Karolina Glazer współpracowała z francuską grupą No Jazz, ale Francuzi nie byli w stanie wymówić jej imienia. Mówili do niej Karo, podchwycił to niemiecki impresario wokalistki i tak już zostało.
Zanim Karo Glazer zaczęła występować na festiwalach w całej Europie przeszła muzyczną edukację w domu, w rodzinnych Gliwicach. Ojciec proponował jej najlepsze nagrania ze swojej kolekcji, od The Beatles do Joni Mitchell. Karolina słuchała, aż wreszcie zapragnęła grać. Najpierw była gitara. Kiedyś trafiła na jam session, a że nie miała instrumentu, zaśpiewała. Improwizowała á cappella z takim entuzjazmem, że zaakceptowali ją profesjonaliści.
Pierwszy album „Normal" nagrała w 2009 r. z jazzmanami. Jej charakterystycznym znakiem stały się wokalizy i eksperymenty z zapętlaniem partii wokalnych na tzw. looperze. Śpiewała tak oryginalnie i miała interesujący repertuar, że zainteresowały się nią zagraniczne agencje koncertowe. Występowała na festiwalach w całej Europie, uczyła się, poznawała muzyków.
Te znajomości wykorzystała przygotowując nowy album. Niektórych artystów zaprosiła, inni wpraszali się sami. W nagraniach dokonanych w Nowym Jorku, Monachium, Goteborgu i na Śląsku wzięli udział: amerykański gitarzysta Mike Stern, szwedzki basista Lars Danielsson, brytyjski pianista John Taylor, saksofonista Klaus Doldinger i trębacz Joo Kraus z Niemiec oraz wielu polskich muzyków m.in.: Marek Napiórkowski, Krzysztof Ścierański, Andrzej Olejniczak. Prawdziwą ozdobą jest jest klasyczne brzmienie Munich String Quartet.
Ambicja, talent i upór sprawiły, że „Crossing Project" brzmi, jakby nagrała ją amerykańska artystka. To dobry trop, bo Karo Glazer wychowała się na najlepszych nagraniach: Ala Jarreau, Bobby'ego McFerrina, Weather Report i The Manhattan Transfer. Ale ceni także naszą grupę Novi Singers i oczywiście Urszulę Dudziak. Kiedy pierwszy raz sięgnęła po jej album, pomyślała, że ktoś śpiewa tak jak ona. Powtórzyła drogę naszej utytułowanej wokalistki nie znając jej nagrań.