Reklama

Mołdawskie wina

Mołdawska tradycja winiarska puka do rozwiniętych państw Europy.

Publikacja: 28.11.2014 01:11

Mołdawskie wina

Foto: AFP

Chciałoby się powiedzieć, parafrazując Narcyzę Żmichowską: „Ludzie, ludzie, wy nie wiecie, feteasca jest na świecie", w dodatku feteasca alba, regala, neagra, i ta wonna rara... Niewiele osób w Polsce wie, że to nie imiona pięknych kobiet, nie odmiany szynki parmeńskiej, ale nazwy rodzimych szczepów mołdawskiej winorośli.

Galom, którzy wynaleźli beczkę, Etruskom, Rzymianom jeszcze się nie śniło o winie, gdy Dionizos był już zadomowiony wśród Daków zamieszkujących w starożytności dzisiejszą Mołdawię. Gdy Turcy oblegali twierdzę Soroca – posyłał bociany, aby przynosiły obrońcom owoce winorośli (szczęście, że się ptaszyska nie pomyliły). Od tego czasu bocian z kiścią w dziobie jest symbolem mołdawskiego winiarstwa. Było ono tak intensywne, że zwróciło uwagę rzymskiego poety Owidiusza: zesłany na wygnanie w okolice Morza Czarnego wspomina, że zwyczajem miejscowych było zagęszczanie wina przez zamrażanie go. A więc Dakowie także jadali wino.

W XIX w., gdy Besarabia – teren między Prutem i Dniestrem – weszła w skład Imperium Rosyjskiego, posiadanie tam winnicy było w dobrym tonie wśród carskiej generalicji.

W czasach komunizmu mołdawskie winiarstwo nie straciło rozpędu: „Jest to drugi pod względem obszaru i trzeci pod względem produkcji obszar winiarski w ZSRR" – informuje „Dictionnaire des Vins", Larousse 1985. Kto wówczas odwiedzał Mołdawię, ten musiał widzieć wieśniaków siedzących przed piwniczkami, częstujących gości domowym trunkiem i konfiturami.

Ten świat trzeba ratować. Rosja ukarała Mołdawię embargiem na jej wina w odwecie za dążenie tego kraju do integracji z Unią Europejską. Unia zareagowała, otworzyła swój rynek na mołdawskie wina, widać to także na półkach polskich sklepów. A podczas tegorocznych targów ProWein 2014 w Düsseldorfie widać było starania Mołdawii, dokonany postęp reklamowano jako „Wino z Mołdawii – żywa legenda".

Reklama
Reklama

Mołdawia – w drodze do Europy – w dalszym ciągu z upodobaniem uprawia szczepy, które w winiarskich krajach UE nie mają już racji bytu, takie jak lidia czy isabella. O tej ostatniej, po degustacji zorganizowanej w Warszawie Mariusz Kopczyński napisał w „Magazynie Wino": „Daje wina okropne, kompotowe, pełne odpustowo-truskawkowych smaków, przy najlepszym nastawieniu i dobrej woli trudno uznać je za pijalne. Dlatego załkałem, słysząc zachwyty rozpływającej się nad kieliszkiem isabelli części publiczności. Krytycy psioczą, kręcą nosem, a importerzy zamawiają kolejne partie półsłodkich, niedrogich win, na które w Polsce ciągle jest spory popyt".

No i bardzo dobrze, de gustibus non est disputandum.

Chciałoby się powiedzieć, parafrazując Narcyzę Żmichowską: „Ludzie, ludzie, wy nie wiecie, feteasca jest na świecie", w dodatku feteasca alba, regala, neagra, i ta wonna rara... Niewiele osób w Polsce wie, że to nie imiona pięknych kobiet, nie odmiany szynki parmeńskiej, ale nazwy rodzimych szczepów mołdawskiej winorośli.

Galom, którzy wynaleźli beczkę, Etruskom, Rzymianom jeszcze się nie śniło o winie, gdy Dionizos był już zadomowiony wśród Daków zamieszkujących w starożytności dzisiejszą Mołdawię. Gdy Turcy oblegali twierdzę Soroca – posyłał bociany, aby przynosiły obrońcom owoce winorośli (szczęście, że się ptaszyska nie pomyliły). Od tego czasu bocian z kiścią w dziobie jest symbolem mołdawskiego winiarstwa. Było ono tak intensywne, że zwróciło uwagę rzymskiego poety Owidiusza: zesłany na wygnanie w okolice Morza Czarnego wspomina, że zwyczajem miejscowych było zagęszczanie wina przez zamrażanie go. A więc Dakowie także jadali wino.

Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Reklama
Reklama