Herkules, który pokochał Davida

Jego ojciec, oficer RAF, nie był specjalnie dumny, gdy 11-latek dostał stypendium w prestiżowej Royal Academy of Music. Później było już tylko gorzej, ale Reginald dopiął swego i został jedną z największych gwiazd w historii muzyki.

Publikacja: 11.08.2012 01:02

Herkules, który pokochał Davida

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Artykuł z miesięcznika "Sukces"

Myślę, że Jezus był współczującym, niezwykle inteligentnym gejem, który rozumiał ludzkie problemy. Na krzyżu wybaczył swoim prześladowcom. Jezus chciał, byśmy się kochali i sobie wybaczali – powiedział pewien muzyk w rozmowie z serwisem Parade.com. I pewnie jego wypowiedź przeszłaby bez echa, gdyby tym kimś nie był Elton John. Człowiek, który ma na koncie setki milionów sprzedanych płyt i jest tak bogaty, że mówi: „Luksus mi się znudził". A że jest dobry w tym, co robi, potwierdziła sama brytyjska królowa, nadając mu tytuł szlachecki. W końcu z Elżbietą II się nie dyskutuje....

Rok 1965. Na scenie Bluesology. Stuard A. Brown śpiewa „Time's Getting Tougher Than Tough" – klasyczny bluesowy kawałek. Ale uwagę zwraca 18-letni chłopak siedzący za fortepianem. Szczupły, w okularach, które kiedyś staną się jego znakiem rozpoznawczym. Ręce zapamiętale biegają po klawiaturze. Ten chłopak to Regi Dwight. Kilka lat później zostanie Eltonem Johnem. Na cześć dwóch muzyków: Eltona Deana i Long Johna Baldry'ego.

Rok 1973. Czwartkowy wieczór. W telewizji BBC One trwa właśnie TOTP, czyli kultowa lista „Top of The Pops". Na drugim miejscu notowania jest właśnie on. Ma na sobie połyskujący niebieski kombinezon i brokatowe białe gogle. Maskuje lekko rzednące włosy. Rewelacyjnie śpiewa „Goodbye Yellow Brick Road".

Wtedy już spełniał się jego sen o karierze. Wyśnił go sobie jeszcze jako nastolatek, kiedy zdecydował, że chce być profesjonalnym muzykiem i rzucił szkołę średnią. – Moje dzieciństwo było zajeb... nudne. W budzie muzyki uczyła tylko jedna pani, pochodziła chyba z Barbados i grała na starym pianinie – wspominał w wywiadach. On sam jednak na pianinie uczył się grać od trzeciego roku życia, był zdolny i miał znakomity słuch. Jako 11-latek dostał stypendium w prestiżowej Royal Academy of Music. Rodzice nie byli zachwyceni wyborem takiej kariery, szczególnie ojciec, żołnierz RAF. Później jednak rozwiedli się, a nowy wybranek mamy, malarz, wspierał Reginalda.

Wolność dla krasnali

Kariera Eltona Johna zaczęła się od występów w klubach i pubach. Jednak w 1967 r. na jego drodze stanął Ray Williams, menedżer do spraw artystów i repertuaru wytwórni Liberty Records. Dał Eltonowi kilka tekstów napisanych przez Bernie'ego Taupina, który także ubiegał się o pracę w wytwórni. I tak zaczęła się ich współpraca, która trwa do dziś. – Nie byłoby mnie, gdyby nie Berni. Nie istnieję bez niego. Moja miłość do niego jest głęboka – powie potem po latach Elton John. Ich trzeci wspólny materiał, „Tumbleweed Connection" z 1970 r., wdarł się do pierwszej dziesiątki „Billboardu".

Pod koniec lat 70. w muzyku po raz pierwszy zagrała żyłka biznesmena. Założył wytwórnię Rocket Records. Pozyskał do niej samego Neila Sedakę, a także Kiki Dee, z którą później stworzył niezapomniany duet w „Don't go breaking my heart". Zaprzyjaźnił się też z Johnem Lennonem, współpracowali w studiu i na scenie.

