Amazoński zawodnik
Myrciaria dubia, nazywana powszechnie camu camu lub cacari, to krzew rosnący dziko na obszarze lasów amazońskich Brazylii i Peru. Produkuje czerwonawe owoce rozmiarami zbliżone do niewielkiej cytryny, ale jeśli chodzi o walory odżywcze, zostawia cytrynę i pozostałe cytrusy daleko w tyle.
Artykuł pochodzi z portalu Szatnia.pl
Camu camu odznacza się taką zawartością witaminy C, że jej owoce są zbyt kwaśne, by spożywać je na surowo. W Ameryce Południowej wykorzystuje się je do przygotowywania deserów i słodkich napojów, a także w celach leczniczych, zwłaszcza do zwalczania infekcji wirusowych i bakteryjnych, oraz do pielęgnacji skóry.
Rynek zachodni dopiero zaczyna wykorzystywać potencjał owoców camu camu, obecnie dostępnych pod postacią kapsułek lub proszku, który można dodawać do potraw lub pić zmieszany z wodą. Produkt niestety nie należy do tanich, a przy niskich kosztach pozyskiwania ekstraktów z innych naturalnych źródeł witaminy C, szanse na jego rozpowszechnienie są raczej niewielkie.
Cytryna odpada w przedbiegach
Świeże jagody camu camu zawierają minimum 2500 mg naturalnej witaminy C w 100g, co stanowi około 2-3 proc. ich świeżej masy. Dla porównania, zawartość tej witaminy w aceroli to około 2000 mg na 100g owoców, a w 100g cytryny, „kwaśniej" witaminy jest nie więcej niż 80 mg.