Bieszczady oczarowują turystów

W pierwszej chwili mieszczucha w Bieszczadach uderza wieczorna cisza. I nocne niebo, na którym widać gwiazdy. Tysiące gwiazd... Ale Bieszczady mają do zaoferowania o wiele więcej. Wbrew pozorom, nie tylko miłośnicy dzikiej przyrody znajdą tu coś dla siebie

Publikacja: 24.05.2012 11:05

Połonina Caryńska

Połonina Caryńska

Foto: Archiwum własne

Red

Według legendy, w tej pięknej krainie długo panował Bies i bezwzględnie rozprawiał się z każdym, kto chciał się na jego ziemiach osiedlić. Aż ze stepów Ukrainy przywędrowało plemię pod wodzą Sana. Był to mądry i dzielny człowiek, który tak zakochał się w tych niezwykłych okolicach, że gotów był stoczyć o nie walkę z samym Złym. Po jego stronie stanęły również Czady – dawni poplecznicy Biesa, które, doświadczywszy dobroci Sana, postanowiły się zbuntować. Walka zakończyła się tragicznym remisem. Zginął i zły Bies, i dobry San, ale jego plemię pozostało. Na cześć swojego dzielnego wodza nazwali jego imieniem największą z rzek. A góry, z których bierze ona swój początek, Bies – Czadami. Same Czady nie zapomniały dobroci, jakiej doświadczyły od ludzi i odtąd za miseczkę mleka pomagają im w gospodarstwie. Podobno to one rzucają na turystów ten swoisty urok, który sprawia, że nie mogą oni zapomnieć piękna tego miejsca i wracają w Bieszczady raz po raz.

Niedźwiedź na połoninie

W pierwszej chwili znak drogowy „Zwolnij. Niedźwiedzie" wywołuje uśmiech na twarzach turystów. Znika on jednak dość szybko, gdy do ich świadomości dociera fakt, że tu naprawdę są niedźwiedzie. I wilki, i rysie...  Na szczęście ataki na ludzi zdarzają się rzadko i to najczęściej w wyniku brawury, nieostrożności lub niewiedzy poszkodowanych. Bieszczadzkie drapieżniki nie są tak oswojone z widokiem ludzi, jak ich tatrzańscy bracia i niesprowokowane raczej omijają dziwne, dwunożne stworzenia. Nie warto ich zatem podjudzać, podchodząc za blisko gwary czy wchodząc między matkę a małe.

Ale rozsądny turysta, który unika spotkań z drapieżnikami, nie pozbawia się mimo to możliwości obcowania z fascynującą fauną tego regionu. W miejscowości Uherce Mineralne znajduje się rezerwat „Bobry w Uhercach", a w bieszczadzkich lasach przemknąć nam może sarna, ryś, kuna czy nawet... żubr. Zwierzęta te sprowadzono w rejon Nadleśnictwa Stuposiany w 1963 roku i obecnie ich populacja wynosi ok. 277 sztuk. Wciąż żywa jest legenda żubra Pulpita, którego samowolne wędrówki  i idące za nimi pościgi cieszyły się w swoim czasie dużym zainteresowaniem prasy.

Legendy krążą również o grasujących na połoninach rozbójnikach. Obecnie jednak nikt nie przeszkadza spragnionym górskich wędrówek w rozkoszowaniu się niezwykłymi widokami. Warto wybrać się zarówno na połoninę Wetlińską, jak i na Caryńską, chociażby po to, żeby odkryć jak różnią się oba podejścia. Przy ładnej pogodzie zobaczyć można ze szczytów niemal całe Bieszczady i jest to widok zapierający dech w piersiach. Ale nawet mgła nie odbiera połoninom ich uroku, nadaje im tylko bardziej nostalgiczny, tajemniczy wygląd.

Po wejściu na połoninę Wetlińską mamy też szansę odwiedzić najwyżej położone schronisko w Bieszczadach - Chatkę Puchatka (1228 m.n.p.m.). Ze względu na lokalizację nie ma w nim bieżącej wody ani prądu, ale  przy takich widokach nawet kąpiele przy źródełku nie odstraszają turystów.

Deska z ikony, wspomnienie o multikulturowości i... współczesna sztuka

Słowo „skansen" nie wszystkim dobrze się kojarzy, ale ten w Sanoku imponuje nowoczesnym podejściem do historii. Widać w pracownikach żywa jest pamięć o twórcy Muzeum Budownictwa Ludowego, Aleksandrze Rybickim. Aresztowany w 1945 przez NKWD, powrócił po dziesięciu latach zsyłki i poświęcił resztę życia na heroiczną próbę ratowania ocalałych zabytków. A było co ratować: cerkiew zamieniona w magazyn nawozów, ikony użyte jako deski w podłodze...

Obecnie skansen pod kierownictwem Jerzego Ginalskiego organizuje nie tylko wystawy i imprezy. Zrealizowany częściowo z funduszy Unii Europejskiej projekt Rynek Galicyjski ma na celu odtworzenie typowego centrum małego miasteczka. W towarzystwie przewodnika możemy zwiedzić tam dom aptekarza, fryzjera, fotografa, pocztę czy dom bogatego Żyda. Zachwyca dbałość o szczegóły i oddanie specyficznego nastroju każdego z tych domów. Oprócz wiernie odtworzonych wnętrz, sprawne oko wychwyci sukienkę zawieszoną na drzwiach szafy, rękawiczki i kapelusz schludnie ułożone na krześle, pudełko po herbatnikach „Branka" czy reklamę mydła „Alboril" (do prania i mycia). Nawet zainteresowani sztuką użytkową znajdą tu nie lada ciekawostkę w postaci tzw. uli figuralnych. Dlatego warto zwiedzać skansen z przewodnikiem. Oprócz dostępu do wnętrz uzyskamy niezwykle ciekawe informacje o życiu zamieszkujących ten region Łemków, Bojków i Polaków.

To, że kiedyś Bieszczady były prawdziwym tyglem kultur, widać na każdym kroku. Cerkwie, kirkuty, nagrobki z inskrypcjami pisanymi cyrylicą, potrawy kuchni łemkowskiej w restauracjach. Mimo że od akcji „Wisła" upłynęło ponad sześćdziesiąt lat, ślady po dawnej współegzystencji Polaków, Rusinów i Żydów można znaleźć wszędzie.

Na tych, którzy poczują się jednak zmęczeni dziką przyrodą czy odkrywaniem przeszłości, czeka antidotum w postaci Galerii Zdzisława Beksińskiego. Artysta cały swój dorobek zapisał Muzeum Historycznemu w Sanoku. Od 19 maja w odbudowanym skrzydle zamku można podziwiać spuściznę tego wybitnego malarza, rzeźbiarza i fotografika.

Złodzieje, wandale i śmieciarze

Znajdują się jednak ludzie, dla których dzika przyroda, walka o zachowanie historii regionu i świadectwa jego wielokulturowości, nic nie znaczą. Na szlakach prowadzących na połoniny i w okolicznych lasach, urzeczony otaczającym go pięknem, turysta napotyka nagle plastikową butelkę, opakowanie po batoniku czy niedopałek papierosa. W Lesku można natrafić na dzieci odłupujące tynk z murów pochodzącej z XVI wieku synagogi, a na zabytkowych macewach widać ślady po graffiti. Skansen w Sanoku zmaga się zaś z licznymi kradzieżami, dlatego wnętrza trzeba oglądać zza sznurów. Na co złodziejom np. zabytkowy kałamarz, nie wiadomo. Niestety, nie na wszystkich działa czadzi urok...

Oczarowani Bieszczadami

Są jednak i tacy, których Bieszczady oczarowały tak bardzo, że zdecydowali się zostawić za sobą duże miasto i osiąść tu na stałe. Paweł - właściciel Gęsiego Zakrętu - nie wiedział nawet co powstanie na ziemi, którą zdecydowali się kupić wspólnie z żoną Anią. Powstał ciepły dom, który oboje lubią, w którym przyjmują gości, organizują koncerty i wychowują dzieci. Wbrew temu, co podpowiada pierwsze skojarzenie, nazwa nie pochodzi wyłącznie od wędrownych ptaków. To połączenie apelido (imię nadawane adeptom capoeiry) Pawła - Gansu - i „zakrętu",  z całym bogactwem jego znaczeń.

Stojąc pod rozgwieżdżonym niebem i oddychając czystym powietrzem, człowiek wie, że warto choć na kilka dni zakręcić w Bieszczady i znaleźć się w świecie gór, niedźwiedzi, cerkwi i... niezwykłych ludzi.

 

Historie bieszczadzkie zostały zaczerpnięte z książki „Księga legend i opowieści bieszczadzkich", Andrzej Potocki, Wydawnictwo Libra, Rzeszów 2008.

Według legendy, w tej pięknej krainie długo panował Bies i bezwzględnie rozprawiał się z każdym, kto chciał się na jego ziemiach osiedlić. Aż ze stepów Ukrainy przywędrowało plemię pod wodzą Sana. Był to mądry i dzielny człowiek, który tak zakochał się w tych niezwykłych okolicach, że gotów był stoczyć o nie walkę z samym Złym. Po jego stronie stanęły również Czady – dawni poplecznicy Biesa, które, doświadczywszy dobroci Sana, postanowiły się zbuntować. Walka zakończyła się tragicznym remisem. Zginął i zły Bies, i dobry San, ale jego plemię pozostało. Na cześć swojego dzielnego wodza nazwali jego imieniem największą z rzek. A góry, z których bierze ona swój początek, Bies – Czadami. Same Czady nie zapomniały dobroci, jakiej doświadczyły od ludzi i odtąd za miseczkę mleka pomagają im w gospodarstwie. Podobno to one rzucają na turystów ten swoisty urok, który sprawia, że nie mogą oni zapomnieć piękna tego miejsca i wracają w Bieszczady raz po raz.

Pozostało 84% artykułu
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy