Geniusz z Wielopola

Wszyscy uważają mnie za wielkiego specjalistę od teatru. To nieprawda. Ja jestem specjalistą od siebie samego

Publikacja: 04.08.2011 17:25

Tadeusz Kantor

Tadeusz Kantor

Foto: Forum

Tadeusz Kantor, autor tych słów, jeden z największych artystów XX wieku, jest bohaterem dokumentu Krzysztofa Miklaszewskiego. Twórca filmu, reżyser teatralny i filmowy przez lata był jednym z aktorów słynnego Teatru Cricot 2. Uczestniczył w próbach, występował w spektaklach, jak pozostali aktorzy towarzyszył Tadeuszowi Kantorowi w życiu prywatnym.

Wzruszająca jest w tej opowieści wizyta w Wielopolu, miejscu urodzenia Kantora, malutkim miasteczku, gdzieś między Tarnowem a Rzeszowem, o którym dzięki spektaklowi mistrza wie niemal cały teatralny świat. Jedna z mieszkanek, wspominając małego Tadzia, mówi, że był chłopcem bardzo grzecznym, co zawdzięczał rodzicom, a przede wszystkim babci Bergmanowej. O fenomenie artysty z Wielopola opowiadają pisarze, dziennikarze i krytycy. Mówią, jak bardzo zmienił on światowy teatr. – Nigdy nie myślałem o Kantorze jako o typowym Polaku, choć uosabiał on cechy, które wynikały z tragicznych doświadczeń Polski XX wieku – mówi Neal Ascherson, dziennikarz i pisarz. Po chiwli dodaje: – On wiedział, co to odrzucenie i samotność.

Sam artysta przyznawał: – Droga, którą idę, biegnie bez moich interwencji terenowych polami i lasami polskimi. Osobiście jednak zbaczam czasem z tej lesistej drogi, szukając jej przedłużenia ku Francji, ku Paryżowi z jego Montmartre'em i Montparnasse'em.

Jako jeden z pierwszych artystów zza żelaznej kurtyny, który miał wystawę w Paryżu, Kantor zwracał uwagę, że chcąc zdobyć pozycję na Zachodzie, trzeba ten Zachód atakować, a nie schlebiać jego gustowi.

W dokumencie pojawiają się fragmenty najważniejszych spektakli artysty – „Wielopole, Wielopole", „Umarła klasa", „Gdzie są niegdysiejsze śniegi" czy „Niech sczezną artyści".

Oglądamy Kantora jako demiurga, którego przygotowania do premiery przypominają zajęcia w obozie karnym. Ale też jako człowieka otwartego na młodych utalentowanych artystów. To on – jak można wnioskować z listu – dostrzegł talent Igora Mitoraja i poradził mu, by jak najdłużej przebywał w Paryżu. Miklaszewski uzupełnia swoją opowieść o liczne anegdoty. Przypomina, skąd wziął się tytuł „Niech sczezną artyści", i opowiada, że jedna z prób we Florencji została odwołana, bo w drodze do teatru Kantor został aresztowany. Miejscowej policji bardzo przypominał poszukiwanego listem gończym groźnego zboczeńca.

tadeusz.kantor@europa.pl 21.45 | Planete | SOBOTA

Tadeusz Kantor, autor tych słów, jeden z największych artystów XX wieku, jest bohaterem dokumentu Krzysztofa Miklaszewskiego. Twórca filmu, reżyser teatralny i filmowy przez lata był jednym z aktorów słynnego Teatru Cricot 2. Uczestniczył w próbach, występował w spektaklach, jak pozostali aktorzy towarzyszył Tadeuszowi Kantorowi w życiu prywatnym.

Wzruszająca jest w tej opowieści wizyta w Wielopolu, miejscu urodzenia Kantora, malutkim miasteczku, gdzieś między Tarnowem a Rzeszowem, o którym dzięki spektaklowi mistrza wie niemal cały teatralny świat. Jedna z mieszkanek, wspominając małego Tadzia, mówi, że był chłopcem bardzo grzecznym, co zawdzięczał rodzicom, a przede wszystkim babci Bergmanowej. O fenomenie artysty z Wielopola opowiadają pisarze, dziennikarze i krytycy. Mówią, jak bardzo zmienił on światowy teatr. – Nigdy nie myślałem o Kantorze jako o typowym Polaku, choć uosabiał on cechy, które wynikały z tragicznych doświadczeń Polski XX wieku – mówi Neal Ascherson, dziennikarz i pisarz. Po chiwli dodaje: – On wiedział, co to odrzucenie i samotność.

Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę