Gdyby nie jeden słuchacz, tego dnia widownia podczas występu Boba Dylana byłaby pusta. Ci, którzy chcą odtrąbić koniec kariery jednej z największych gwiazd muzycznych świata, muszą jednak jeszcze się wstrzymać. Puste krzesła nie oznaczały, że nikt nie chciał kupić biletów. Biletów nie było, a cała rzecz była wyreżyserowana w związku z projektem filmowym.
To dokument mający być eksperymentalnym zapisem zjawisk, na co dzień masowych, pokazanych wyjątkowo w kontekście kameralnym, a wręcz intymnym.
Reżyserem dokumentu jest Szwed Anders Helgeson, a został nakręcony w serii filmów „Experiment Ensam" – „Eksperyment samotnie".
– Jestem osobą zazwyczaj bierną, nie biję się o swoje, a gdybym znalazł się na tonącym statku, przyjąłbym los z pokorą, czekając na śmierć — powiedział 41-letni Fredrik Wikingsson, uczestnik eksperymentu. – Tym razem nie miałem jednak wątpliwości, że muszę zrobić wszystko, żeby wziąć udział w eksperymencie. Jestem wielkim fanem Dylana.
Wikingsson nie do końca wierzył, że projekt, w którym bierze udział jest serio. – Kiedy usiadłem na pustej widowni, do końca oczekiwałem, że na scenę wyjdzie jakiś sobowtór Boba Dylana i będzie się ze mnie nabijać – powiedział po występie.