Reklama

Ziarno prawdy - pro i kontra

Pro i kontra: Borys Lankosz wyreżyserował „Ziarno prawdy”. Krytycy „Rzeczpospolitej” bardzo różnią się w ocenach filmu. O ekranizacji ekranizacja powieści Zygmunta Miłoszewskiego piszą - Barbara Hollender i Małgorzata Piwowar.

Aktualizacja: 28.01.2015 20:45 Publikacja: 28.01.2015 18:45

Ziarno prawdy - pro i kontra

Foto: Next Film

PRO: Barbara Hollender

Miłoszewski wysoko wydźwignął polską powieść kryminalną. Lankosz potrafił jego „Ziarno prawdy" przenieść na ekran interesująco i profesjonalnie. A Więckiewicz jest świetnym Szackim.

KONTRA: Małgorzata Piwowar


Sandomierz, urokliwe miasto położone – jak Rzym – na siedmiu wzgórzach. Miejsce, w którym zawsze krzyżowały się różne kultury i gdzie stały obok siebie kościoły rzymskokatolickie, prawosławne sobory oraz żydowskie synagogi. Ale też miasto, w którym w XVIII wieku powstał obraz włoskiego malarza Karola de Prevota przedstawiający rytualny mord: Żydzi toczą na nim krew z zabitych chrześcijańskich niemowląt, psy jedzą szczątki dzieci. Gdy na skarpie wiślanej porzucone zostaje ciało bestialsko zabitej kobiety, a sekcja zwłok wykazuje, że została z niej wypompowana krew, w mieście ożywają dawne demony. Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary, wybucha histeria.

Reklama
Reklama

Sprawę razem z miejscowymi śledczymi prowadzi prokurator Teodor Szacki, który po rozstaniu z żoną wyjechał z Warszawy i w Sandomierzu próbuje zacząć nowy etap życia. Trochę wypalony, trochę cyniczny, szorstki i momentami wręcz antypatyczny. Ale też bardzo skuteczny, nieulegający emocjom, kierujący się wyłącznie rozumem. Nie ulega zbiorowej psychozie, w gąszczu uprzedzeń i fałszywych oskarżeń, wśród coraz większej paniki usiłuje dojść do prawdy.

Kino gatunkowe nigdy nie było silną stroną polskiej sztuki filmowej. Teraz to się zmienia. Po „Jezioraku" i „Fotografie" na ekrany trafił kolejny interesujący kryminał. A siłą wszystkich tych tytułów jest to, że ich twórcy nie zadowalają się szukaniem odpowiedzi na pytanie, kto zabił?. Podobnie jak skandynawscy mistrzowie kryminału wykraczają poza ramy gatunku. W „Jezioraku" można znaleźć portret skorumpowanej Polski prowincjonalnej, w „Fotografie" refleksję na temat istoty prawdy, ale też rosyjskiej mentalności, dawnej i dzisiejszej. W „Ziarnie prawdy" Borys Lankosz dotyka polskiego antysemityzmu – tego codziennego, często podświadomego, zadomowionego w naszej psychice. Pokazuje, jak rodzi się społeczna agresja i jak łatwo manipulować emocjami tłumu.

„Ziarno prawdy" to obraz zrealizowany z rozmachem, nowocześnie. Robert Więckiewicz, choć fizycznie nie odpowiada opisom książkowego Szackiego, jest idealnym odtwórcą roli prokuratora. Doskonały jest Jerzy Trela w roli starego sandomierskiego śledczego Wilczura. Piękny epizod jako żydowski rabin tworzy Zohar Strauss, izraelski aktor, znany z „Libanu" i „Oczu szeroko otwartych". Do tego: kamera profesjonalnie poprowadzona przez Łukasza Bielana, staranna scenografia Magdaleny Dipont i Roberta Czesaka, muzyka Abla Korzeniowskiego. To prawda, są w „Ziarnie prawdy" potknięcia (choćby niewykorzystana zagubiona postać grana przez Magdalenę Walach), ale nie brakuje w nim tempa, zwrotów akcji, zaskoczeń i niebanalnej refleksji. Intrygujące i niesztampowe kino.

KONTRA: Małgorzata Piwowar

Od sukcesu „Rewersu" minęło pięć lat. Okazało się, że do tak wysoko zawieszonej poprzeczki trudno doskoczyć. I nawet najlepsze składniki nie muszą się złożyć na strawną potrawę.

„Ziarno prawdy" miało być projektem skazanym na sukces. Reżyser wielokrotnie podkreślał konieczność starannego wyboru historii. Przez pięć lat, które minęły od „Rewersu", udzielił chyba jednak więcej wywiadów, niż zrealizował filmowych zadań.

Reklama
Reklama

Niepokojąco wypadła już ubiegłoroczna próba realizacji „Pamiętnika pani Hanki" dla Teatru TV. No, ale nadal wszyscy czekali w napięciu (umiejętnie podsycanym przez sprawnie działający PR) na „Ziarno prawdy", czyli polski kryminał ze znakiem jakości Q. I to oczekiwanie było chyba najlepszym, co w związku z tym filmem widzowie otrzymają. Bo choć Lankosz przemyślał zapewne starannie, co zrobić, by wykorzystać wszystkie dostępne na naszym rynku dobra i skleić je w całość – niestety, nie spowodowało to powstania wartego uwagi obrazu.

Jest więc ekranizacja powieści Zygmunta Miłoszewskiego, twórcy kryminałów modnych i poczytnych na miarę powieści Małgorzaty Kalicińskiej. Scenariusz panowie napisali wspólnie, wierząc w swe umiejętności w tym zakresie.

Niestety, dla mnie, która nie ma za sobą lektury książki, fabuła pokazana w filmie jest – po pierwsze – nie do końca zrozumiała, a po drugie – niezbyt atrakcyjnie podana, jeśli chodzi o konstrukcję.

Zgodnie z producenckimi wymaganiami do zagrania głównych postaci zaangażowani zostali aktorzy znani i lubiani, czyli Robert Więckiewicz i Magdalena Walach. Problem w tym, że popularna Walach kojarzy się z psem policyjnym, któremu towarzyszy także jako funkcjonariuszka w pewnym tasiemcowym serialu, a z Więckiewiczem jest tak, że on zagra wszystko – czyli że nie trzeba go oglądać i tym razem.

No i jest jeszcze dość rzadko oglądany ostatnio Krzysztof Pieczyński, który z kolei daje w końcowych sekwencjach tak ekspresyjny i całkiem nieadekwatny do materii filmowej pokaz „one man show", że widać wyraźnie bezradność reżysera, który nie potrafi go poskromić. Humorystyczne sceny z udziałem tresowanego czarnego ptaszyska, mającego budzić strach, a także pompowanie grozy na siłę i siadanie tempa akcji przemilczę.

Został też uwzględniony eksportowy aspekt przedsięwzięcia w postaci izraelskiego aktora i atrakcyjnych, czyli dobrze się sprzedających, motywów – takich jak polskie traumy, kompleksy, wątek żydowski z antysemityzmem i mordem rytualnym w tle. Oczywiście wszystko we właściwych proporcjach – dobrze wyważonych dla widzów, którzy mają odnieść wrażenie bezkompromisowości i wyważania drzwi. A że zostały wcześniej otwarte?

Reklama
Reklama

Jedno jest pewne – „Ziarno prawdy" jest dowodem, że siła PR bywa większa niż samego reklamowanego dzieła.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama