"Przygodę z Internetem zacząłem na początku 1988 r., nie było jeszcze wówczas w naszym kraju szybkich łączy szerokopasmowych, ówczesne komputery w porównaniu z dzisiejszymi to już zabytki. Nie było też jeszcze portali randkowych, nie było Gadu-Gadu, Tlenu, Naszej Klasy etc. Dominującą rolę w komunikowaniu się odgrywał bardzo popularny mIRC, ICQ. (...) Na mIRC toczyły się wówczas prawdziwe dyskusje, ludzie byli tam z pasjami, złaknieni wiedzy i w ogóle świata. Mieliśmy stałe nicki, łatwo się znajdowaliśmy, a tak naprawdę nikt nie myślał chyba, aby net wykorzystywać jako swatkę. Ludzie czatowali, poznawali się, rodziły się przyjaźnie i w 99 proc. nigdy się nie spotykali w realu. Ale zawierając znajomości w necie, zawsze miałem nadzieję, że spotkam tę swoją drugą połowę" – tak swoją opowieść rozpoczyna internauta o pseudonimie Dżanek, który w osobistym liście do redakcji opisał swoje wirtualne poszukiwania miłości.
Przez ponad dwie dekady, na dziesiątkach odwiedzanych stron poznał tak wiele kobiet, że z ich imion i historii stworzył blog Alfabet Dżanka. Dziś jednak wciąż jest sam.
Torreador pozna Byka
Raczkujący w latach 90. Internet otworzył przed samotnymi nowy, pozornie wspaniały świat. Czaty, fora, pierwsze komunikatory dawały szanse poznania osób, na które nigdy nie wpadliby na ulicy. Dziś o usłudze IRC (Internet Relay Chat), którą wówczas zachłystywali się zapaleńcy, zapomniano, a poszukiwanie miłości w sieci sprofesjonalizowały portale randkowe.
Z „Raportu o seksualności" prof. Zbigniewa Izdebskiego wynika, że w Polsce już ponad 1,2 mln ludzi deklaruje, że spotkało się z osobą poznaną przez Internet, z tego co czwarta uprawiała z nią seks. Według danych PBI/Gemius do marca 2011 r. w serwisie Sympatia.pl założono ponad 4 mln profili. Jeszcze większą popularnością cieszy się portal E-darling, który może już się pochwalić 5 mln profili. Inny – C-date.pl ma prawie 500 tys. użytkowników, a na stronę Przeznaczeni.pl zawitało ok. 250 tys. internautów.