Wiedziałaś, że mama pisze pamiętniki?
Agatą Passent:
Nie wiedziałam! Za jej życia nie miałam o tym pojęcia. Oczywiście widziałam ją w sytuacji pisania, ale u nas w rodzinie wszyscy piszą, więc to mnie nie dziwiło, nie zastanawiało. A ona nie mówiła: „O, muszę teraz usiąść i dziennik uzupełnić". Nic z tych rzeczy. Zresztą im była starsza, tym mniej, że tak powiem, przysiadała fałdów. Najsumienniej pisała jako dziewczynka czy w czasach studenckich. Potem publikowała artykuły, felietony, nie musiała pisać do szuflady. Więc kiedy miałam już względną świadomość, ona raczej robiła zapiski w kalendarzach niż taki pełnoformatowy dziennik. O tym, że zapisywała tak sumiennie i tak długo, dowiedziałam się dopiero, gdy zabraliśmy się za porządkowanie jej archiwum.
Czyli kiedy?
W 1997 r. po śmierci mamy jej rzeczy przekazaliśmy w depozyt do Muzeum Literatury. Na 10 lat. Kiedy upłynęły, musieliśmy zdecydować, czy przedłużamy umowę, czy odbieramy zbiory. W Muzeum Literatury nie było perspektyw na szybkie opracowanie archiwum Osieckiej. Oni mają trochę inny harmonogram działań, są teraz może przy Krasińskim, Mickiewiczu, operują innym horyzontem. A my, rodzina, chcieliśmy dożyć czasów opracowania archiwum mamy, wiedzieć, że ono jest zaoopiekowane, więc w ramach Fundacji Okularnicy stworzyliśmy mały dział i to właśnie on pod wodzą Magdaleny Nosal, ze wsparciem kilku specjalistów, zajął się tymi skrzyniami z dorobkiem Agnieszki Osieckiej. Efekty tej pracy to nie tylko dzienniki, ale wiele innych dokumentacji, kilkadziesiąt tysięcy skanów widocznych na stronie www.archiwumagnieszkiosieckiej.pl.