Koncerty odbędą się w niedzielę i poniedziałek 5 i 6 lipca o godz. 20:30. Amerykański muzyk kooperuje w tej formacji z perkusistą Chesem Smithem i multiinstrumentalistą Shahzadem Ismailym. I coraz częściej w czasie swoich występów, nie tylko gra na gitarze, ale także śpiewa, rapuje i recytuje. Gitarzysta, uznawany za jazzowego, w tym zespole przekracza wszelkie stylistyczne granice, a najbliżej mu do eksperymentalnego rocka. W Polsce znany jest najbardziej z różnych formacji Johna Zorna, ale jego autorska muzyka jest nie mniej ciekawa.
Wypracował oryginalny styl gry. Jest mańkutem, ale gra na gitarze prawą dłonią. Niektórzy właśnie w tym upatrują odmienność gitarowych improwizacji Ribota. Sądzę jednak, że to różnorodne zainteresowania stylistyczne i niepokorny charakter zawiódł Ribota do klubów Nowego Jorku i to tych mniej uczęszczanych. Wkrótce dołączył do zespołu Lounge Lizards. Tu wypatrzył go Tom Waits i zaprosił do nagrania albumu „Rain Dogs" (1985). Krytycy orzekli, że to przełomowy album Waitsa właśnie ze względu na szalone akordy młodego gitarzysty. Od tego czasu Ribot stał się wziętym sidemanem.
- Nie chcę podążać śladem George'a Bensona – twierdził wówczas buńczucznie Marc Ribot.
I rzeczywiście znalazł własną drogę w jazzie. Interesuje go muzyka kubańska, którą wykonuje z zespołem Y Los Cubanos Postizos. Zagrał napisany specjalnie dla niego koncert na gitarę elektryczną i orkiestrę Stewarta Wallace'a. Napisał muzykę do filmu Jima Jarmusha „Mystery Train".
Kiedy na scenie spotyka się z myślącymi podobnie jak on muzykami, powstają nieoczekiwane i fascynujące muzyczne sytuacje. Takimi są perkusista Ches Smith i basista Shahzad Ismaily, współpracownik Toma Waitsa i Laurie Anderson. Po znakomitym czwartkowym koncercie Thurstona Moore'a to Marc Ribot przejmie rolę awangardowego gitarzysty w Pardon To Tu.