W nowym serialu kryminalnym „Justified: Bez przebaczenia" zagrał głównego bohatera – detektywa-kowboja Raylana Givensa.
43-latek Timothy Olyphant ma ostatnio szczęście do ról stróżów prawa i... kowbojskich kapeluszy. W „Justified: Bez przebaczenia" wcielił się w detektywa Raylana Givensa, który tak jak Brudny Harry ma kłopoty z przełożonymi i stosuje w pracy metody, delikatnie mówiąc, niekonwencjonalne. Jeśli chodzi o nakrycie głowy, to Givens najwyraźniej odziedziczył je po poprzednim bohaterze – szeryfie Bullocku, którego Olyphant grał przez kilka sezonów w westernowej serii „Deadwood" (2004 – 2006).
– Nie mogę sobie przypisać wszystkich zasług, jeśli chodzi o sukces serialu – mówi skromnie aktor. – Ja tylko wypowiadam swoje kwestie i staram się wlać życie w postać, którą gram...
Także na dużym ekranie – w horrorze „Opętani" (2010) – Olyphant nosi gwiazdę szeryfa. Aktor przyznaje, że role sprawiedliwych i praworządnych obywateli stanowią miłą odmianę po serii czarnych charakterów, z którymi zaczął być utożsamiany m.in. po tytułowej kreacji w „Hitmanie" oraz sensacyjnej „Szklanej pułapce 4.0" (2007) z Bruce'em Willisem – gdzie zagrał bezwzględnego terrorystę.
Zapytany, co sprawia, że jeden scenariusz go interesuje, a inny nie, odpowiada: – Scenariusz musi być jak dobry popowy przebój: wciągać od pierwszej chwili i dawać rozrywkę. Bardzo ważny jest też intrygujący tytuł.