Dlaczego tak mało kobiet gra w piłkę nożną? Bo trudno znaleźć jedenastkę, która chciałaby wystąpić w jednakowych strojach. Ta anegdota z bardzo już długą brodą pokazuje, że niełatwo być piłkarką. Choć dziewczyny zawzięcie trenują, mało kto wie o sukcesach kobiecych drużyn. A sukcesów nie brakuje. Żeński futbol istnieje i ma się dobrze!
[srodtytul] Walka do końca[/srodtytul]
Na trybunach wokół boiska na warszawskiej Agrykoli całe rodziny dopingują swoje zawodniczki. Starsi i młodsi bracia, rodzice, dziadkowie, nie brak i znajomych ze szkoły. Na murawę wychodzi drużyna AZS UW. Piłkarki zmierzą się z zawodniczkami z Siedlec. Zaczyna się gra pełna emocji. Dziewczyny walczą do końca, grają nieraz ostrzej niż chłopaki – tłumaczy ojciec jednej z futbolistek. Ma rację, bo zawodniczki akademickiego klubu grają bez przestojów, pewnie prowadząc do godnego pozazdroszczenia wyniku – 6:0. Trzeba przyznać, że niejeden mecz męskiej drużyny ustępuje poziomem temu spotkaniu. Trenerka Maria Wąsowska może być zadowolona ze swoich podopiecznych. Rzeczywiście, gramy czasem ostro, jesteśmy ambitniejsze, czasem lepsze technicznie niż mężczyźni – tłumaczy Marta Walczak, zawodniczka AZS – Trzeba jednak przyznać, że mamy inne tempo gry, inna jest motoryka, biologia i pewnych ograniczeń nie pokonamy – dodaje. Czym jeszcze kobiecy futbol różni się od męskiego?
[srodtytul]Pasja kontra zawód[/srodtytul]
Bycie piłkarzem to zawód, bycie piłkarką – pasja. Z występów na boisku mogą utrzymać się jedynie zawodniczki ekstraligi choć i im daleko do gwiazdorskich kontraktów, jakie podpisują cenieni piłkarze. Najlepsze piłkarki zarabiają tyle co zawodnicy klubów czwartoligowych. Przyczyny? Brak promocji, brak kibiców, a co za tym – idzie brak sponsorów. Mimo sukcesów polskich futbolistek, nawet zagorzali miłośnicy sportu często nie wiedzą, że w Polsce kobiety grają w piłkę. Zawodniczki muszą więc radzić sobie same. Drużyny akademickie wspiera uczelnia, inne kluby szukają sponsorów wśród lokalnych przedsiębiorców. Gdyby rozgrywkami interesowały się media, wszystko wyglądałoby inaczej – twierdzą zawodniczki. Czego jeszcze im brakuje? Każdy klub pierwszoligowy powinien mieć obowiązek stworzenia drużyny kobiecej. W Niemczech to świetnie funkcjonuje – mówi Marysia Kaczmarek, napastniczka AZS. Jedyna zaletą trudnej sytuacji kobiecego futbolu jest ogromna pasja, z jaką dziewczyny trenują. Tu nikt nie przychodzi z myślą o sławie i milionowych zarobkach.