Poznać i zrozumieć inny świat

Rozmowa z Magdaleną Łazarkiewicz, reżyserką, scenarzystką

Publikacja: 22.04.2012 10:35

Przesłuchani

Przesłuchani

Foto: materiały prasowe

Dołączyła pani w tym roku do grona organizatorów Żydowskich Motywów. Jakie są pani pierwsze wrażenia?

Magdalena Łazarkiewicz:

Dla mnie to przede wszystkim przygoda poznawcza. Filmy, które oglądam, pozwalają głęboko wejrzeć w żydowską kulturę. Nie ma wśród nich obrazów przypadkowych ani bezwartościowej, szablonowej konfekcji. Zazwyczaj są bardzo profesjonalnie zrealizowane, ale czasem kwalifikujemy do konkursu także pozycję mniej doskonałą warsztatowo, ale za to pokazującą fragment świata, który mało znamy.

Jak te tytuły do was trafiają?

Festiwal odbywa się po raz ósmy, zdążył więc zaistnieć w świadomości producentów i dystrybutorów, zajmujących się problematyką żydowską. Dostajemy od nich sporo propozycji. Nasi selekcjonerzy sami też szukają interesujących filmów. Właściciele udostępniają nam kopie za darmo zarówno na pokazy w Warszawie, jak i w innych miastach, gdzie odbywają się repliki Motywów.

W poprzednich edycjach najwięcej filmów konkursowych pochodziło z Izraela i z Polski. Tak jest również w tym roku?

Tak, ale mamy też tytuły z Europy, ze Stanów, Kanady.

Żydowskie Motywy – co to oznacza w praktyce?

Najogólniej mówiąc szukamy w kinie śladów kultury żydowskiej. Zarówno w sferze światopoglądu, jak i tradycji, historii, religii, obyczaju. Interesują nas również produkcje, których twórcy mierzą się z napięciami politycznymi na Bliskim Wschodzie.

Kinematografia Izraela stała się ostatnio bardzo modna. Filmy z tego kraju pojawiają się na wszystkich dużych festiwalach, „Konserwator" wygrał ostatni konkursów Karlowych Warach.

Czym pani tę modę tłumaczy?

Filmy izraelskie reprezentują wysoki poziom artystyczny, a do tego są różnorodne. Zdarzają się wśród nich opowieści cofające się do historii, na przykład do czasu tworzenia się Państwa Izrael, ale także współczesne – poczynając od komedii, a kończąc na dramatach obyczajowych. Można będzie się o tym przekonać uczestnicząc w naszym festiwalu. Zresztą „Konserwator" też będzie na nim pokazany.

Jaki obraz społeczeństwa izraelskiego rysuje się na ekranie?

To według artystów społeczeństwo przetrącone przez historię i dzień dzisiejszy – żyjące w poczuciu ciągłego zagrożenia, pod presją wojny. Z kolei w filmach obyczajowych widać też ogromne zmiany, jakie zachodzą w świadomości obywateli Izraela, na przykład w kwestiach związanych z  problemami transseksualizmu czy homoseksualizmu. Ale ciekawe są też tytuły powstające poza Izraelem. Takie choćby jak „Simon Konianski", w którym Belg Micha Wald opowiada o ojcu i synu żyjących w diasporze żydowskiej.

Z poprzednich edycji festiwalu pamiętam sporo filmów o ścieraniu się żydowskiej tradycji i nowoczesności, pokolenia starych, ortodoksyjnych Żydów i ich dzieci, które chcą czuć się wolne i żyć po swojemu.

Ten motyw rzeczywiście powraca w wielu tytułach. Ale walka dwóch światów nigdy nie przybiera w nich form agresywnych. One opowiadają o napięciach z dużą dozą ciepłej ironii.

Czy jest jakiś film fabularny, który chciałaby pani widzom specjalnie polecić?

Nie chcę oceniać, by nie wpływać na odbiór widzów i jurorów. Mogę jednak powiedzieć o filmie, który zrobił na mnie osobiście duże wrażenie. W „Piątym niebie" trzynastoletnia dziewczynka trafia po II wojnie światowej do palestyńskiego sierocińca. Reżyserka Dina Zvi Riklis pokazuje historię od innej, nieznanej szeroko strony.

W Żydowskich Motywach bardzo ciekawe są zwykle dokumenty...

Mam nadzieję, że tak będzie i teraz. Mamy w tym gatunku kilka nurtów. Pierwszy to filmy o znanych postaciach pochodzenia żydowskiego, głównie o muzykach. Takie jak np. „The Socalled Movie" Garry'ego Beitela o kanadyjskim raperze i klezmerze Joshu Dolginie – dokument o ciekawej formie, portretujący bohatera w bardzo intymny sposób. Drugi nurt to wciąż jeszcze powstające zapisy Holokaustu. Reżyserzy starają się zarejestrować rozmowy z ostatnimi żyjącymi świadkami tamtego czasu. Starzy ludzie wyłuskują z pamięci swoje historie, a daleka perspektywa sprawia, że mają one często zupełnie inną barwę niż to, co widzieliśmy dotychczas. Szczególnie zainteresowały mnie tu dwie polskie produkcje: „Rachunek szczęścia" Ireneusza  Dobrowolskiego i „Między kroplami deszczu" Kuby Karysia, choć w tym ostatnim jest, jak dla mnie, trochę za dużo inscenizacji. Zdarzają się też tutaj ciekawe znaleziska, jak np. dokument o ojcu Anny Frank, który uratował się z Auschwitz. I wreszcie trzeci nurt: dokumenty izraelskie dotykające bardzo bolesnych problemów współczesnej geopolityki, opowiadające o osadnikach w rejonach okupowanych czy o relacjach żydowsko-arabskich. Te filmy są zwykle ogromnie emocjonalne. Pokazują przekleństwo tej ziemi, na której ludzie nie mogą spokojnie żyć. Czasem nawet nie są specjalnie nowatorskie warsztatowo, ale z punktu poznawczego mają swoją wartość.

Gdyby miała pani komuś zarekomendować Żydowskie Motywy, co by pani powiedziała?

Przyjdź, obejrzyj te filmy, bo dzięki nim zrozumiesz, czym jest pierwiastek żydowski w naszej kulturze i w naszym rozumieniu świata. Poznasz świat, który być może jest ci nieznany.

—rozmawiała Barbara Hollender

Dołączyła pani w tym roku do grona organizatorów Żydowskich Motywów. Jakie są pani pierwsze wrażenia?

Magdalena Łazarkiewicz:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę