Ciągle szukam inspiracji

Tomasz Stańko o muzykach, latynoskiej nostalgii ?i polskich kompleksach rozmawia z Markiem Duszą.

Publikacja: 04.10.2014 02:00

Rz: Będzie Pan gospodarzem koncertu BMW Jazz Club 5 grudnia w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Skąd jego tytuł „December Avenue"?

Tomasz Stańko:

To poetycka przenośnia związana z datą koncertu ?i tytuł mojej kompozycji, którą zagramy prawdopodobnie na początek i na koniec wieczoru ze wszystkimi wykonawcami. Grywałem ten utwór wcześniej, ale nie miał tytułu. Teraz będzie motywem przewodnim, doskonale pasuje do tego projektu.

Czy ujawni pan „Rz" jako pierwszej, jakich artystów zaprosi do Teatru Wielkiego?

Wymyśliłem ciekawy, moim zdaniem, scenariusz całego koncertu. Zaprosiłem zespół Kroke i Annę Marię Jopek. Wystąpią ze swoimi utworami, zagramy też razem. Ania jest jedną z najciekawszych wokalistek jazzowych, jej osiągnięć nie trzeba przypominać, są dobrze znane. Z Kroke miałem bardzo ciekawy dla mnie występ na Festiwalu Muzyki Żydowskiej ?w Warszawie. To znakomici muzycy o szerokich możliwościach, niewątpliwie wybitni improwizatorzy. Będzie też perkusjonista ?z Izraela Zohar Fresco. Słyszałem go ostatnio na festiwalu w Stambule. Zohar potrafi grać subtelnie, finezyjnie i delikatnie. Zestawiłem go z bębniarzem z Danii Stefanem Passborgiem, który jest jednym z najciekawszych duńskich muzyków. Zaprosiłem ponadto kontrabasistę Sławka Kurkiewicza oraz Dominika Wanię, który zagra na fortepianie i elektronicznych klawiaturach. Natomiast gitarzysta to Brazylijczyk Nelson Veras, który mieszka w Paryżu. Jest naprawdę świetny, niezwykle ceniony w Ameryce, gdzie grywał m.in. ze Steve'em Colemanem, Lee Konitzem, Bradem Mehldauem i Garym Peacockiem. Jest wirtuozem, który potrafi zagrać wszystko. Wziął udział w koncercie „Stańko+" na festiwalu Solidarity of Arts, występował na Jazzowej Jesieni w Bielsku-Bialej, graliśmy razem specjalny koncert w gmachu warszawskiej giełdy. Zapraszam go, bo łatwo nawiązujemy porozumienie.

Ustaliliście już program wieczoru?

Pracujemy nad nim. Mamy jeszcze dużo czasu. Chcę, żeby duch tego przedsięwzięcia wybrzmiał we mnie. Ustaliliśmy już jednak, że Ania chciałaby zaśpiewać moje kompozycje, włączyć się w nie swoimi wokalizami. Oboje lubimy klimaty brazylijskiej bossa novy i myślę, że nasza muzyka pójdzie w tym kierunku. Zawsze miałem inklinacje do kultury latynoamerykańskiej. Czuję silną więź z Ameryką Południową, z Latynosami. Odpowiada mi ich nuta melancholii, bo przecież to nie jest tylko radosna, taneczna muzyka. Właściwie pierwszy raz zauważyłem to wyraźniej w ich literaturze, ?u Cortazara, a jeszcze dobitniej u Marqueza. Ich twórczość ma w sobie magię i melancholię oświetloną promieniami słońca. Nawet jeśli ich historie są przepełnione radością, zawsze zawarta jest w nich odrobina refleksji. Jak mi wyjaśnił mój pianista, Kubańczyk David Virelles, to efekt bardzo ciężkiego życia. To proste i piękne zarazem określenie tego, co charakteryzuje mieszkańców Ameryki Południowej i ich muzykę. Słyszałem teraz w Nowym Jorku brazylijskiego pianistę i gitarzystę Egberto Gismontiego. Jest genialnym muzykiem, jego solowy koncert był podzielony na dwie części: fortepianową i gitarową. Mimo jego wirtuozerii łatwo dało się zauważyć tę inność, która bierze się z latynoskich korzeni.

Czy Polacy i Latynosi mają coś wspólnego, może właśnie romantyzm, melancholię?

Nie wiem, nie chcę rozpatrywać tego w kategoriach narodowych. Myślę, że wiele kultur ma w sobie te cechy. Potrzeba jednak warunków, żeby je wyzwolić.

Cechy romantyczne przypisujemy przede wszystkim muzyce Chopina.

Wielu kompozytorów je posiada. Trzeba popatrzeć szerzej na ten aspekt. Festiwal „Chopin i Jego Europa" prezentuje jego muzykę w kontekście takich twórców jak Bach, Mozart, Grieg, Schubert, Mendelssohn, Szymanowski, Lutosławski, Panufnik. Próbuje znaleźć nawet odległe powiązania, z których wynika, że Chopin jest ogniwem światowej kultury. Najlepiej, gdyby nasza kultura promieniowała na świat przez takie osobowości jak Chopin, bez podkreślania narodowości. Żebyśmy nie musieli podkreślać, że to jest polskie. Czy o Beethovenie mówimy: Niemiec? Nie, wystarczy powiedzieć Beethoven i wszyscy wiedzą, że jest Niemcem. Powinniśmy oddziaływać postaciami, subtelnie działać na podświadomość, a nie chwalić się tym, co polskie. Oczywiste jest, że Chopin był Polakiem, nie trzeba tego podkreślać. Jestem uczulony na naszą prowincjonalność. Albo jesteśmy zdołowani, albo wydaje nam się, że wszystko robimy najlepiej. Cały świat robi wszystko bardzo dobrze. Przed nami dużo do zrobienia, jesteśmy młodym narodem, mamy dopiero tysiąc lat.

Koncert BMW Jazz Club wpisuje się w cykl koncertów, gdzie jest Pan główną gwiazdą. Czy lubi pan być gospodarzem zapraszającym innych muzyków?

O „Stańko+" na festiwalu Solidarity of Arts w Gdańsku już wspomniałem, ale wcześniej był festiwal „Sygnowano: Stańko" w Fabryce Trzciny. Mój festiwal w Bielsku-Białej też się wpisuje w tę koncepcję. Tam mam możliwość prezentacji różnych muzycznych składów, a także artystów ?i zespoły, które cenię. Lubię taką różnorodność inspiracji. Z jednej strony lubię grać długo z jednym zespołem, tak było w przypadku tria Marcina Wasilewskiego, ze Sławkiem Kurkiewiczem i Michałem Miśkiewiczem, nazywamy go teraz Kwartet Stary. Nawet ostatnio razem występowaliśmy. Mam skandynawski kwintet, z którym nagrywałem album „Dark Eyes", za dwa dni lecimy na koncerty do Republiki Południowej Afryki. Jeszcze w zeszłym roku mieliśmy dużo wspólnych występów, w tym roku jest mniej, ale chcę z nimi grywać choć od czasu do czasu, bo to świetny kwintet. Mam nowojorski kwartet „Wisława", z którym zamierzam nagrać nową płytę. Właśnie rozmawiałem o tym ?z szefem ECM Records, Manfredem Eicherem. Myślę, że przybędzie nowy basista Reuben Rogers, grał m.in. z Charlesem Lloydem ?w Bielsku-Białej, Joshuą Redmanem i Dianne Reeves. W marcu wystąpimy pierwszy raz na festiwalu w San Francisco, a potem może zrobimy krótką trasę po klubach, myślę o Birdland ?i Jazz Standard, żeby się zgrać.

Jaka opcja bardziej panu odpowiada: wejście na świeżo do studia z nowym zespołem, czy nagrania po wielu próbach i koncertach?

Obie są ciekawe i obie stosuję. Zależy od kalendarza szefa ECM, mojego i muzyków. Termin trzeba skoordynować. Manfred podsunął mi kiedyś pomysł na nagranie z kwartetem smyczkowym, co jakiś czas o tym przypomina, ale to jest projekt wymagający czasu, musi się uleżeć. Na pewno będę komponował z myślą o Davidzie Virellesie, jest dla mnie ideałem pianisty. Jego romantyzm, kubańskie korzenie, zamiłowanie do starej afroamerykańskiej muzyki bardzo mi odpowiadają, a poza tym potrafi grać brudną, czarną muzykę free, ma coś z Buda Powella. David był w Warszawie z zespołem Raviego Coltrane'a, bardzo mi się ich występ podobał. ?A niebawem wystąpię po raz pierwszy z Ravim z okazji otwarcia ekspozycji w Muzeum Historii Żydów Polskich. Wcześniej nagramy w Nowym Jorku album na potrzeby muzeum. Mamy już zarezerwowane studio. Jestem bardzo podekscytowany tym wydarzeniem, chcę, żeby było to coś specjalnego. Już mam wszystko napisane. Bardzo ciekaw jestem rezultatu.

Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem