– Rodzice chcą spędzać więcej czasu z dziećmi, ale to nie oznacza, że Szwedki chciałyby zrezygnować z kariery – mówi „Rz”. – Ideał gospodyń domowych nie wróci, ale zawsze można pomarzyć – dodaje. – Polska ma niski przyrost naturalny i nie znam waszych realiów dobrze, ale przypuszczam, że Polki rezygnują z rodzenia dzieci, bo nie mają możliwości połączenia opieki nad nimi z pracą – ocenia.
Według Halleröda jedynie zdecydowana mniejszość kobiet wybrałaby rolę gospodyni domowej, gdyby pozwalałaby im na to ekonomiczna sytuacja par. W społeczeństwie panuje nienaruszalny ideał równouprawnienia.
Cecilia Stegeby trzy lata temu przerwała pracę, by zająć się dziećmi. – Chętnie o sobie mówię jako o gospodyni domowej. Dla większości słowo to ma negatywny oddźwięk – opowiada. – Inni rodzice twierdzą, że cofamy się w czasie i podkreślają wagę rozwoju socjalnego dziecka w przedszkolu. Moje dzieci spotykają się z innymi, nie chodząc do przedszkola – podkreśla.
Według Cecilii matki po urodzeniu dzieci szybko wracają do pracy, a dzieci chodzą do przedszkola (w Szwecji pełnią też rolę żłobków, istnieją nawet nocne). Ten obowiązujący tryb życia powoduje, że rodzice nie widują pociech za często.
Malin Parada również złamała te normy. Przez siedem lat była w domu z dziećmi. Teraz wróciła na studia zaoczne. Jej najstarsze dziecko chodzi do szkoły, a najmłodsze do przedszkola. Gdy mówi, że „jest panią domu”, wiele osób sądzi, że żartuje i jest zaskoczona. Większość jednak odbiera to pozytywnie. – O, to inaczej niż inni, jak miło – komentują.
Dla wielu określenie „pani domu” nosi w sobie duży emocjonalny ładunek i może wydawać się wręcz prowokujące – mówi Malin. Dla innych to anachronizm. Ludzie sądzą, że człowiek pławi się w luksusie, jeżeli tylko mąż pracuje. A przecież ona i mąż wyrzekli się materialnych rzeczy, by zapewnić opiekę dzieciom w domu. – Nie wstydzę się, mam poczucie dumy, że zajmuję się dziećmi. Równouprawnienie jest oczywiście ważne. Pensja powinna być jednakowa dla obu płci – ocenia. – We współczesnym społeczeństwie oczekuje się jednak, że wszyscy muszą być jednakowi. A każdy przecież jest inny. Kobiety i mężczyźni różnią się od siebie. Jeżeli społeczeństwo decyduje, że mama i tata muszą podzielić urlop rodzicielski po równo, to nie ma mowy już o wolności wyboru. My w Szwecji wydajemy się reprezentować wyuczone myślenie. Kiedy się idzie do przychodni z dzieckiem, pielęgniarka zawsze się zapyta, czy ustawiłam już dziecko w kolejce do przedszkola. Nie omieszka poinformować, jak należy to zrobić – opowiada.