Uzasadnienie kapituły jest długie, ale trafnie oddaje zasługi oraz opisuje charakter Jerzego Maksymiuka. Berło otrzymał on za „całokształt działalności artystycznej, wybitne dokonania dyrygenckie; za nieujarzmioną osobowość twórczą i unikalny dar komunikacji z audytorium, za przeciwstawianie się żywiołowi komercjalizacji kultury muzycznej".
Rzeczywiście, każdy kto był choć raz na prowadzonym przez niego koncercie, wie, że dyryguje żywiołowo, ale też niemal zawsze zaskakuje publiczność wdając się w nią w pogawędkę między utworami. I nie wynika to z faktu, że zabiega o sympatię lecz chce pobudzić słuchaczy do jak najintensywniejszego przeżywania muzyki.
Z estrady emanuje niezwykłą energią, która stała się niemal jego znakiem rozpoznawczym od początku kariery. Oczywiście, od momentu, gdy zdecydował poświęcić się przede wszystkim dyrygowaniu, co w pierwszych latach nie było takie pewne.
Urodził się w 1936 roku w Grodnie, dorastał w Białymstoku. Studiował w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej i to na trzech kierunkach: kompozycji, dyrygentury oraz w klasie fortepianu. W początkach lat 60. zdobył I nagrodę na Konkursie Pianistycznym im. Paderewskiego w Bydgoszczy, komponował też wiele muzyki filmowej, więc wybór jednej drogi artystycznej nie był łatwy.
Wszystko odmieniło się w 1972 roku, gdy został szefem świeżo założonej Polskiej Orkiestry Kameralnej, która w ciągu następnych pięciu lat stała się zespołem o randze światowej. Występowała w najlepszych salach koncertowych, wszędzie wzbudzając entuzjazm żywiołowością połączoną z absolutną precyzją. Nagrywała płyty dla EMI, co w czasach PRL w polskiej muzyce było wydarzeniem bez precedensu.