Dziś Elton John jest również coraz bardziej cenionym producentem. Trójwymiarowa animacja „Gnomeo i Julia" to, jak do tej pory, największa produkcja filmowa jego firmy RocketPictures. Szekspirowska animacja została przeniesiona w świat wojujących ze sobą klanów krasnali ogrodowych. Skąd ten pomysł? – Dorastałem w domu babci, który miał piękny ogród. Doceniałem jego urodę, ale nienawidziłem, kiedy babcia prosiła mnie, bym pielił grządki. Ujmijmy to tak: lubię patrzeć, ale nie lubię robić... przynajmniej w kwestii ogrodów. Co do krasnali – uwielbiam je, choć władze niektórych rejonów Wielkiej Brytanii zakazują trzymania ich w ogrodzie ze względu na obciachowy charakter. Krasnale to prześladowana mniejszość. My daliśmy im oddech wolności – opowiadał.

Pieniądze szczęścia nie dają

Od kilku lat Elton John zwolnił tempo. Jak to człowiek, który zwyczajnie nic nie musi. W kwietniu 2009 r. „Sunday Times" oszacował jego majątek na 265 mln dol., co plasuje go na 322. miejscu na liście najbogatszych mieszkańców Wielkiej Brytanii.

John ma kilka rezydencji, między innymi w Atlancie, Nicei, Londynie i Wenecji. Jest też kolekcjonerem sztuki. Jego zbiór fotografii jest jednym z największych na świecie.

W czerwcu 2001 r. sprzedał 20 swoich aut w domu aukcyjnym Christie's. Pod młotek poszły m.in. jaguar XJ220, a także kilka ferrari, rolls-royce'ów i bentleyów. – I tak nie miałem kiedy nimi jeździć – tłumaczył bez żalu. Dwa lata później w podobnym stylu pozbył się wyposażenia swojego domu w londyńskim Holland Park. Tym razem jednak potrzebował miejsca dla kolekcji sztuki współczesnej (były tam dzieła Sama Taylora-Wooda i Tracy Emina).

Jednak zarabianie i wydawanie pieniędzy bawiło go tylko na początku kariery. Nie tak dawno w programie telewizyjnym „Life Stories" oznajmił, że byłby gotowy zrzec się majątku, sławy i zamieszkać w przyczepie, o ile tylko miałby przy sobie swojego życiowego partnera Davida Furnisha. – Ważniejsza od wygód jest dla mnie miłość najbliższych – przekonywał. Zresztą porządek w uczuciach przyszedł mu o wiele trudniej niż kolejne miliony na koncie.

Elton i David są parą od kilkunastu lat. Homoseksualnym małżeństwem – od niedawna. Wcześniej chcieli adoptować pewnego ukraińskiego chłopca, Leva, nosiciela wirusa HIV. Zdecydowane „nie" powiedziały władze Ukrainy. Bo, po pierwsze, małżeństwo homoseksualne w prawodawstwie tego kraju nie istnieje. A po drugie, Elton John na adopcję, zdaniem urzędników, był zbyt stary.

Elton i David nigdy jednak nie przestali marzyć o dziecku. Wynajęli surogatkę, matkę zastępczą, która w pierwszy dzień świąt 25 grudnia 2010 r. urodziła im zdrowego syna. Dostał imię Zachary Jackson Levon Furnish-John.

I na tym najwyraźniej koniec szczęśliwych rodzinnych historii. 87-letnia dziś Sheila Farebrother, matka Eltona Johna, wyznała brukowcom, że nie jest szczególnie zainteresowana poznaniem swojego wnuka. Starsza pani jest ciągle finansowana przez swojego syna. Ten mimo to przekonuje, że całkowicie wykreślił matkę ze swojego życia. Powodem ma być nieporozumienie, do jakiego doszło pomiędzy nią a partnerem Johna.

Co na to zainteresowany? – Rodzice zarażają swoje dzieci nienawiścią, której źródła sami nie znają. Sam wychowywałem się z myślą, że konserwatywne poglądy to najlepsze poglądy tylko dlatego, że moja matka takie miała. Kiedy dowiedziałem się, co to znaczy być konserwatystą, w sekundę zmieniłem zdanie. Przez Amerykę przetacza się teraz przerażająca nowa fala ksenofobii. Ludzi znów ocenia się po tym, czy są protestantami, katolikami, żydami czy muzułmanami – mówi w wywiadach. Na pytanie, czy był kiedykolwiek prześladowany, odpowiada: – Mój mąż David uniknął prześladowań w szkole, bo miał silnego starszego brata. Ja miałem szczęście, nigdy nie spotkały mnie w szkole żadne przykrości. Może dlatego, że byłem wysoki, a goście, którzy lubią się znęcać, wybierają małe ofiary.

