„Warunki niezbędne, by wyrobić prawdziwą staropolską babę: trzeba mieć mąkę, wodę, mleko, kopę jaj i dwie czyste dziewki kuchenne". I tu uwaga: producent może sprzedawać nam babkę, afiszując się taką recepturą, o ile udowodni, że receptura jest prawdziwa i faktycznie staropolska, ma do niej prawa i wypieka ściśle według tego przepisu. Jeśli nie – to masz babo placek!
Konserwanty księcia Sapiehy
Producencka licentia poetica oszukuje nas i możemy poskarżyć się na to do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z tego powodu na wielkanocnym stole nie zobaczymy niektórych rarytasów znanej ze staropolskich specjałów marki Kredens Krakowski. Producent nie umiał udowodnić inspektorom Inspekcji Handlowej, skąd wytrzasnął przepis na pasztet hrabiny Potockiej. Wymyślone arystokratyczne korzenie mają również szyneczki arcyksięcia Ferdynanda. Nie udowodniono, że przepisy na nie pochodzą z dawnych lat.
Kontrolerów oburzył też inny fakt. Strona internetowa informowała, że „wędliny według przepisów pana Chachlowskiego nie zawierają konserwantów". Tymczasem wykazy składników na etykietach tych wędlin zawierały syntetyczne substancje dodatkowe, takie jak konserwujący azotyn sodu (w przypadku parówek kawalerskich i kiełbasy księcia Sapiehy z Krasiczyna) czy wzmacniacz smaku, czyli glutaminian sodu i przeciwutleniacz – izoaskorbinian (w szyneczkach arcyksięcia Ferdynanda). – Nie chodzi o to, że wyroby te są niesmaczne bądź niezdrowe, ale o to, że mówi się nieprawdę na ich temat – podsumował interwencję Marek Jasiński, małopolski wojewódzki inspektor IH. – Podobnie nieuczciwe jest, gdy z oczywistych cech produktu robi się wyróżniającą go zaletę. Tak było w przypadku masła z Oleśna, które reklamowało się jako „100 procent masła w maśle". Tymczasem jest to charakterystyczne dla wszystkich produktów tego typu, bo gdy masło posiada domieszkę tłuszczów roślinnych, to już nie ma prawa nazywać się masłem – dodał.
Bywa, że producenci oszukują nie wprost, podszywając się pod inne uznane produkty. Wielu produkuje kiełbasę lisiecką drobiową. Tymczasem nazwa „lisiecka" jest zastrzeżona, może być tylko wieprzowa i wyrabiana jest wyłącznie w okolicach Liszek i Czerniakowa.
Przekraczane limity
Inspektorzy handlowi przed świętami otrzymali z UOKiK zlecenie, by skontrolować produkty spożywcze, sprawdzając m.in. ich jakość i oznakowanie. Niczym detektywi, a nawet dociekliwi historycy (w przypadku pasztetu hrabiny Potockiej...) pochylili się nad tym, co może się znaleźć na wielkanocnym stole. Pod lupę wzięto oczywiście jajko.