Jeszcze 100 lat temu strój narciarski nie różnił się od tego, w którym spacerowano po Krupówkach. Sweter w norweskie wzory, luźne spodnie, kożuszek lub kurtka z gabardyny, nieprzemakalna peleryna batystowa... Strój miał być elegancki i zapewniać narciarzowi ciepło. Ta zasada nie zmieniła się do dziś, choć dylemat „w czym na stok?” już dawno przestał być jedynie sprawą stylu. Moda zimowa to wyścig patentów i technologii, w których opracowaniu biorą udział sztaby naukowców.
Nowoczesne membrany, których zadaniem jest ochrona przed deszczem i wiatrem oraz transportowanie wilgoci na zewnątrz, można już śmiało zaliczyć do „inteligentnych tkanin”. Przykłady? Columbia Sportswear zadebiutowała w tym sezonie z technologią Omni-Heat zainspirowaną termoizolacyjną folią używaną w ratownictwie medycznym. Nowe kurtki mają srebrną podszewkę w delikatne kropki, która zatrzymuje o 20% więcej ciepła (bez zwiększania objętości i wagi ubrania) i zapewnia cyrkulację powietrza. Rossignol opracował nową membranę 20 000 Flex. Jej budowa przypomina szyszkę. Kiedy jest zimno, molekuły zamykają się, zatrzymując ciepło, a kiedy robi się cieplej – otwierają się i „oddają” je na zewnątrz. Dzięki specjalnemu polimerowi membrana zawsze wraca do pierwotnego kształtu. Z kolei inżynierowie firmy Spyder zainspirowali się zjawiskiem osmozy. Membrana Osmo jest dodatkowo uzupełniona o czyste srebro, które hamuje rozwój bakterii, dzięki czemu mikrootwory materiału się nie zapychają, a odzież cały czas pachnie świeżością. Przykłady można by mnożyć. Każdy liczący się producent odzieży narciarskiej i snowboardowej, aby dorównać konkurencji, musi co sezon proponować klientom nowe rozwiązania.
Standardem w kurtkach z metkami najlepszych marek są klejone szwy, wodoszczelne zamki, dodatkowe wewnętrzne ściągacze (tzw. śniegołazy lub fartuchy śnieżne), zaawansowane systemy kieszeni (w tym na ski-pass) czy wzmocnienia amortyzujące uderzenia. Niektórzy producenci od kilku sezonów próbują ambitnie zamieniać kurtkę w gadżet – wbudowują termometr, głośniki i podłączenie do iPhone’a (panel do muzyki i rozmów znajduje się na rękawie), a nawet wyposażają ją w baterie, które mają dogrzewać właściciela. To jednak bardzo podnosi cenę odzieży, co ma znaczenie, gdy klient często wymienia kurtkę na nowszy model, chcąc podążać za trendami.
A trendy w modzie narciarskiej i snowboardowej zmieniają się co sezon. Tej zimy widać dwie dominujące tendencje. Pierwsza to ciągle aktualny styl eko, czyli naturalne kolory inspirowane naturą: biel, czerń, odcienie brązu, ciemnej zieleni, musztardy. To propozycja przede wszystkim dla narciarzy. Często zresztą połączona jest ze stylistyką retro – norweskimi wzorami i futrzanymi lub wełnianymi dodatkami (czapki z pomponem to prawdziwy hit!). Drugi trend to kolory mocne, nasycone. Fluorescencyjne żółcie, róże, czerwień, pomarańcz i błękit widać nie tylko w modzie snowboardowej, ale też narciarskiej. Często w kontrastowych zestawieniach z czernią lub granatem. Widać, że projektantom podobały się kombinezony zawodników mistrzostw świata... Ale te dwie tendencje to nie wszystko. W nowych kolekcjach pojawia się też kolor starego złota, przeróżne desenie (motywy zwierzęce, krata, mazaje), ornamenty, aplikacje i nadruki, na przykład nawiązujące do grafiki desek snowboardowych.
Absolutną rewelacją tego sezonu są lakierowane puchówki. Błyszczące pikowane kurtki łączą zalety zaawansowanej technologicznie odzieży narciarskiej z zaletami klasycznej puchówki. Są bardzo lekkie, ciepłe i świetnie podkreślają figurę. Wiele modeli ma kaptur obszyty ekologicznym futrem. Wystarczy dokupić wełnianą czapkę i śmiało można ruszać na stok. Albo, jak kto woli, na deptak.