Ten facet jest inspiracją

Takie tłumaczenie to w dużej mierze mydlenie oczu, bo Elton John wcale nie miał łatwego życia. Nawet w Ameryce. Walczył z uzależnieniem od alkoholu i kokainy. W 1975 r. w Los Angeles przedawkował. Później, na prośbę matki, przez trzy lata próbował wytrwać w małżeństwie z kobietą – Renate Blauel. Najwyraźniej próbował oszukać nie tylko świat, ale i siebie. Pod koniec lat 80. związał się z również uzależnionym od narkotyków Hugh Williamsem, który zgłaszając się na odwyk, zachęcił Eltona do walki z nałogiem.

Walczył również z bulimią. Po latach, w wywiadzie dla CNN w 2002 r., na pytanie Larrego Kinga, czy wiedział o zaburzeniach łaknienia u księżnej Diany, odpowiedział: „Wiedziałem. Oboje byliśmy bulimikami".

Pewne jest to, że Elton John zawsze chciał i potrafił pomagać. Tak jak w 1985 r. podczas koncertu Liva Aid na Wembley. Usiadł wtedy, jak zwykle, za fortepianem. W odjazdowych ciuchach, fantazyjnej czapie. „Don't Go Breaking My Heart" w duecie z Kiki Dee zaśpiewał tak, że strużki potu ciekły mu po twarzy. W rytm piosenki podskakiwali zresztą wtedy nie tylko muzycy na scenie, nie tylko wypełniony po brzegi stadion, ale i operatorzy kamer.

Kolejny raz na Wembley pojawił się w hołdzie wielkiemu przyjacielowi Freddiemu Mercury'emu. Zaśpiewał „Bohemian Rhapsody" z Axlem Rose'em z Guns N' Roses. Na scenie spotkały się wtedy skrajne osobowości. Spokojny stonowany John w garniturze śpiewał niemal jedwabistym głosem. Axl natomiast skakał po scenie i tańczył. – Axl zdominował Johna. Oto prawdziwy frontman – pisali internauci. – To nieprawda. Byli jak ogień i woda. A John udowodnił, że jako muzyk łamie stereotypy – bronili inni. I coś w tym jest. Bo w 1994 r. to właśnie Axl Rose uzasadniał przyjęcie Eltona Johna do Rock and Roll Hall of Fame: – Ten facet jest dla mnie inspiracją.

Ale na wyróżnienie zasługuje też jego wkład w walkę przeciwko AIDS. Żeby lepiej zrozumieć tego człowieka, trzeba spojrzeć na niego przez pryzmat osobistych tragedii, jakich doświadczył.

Jedna z największych wydarzyła się w 1997 r. Wtedy w wypadku samochodowym zginęła jego przyjaciółka, księżna Diana. John pożegnał się z nią najlepiej, jak potrafił. Na jej pogrzebie zaśpiewał „Candle in the Wind" z nieco zmienionym tekstem. Dziennikarze pisali później, że gdy śpiewał, tłum zamarł, a łzy same płynęły po policzkach.

24 lutego 1998 r. Elton John otrzymał tytuł szlachecki od królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II i został sir Eltonem Herculesem Johnem. Ale lista wyróżnień, jakie zdobył, jest dużodłuższa: kilka nagród Grammy, nominacja do Oscara, Złotego Globu i nagrody Tony. A w 2004 r. czasopismo „Rolling Stone" umieściło go na 49. miejscu wśród 100 największych artystów wszech czasów.

Na dwa fortepiany

Elton John ma zasadę: nie zapomina o ludziach, którzy kiedyś mu pomogli. To dlatego wydany jesienią 2010 r. krążek „The Union" nagrał z Leonem Russellem. Blues, gospel, country i stary rock and roll. – Ale dlaczego z nim? W latach 60. i 70. nie było człowieka, który miałby większy wpływ na muzykę niż Leo. On ją kreował. Dlatego wkur... mnie potwornie, że został przez ten światek zapomniany – mówił Elton.

W 2011 r. John i Leo wystąpili więc razem w „The Late Show" Davida Lettermana. I choć niektórzy zastanawiali się później, czy aby Russell nie czytał tekstu piosenki z postawionego obok fortepianu laptopa, to i tak wyszło genialnie. Dowód? Letterman, którego muzyka rzadko kiedy porusza... tym razem był wyraźnie poruszony.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla