Reklama

Gorące błota

Nad termalnym jeziorkiem unosi się para. Dachy kąpieliska Heviz wyglądają jak zawieszone w powietrzu.

Publikacja: 31.05.2013 01:38

Tihany, to znaczy cisza...

Tihany, to znaczy cisza...

Foto: Rzeczpospolita, Regina Skibińska reg Regina Skibińska

Staw ma prawie 40 metrów głębokości, dno opada zaraz przy brzegu. Pływanie w ciepłej wodzie jest męczące, kąpiący się korzystają więc z opon. Unosząc się na nich, rozmawiają i czytają gazety. Gyógytó wyróżnia się spośród licznych węgierskich jezior termalnych egzotycznym klimatem oraz naturalnymi walorami – w przeciwieństwie do większości innych takich zbiorników nie przebudowano go na kompleks basenów.

Poczet jamników

Niezwykłość miejsca docenili już starożytni Rzymianie, o czym świadczą antyczne monety wydobyte z jeziora. Ale popularnym uzdrowiskiem stało się Héviz dopiero w XIX wieku. Wtedy też jeziorko – zasilają je dwa źródła, z których każdego dnia wypływa 86 milionów litrów bogatej w siarkę wody – zostało zagospodarowane. Lotosy, które kwitną od kwietnia do października, sprowadzono z Indii. W Europie jest to jedyne miejsce, gdzie kwiaty te rosną pod gołym niebem.

Héviz leży zaledwie kilka kilometrów od Balatonu, którego płytkie wody kuszą przyjemnie ciepłą temperaturą oraz, na północnym brzegu, kilkusetletnimi zabytkami i piwniczkami pełnymi wina.

Na jego zachodnim krańcu, niedaleko Héviz, położone jest Keszthely. To najstarsze miasto nad Balatonem, z nastrojową starówką i XVIII-wiecznym barokowym pałacem magnackiego rodu Festeticsów. Pałacowa biblioteka Helicon liczy 52 tysiące książek, w tym rzadkie starodruki i zabytkowe kodeksy. Osobliwością muzealnych zbiorów pałacu jest kolekcja portretów jamników należących do Festeticsów. Keszthely zresztą obfituje w nietypowe muzea: marcepana, tortur, ślimaków i lalek.

Niedalekie miasteczko Tapolca słynie z kolei z atrakcji wodnych. W otoczonym zadbanymi kolorowymi kamieniczkami termalnym Stawie Młynnym pływają dorodne japońskie karpie. W pobliżu schodki prowadzą do niezwykłych podziemi – jaskini wyżłobionej również przez wody termalne. Zwiedza się ją, pływając łódkami potokiem, meandrującym między skałami.

Reklama
Reklama

Warto też zajrzeć do pobliskiego Szigliget i stromą ścieżką wejść na wzniesienie, na którym zachowały się mury XIII-wiecznego zamku. Niegdyś była to potężna forteca, ale w wyniku burzy w XVIII w., a potem oblężenia wojsk austriackich obróciła się w ruinę. Dziś największą atrakcją są tu widoki na Balaton, okoliczne bazaltowe wzniesienia i oczywiście winnice.

W piwniczkach Badacsony

Na wino najlepiej wybrać się do Badacsony, miejscowości położonej  u stóp bazaltowej góry o tej samej nazwie i charakterystycznym kształcie trumny. Na górę tę powinni wejść zwłaszcza zakochani. Po drodze mija się bazaltowy blok, zwany kamieniem róży. Podobno para, która się tu zatrzyma na odpoczynek i usiądzie plecami do jeziora, jeszcze tego samego roku się pobierze.

Badacsony to królestwo win białych. W piwniczkach można kupić Olaszrizling, czyli riesling włoski oraz półsłodki Muszkat i ciężkie wino Kéknyelű.

– Polecam Szürkebarát, Szarego Mnicha. Turyści wybierają go najczęściej – zachęca właściciel jednej z piwniczek, otwiera butelkę i napełnia kieliszki. Tu nie kupuje się wina bez spróbowania.

Według miejscowych podań winorośl pojawiła się nad Balatonem w VI/VII w. za panowania Awarów, którzy nasiona winogron grzebali razem z umarłymi w trosce o zapewnienie im szlachetnych trunków po śmierci. Nietypowe zwyczaje związane ze zmarłymi to nie tylko ta legenda. Na brzegu Balatonu, między Badacsony a półwyspem Tihany, uwagę przyciąga znajdujący się przy drodze szczególny cmentarz – wykute w białym wapieniu nagrobki mają kształty serc. Nekropolia pochodzi z XVIII wieku i jest osobliwa jeszcze z jednego powodu – chowano na niej wiernych trzech wyznań: ewangelików, katolików i żydów.

W Balaton wrzyna się ostro półwysep Tihany. W romańskiej krypcie barokowego kościoła benedyktynów pochowany jest tu król Andrzej I, fundator opactwa, w którego murach mieści się obecnie muzeum ze zbiorem przedmiotów liturgicznych i manuskryptów. Tuż obok wiekowego klasztoru rozciąga się królestwo sielskich bielonych kamiennych domków z zielonym okiennicami, sklepików i straganów z lokalnym rękodziełem oraz przysmakami z papryki i wyrobami z rosnącej tu lawendy.

Reklama
Reklama

Ciekawostką przyrodniczą półwyspu są dwa bezodpływowe jeziorka, które powstały w dawnych kraterach, stożki wygasłych gejzerów oraz Wzgórze Echo, gdzie odbijają się dźwięki. Echo ma jednak lata świetności za sobą. W XIX wieku powtarzało ponoć aż 15 sylab, teraz od niechcenia odpowiada monosylabami.

Historyczną osobliwością są skalne pustelnie mnichów w stromym zboczu półwyspu, ponad taflą Balatonu. Słowo Tihany pochodzi od ciszy. Groty położone blisko gwarnych okolic opactwa osłania stroma skarpa, a wody jeziora oddzielają je od cywilizacji. Ciszę zakłóca tu jedynie śpiew ptaków.

Staw ma prawie 40 metrów głębokości, dno opada zaraz przy brzegu. Pływanie w ciepłej wodzie jest męczące, kąpiący się korzystają więc z opon. Unosząc się na nich, rozmawiają i czytają gazety. Gyógytó wyróżnia się spośród licznych węgierskich jezior termalnych egzotycznym klimatem oraz naturalnymi walorami – w przeciwieństwie do większości innych takich zbiorników nie przebudowano go na kompleks basenów.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Reklama
Reklama