Artystka znana, a wciąż zaskakująca różnorodnością wcieleń

Katarzyna Groniec śpiewa ?klasyczne songi Conte'a, Brela, Brechta, Weila ?oraz Cave'a. W niezwykle nowoczesnej oprawie - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 11.04.2014 09:38 Publikacja: 11.04.2014 09:37

Katarzyna Groniec. Wiszące ogrody. Pomaton/Warner Music Poland CD, 2014

Katarzyna Groniec. Wiszące ogrody. Pomaton/Warner Music Poland CD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Te nagrania przekonują, że Katarzyna Groniec jest wokalistką, której płytę można kupić w ciemno, tak jak bilet na jej recital. Nigdy nie zawiedzie, ciągle się rozwija, zawsze w najlepszym stylu.

Początek płyty, czyli miniatura „O gdybyś Ty Bogiem był", może wprowadzić słuchacza w błąd. Przewrotna inwokacja mówi, że gdy czekamy na to, aż Bóg się nad nami zlituje,  wystarczy po prostu życzliwość innego człowieka, bo ona wszystko zmienia.

Klasycznie zaaranżowany, szeptem śpiewany, niemal melorecytowany wiersz Brela w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego nie zapowiada muzycznego trzęsienia ziemi, jakie następuje w „Diable". Piosenka jest transowa, z psychodelicznymi efektami i pogłosami. To monolog Złego o tym, jak nikczemnieje świat. Listy grzechów, od których moralność tania jest jak barszcz – nie ma końca.

Groniec zaskakuje wielością muzycznych wcieleń. „Byki" to fascynujące tango o ofierze korridy. Song, w którym miesza się wewnętrzny monolog zwierzęcia z marzeniami sklepikarza, który w niedzielny poranek śni o lepszym życiu. A byk marzy o piekle, w którym smażą się torreadorzy. Prawie hardrockowy, bliski stylistyce bluesa i rocka symfonicznego, jest „Trup Joe" Nicka Cave'a – niemal sadystyczna opowieść o wraku auta. Groniec krzyczy, skanduje, bawi się głosem.

Klimat uspokojenia wprowadza jazzujące wykonanie ballady Conte'a „Zielona Milonga". To Groniec, jaką znamy. Niezwykle intymna, śpiewająca z niepowtarzalnym uśmiechem. „Jacky" mógłby pochodzić z repertuaru Włodzimierza Wysockiego, bo jest w tym tekście wóda i żółć, a także stylizowana na dansing muzyczka. Jednak dystans i żartobliwy ton przekonuje, że tak pisać mógł tylko Brel.

Z charakterystycznym cynizmem pisał do muzyki Kurta Weila Bertolt Brecht. W „Mandalay" opiewali burdel w tytułowym miasteczku, który był synonimem żywotności okolicy. Poza świetną interpretacją Groniec warto zwrócić uwagę na porywającą, jazzującą solówkę gitarową Bartka Miarki.

Finał albumu należy do Conte'a. „Ten stary błąd" jest opowieścią o zdarzającej się za młodu bezkompromisowości w uczuciach, którą przypłaca się wieloletnią goryczą. Kompozycja tytułowa zachęca, by nie przejmować się modami i rzekomym przemijaniem tego, do czego tęsknimy: emocji, egzotyki, romantyczności. Z tym jest jak z winylową płytą, która miała odejść w przeszłość, tymczasem kręci się w najlepsze, jak kręcą nas beatlesowskie bluesy.

W ich stylu utrzymane jest „Przetańczyłam już wszystko". Tytuł ma odcień kokieterii. Przed Katarzyną Groniec nowe wyzwania i wspaniała przyszłość.

Jacek Cieślak

Te nagrania przekonują, że Katarzyna Groniec jest wokalistką, której płytę można kupić w ciemno, tak jak bilet na jej recital. Nigdy nie zawiedzie, ciągle się rozwija, zawsze w najlepszym stylu.

Początek płyty, czyli miniatura „O gdybyś Ty Bogiem był", może wprowadzić słuchacza w błąd. Przewrotna inwokacja mówi, że gdy czekamy na to, aż Bóg się nad nami zlituje,  wystarczy po prostu życzliwość innego człowieka, bo ona wszystko zmienia.

Pozostało 81% artykułu
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił