Czyli jesteśmy w stanie nawiązać ze zwierzętami kontakt. Ale czy rozumiemy ich język?
Liczba sygnałów dźwiękowych u zwierząt jest różna: od 15 u gubika i wróbla do 37 u rezusa. W przeciwieństwie do mowy ludzkiej to zamknięty system przekazywany genetycznie‚ a nie poprzez naukę. Dźwięki różnią się znaczeniem: ostrzeżenie pawianów przed zbliżającym się wrogiem jest inne niż to przed ulewą - gdy puszczano im takie głosy nagrane wcześniej‚ spoglądały w niebo. Co ciekawe‚ sygnały dźwiękowe można generować na różne sposoby. U niektórych owadów istnieje choćby strydulacja‚ czyli wywoływanie dźwięków za pomocą "instrumentów smyczkowych", przez pocieranie nogą o skrzydło albo skrzydłami o siebie. Ćma zwana trupią główką wydaje głosy, wdychając i wydychając powietrze. Królik, by ostrzec, tupie. Słonie też tupią, ale i trąbią‚ wywołując infradźwięki‚ które rozchodzą się na wiele kilometrów. Nietoperze - a także delfiny, używają w tym celu ultradźwięków, co jest przedmiotem utajnionych badań prowadzonych przez wojsko. Niektóre ryby porozumiewają się za pomocą wyładowań elektrycznych o słabym napięciu. Sygnał akustyczny u zwierząt jest tylko jednym ze sposobów komunikacji - jako że szybko ulega stłumieniu i zanika. Bardzo ważne - ważniejsze niż u człowieka - są gesty‚ mimika‚ zapach‚ kolory. Gama środków przekazu jest więc niezwykle bogata. Nam z tego zostało niewiele: choćby‚ co zauważył jeszcze sam Darwin‚ jeżenie się włosów ze strachu lub wściekłości. To przecież sygnał ze świata zwierząt: jak małpie jeżą się wszystkie włosy, to staje się większa! Ale zapachami człowiek nie mógłby się porozumiewać‚ bo na przykład pokój byłby wypełniony ich mieszaniną i trudno byłoby się połapać‚ o co chodzi. Zapachów za to używamy do wabienia przedstawicieli innej płci.
Jednak mowa ciała zwierząt powinna być dla nas zrozumiała...
Tak‚ choć sami pod tym względem jesteśmy zróżnicowani - wystarczy porównać Polaków z Włochami czy ludami azjatyckimi‚ dla których w rytualnych tańcach nawet układ palców dłoni ma znaczenie. Doskonale wiemy‚ że u psów istotny jest układ pyska‚ położenie uszu‚ poza - czy zwierzę stoi na łapach przygiętych czy wyprostowanych. Wreszcie - ogon. To najważniejszy środek ekspresji. Szkoda‚ że przez hodowlę ras psów okaleczyliśmy je: niektóre mają obcięte ogony‚ a nawet uszy. U kotów również najważniejszy jest ogon‚ z tym że mowa ogona psiego i kociego jest absolutnie odmienna. Kot macha z powodu niezadowolenia i przed atakiem‚ pies merda z radości. Takie gesty są jednak zrozumiałe nawet między gatunkami‚ więc także dla człowieka. Gdy pies‚ udomowiony przecież 10 tysięcy lat temu‚ podskakuje i przynosi smycz - wiemy, o co chodzi. Jak nasza Dusia ociera się o pudełko z prowiantem - także. Rozumiemy również popiskiwanie psa. Trochę więcej kłopotu jest z kotem‚ bo jego miauczenie właściwie zawsze brzmi smutno.
A zwierzęta umieją interpretować mowę naszego ciała?
W przedwojennych podręcznikach do zoopsychologii opisywano konie‚ które umiały liczyć: dodawać i odejmować‚ nawet potęgować i pierwiastkować. Pytać mógł je każdy‚ ale ich pan musiał być w tym samym pomieszczeniu. Okazało się jednak‚ że konie są beznadziejnymi matematykami‚ za to świetnymi znawcami mimiki ludzkiej. Odczytywały na twarzy pana podświadomie okazywaną ulgę w momencie‚ gdy rozwiązując zadanie, stuknęły kopytem tyle razy‚ ile trzeba. Nawet gdy pan stał z tyłu‚ bo koń ma oczy po bokach i ogromne pole widzenia. Zwierzę umie też odpowiedzieć na apel‚ bardziej ogólny i do pewnego stopnia międzygatunkowy sygnał‚ który nie ma swojego konkretnego adresata. Pies zawsze podejdzie do płaczącego dziecka‚ by je polizać. Będzie też interweniował‚ gdy dzieci się biją. Z kolei nawet małe dziecko samo z siebie wie‚ kiedy pies jest przyjazny.