Za każdą z odświeżonych obecnie piosenek kryje się przejmująca, tragiczna historia, a ton albumowi nadał tytułowy song „Warszawo ma". Tekst wyszedł spod pióra autora tysiąca przebojów Andrzeja Własta, który psychicznie załamany w getcie tym wierszem żegnał się z ukochanym miastem.
Włast wykorzystał tu muzykę Kazimierza Oberfelda. Tego kompozytora też pochłonęła zagłada, choć pod koniec lat 20. wyjechał do Paryża. Odnosił tam sukcesy jako twórca operetek i piosenek dla najlepszych francuskich artystów. Zginął w Auschwitz w styczniu 1945 r.
Andrzej Włast jest również autorem „Rebeki", znanej dzisiaj z genialnej interpretacji Ewy Demarczyk. Danqa Stankiewicz nie stara się z nią konkurować, tę piosenkę Zygmunta Białostockiego (zmarł w warszawskim getcie) śpiewa inaczej, bardziej lirycznie.
Album „Warszawo ma" nie ma bowiem charakteru martyrologicznego, dominuje nostalgia za światem, który pochłonęła wojna. Dlatego też Danqa Stankiewicz, sięgnąwszy po słynną piosenkę „Mein yiddische mame", nagrała ją z nowym, mniej dramatycznym tekstem Renaty Kościelniak. Z kolei w „Miasteczku Bełz" zrezygnowała z popularnej wersji Agnieszki Osieckiej. Woli dawny tekst nieznanego autora, który jest właśnie sentymentalną opowieścią o powrocie do rodzinnych stron.
Stare piosenki przeplatają się z nowymi. Najbardziej porusza kompozycja Aleksandra Nowackiego do wiersza Władysława Broniewskiego o żydowskiej dziewczynce Ryfce („Słuchaj dzieweczko"). W pozostałych dominuje klimat wspomnień, kiedy w pamięci zatarło się już wszystko to, co złe, a pozostały obrazy wyidealizowanej przeszłości.