Marek Dusza rekomenduje nowe płyty na weekend

Marek Dusza poleca mistrzowski album Jane Monheit z piosenkami Davida Benoit, rockowo-soulową sensację z Wielkiej Brytanii Liama Baileya i nowe nagrania wirtuoza akordeonu Marcina Wyrostka.

Aktualizacja: 31.07.2015 13:09 Publikacja: 31.07.2015 13:00

David Benoit i Jane Monheit

David Benoit i Jane Monheit

Foto: materiały prasowe

Smooth Jazz
David Benoit/Jane Monheit „2 in Love", Concord/Universal, CD, 2015

Kolekcję oryginalnych piosenek o miłości w mistrzowskim wykonaniu prezentuje duet Davida Benoit i Jane Monheit. Amerykański kompozytor, pianista i aranżer David Benoit należy do najpopularniejszych twórców smooth jazzu. Niemal każdy z ponad trzydziestu jego albumów znalazł się na liście bestsellerów „Billboardu". Trzykrotnie był nominowany do Grammy, współpracował z czołowymi postaciami amerykańskiego show biznesu. Jego muzyka jest elegancka i melodyjna. W wokalistce Jane Monheit znalazł znakomitą interpretatorkę swoich piosenek, „współczesnych romansów", jak je określił. To pierwszy całkowicie wokalny album w karierze pianisty.

Jane Monheit ma w dyskografii dziewięć płyt i dwie nominacje do Grammy. W Ameryce ustępuje popularnością tylko Dianie Krall, oczywiście wśród wokalistek uważanych tam za jazzowe. Jej styl śpiewania można określić jako musicalowy, ale niezwykle ciepła barwa jej głosu jest wprost idealna do balladowego repertuaru.

Kiedy wytwórnia zaproponowała pianiście wydanie nowego albumu, ten od razu zwrócił się z propozycją do swojej ulubionej wokalistki Jane Monheit. – Będę szczęśliwa, uwielbiam być sidemanem – odparła.

Na „2 in Love" znalazły się piosenki w broadwayowskim stylu, ale także takie, które mogłyby zaśpiewać Ella Fitzgerald występując z big bandem. Są też latynoskie rytmy, jak w „Barcelona Nights". Utwór „Love in Hyde Park" przypomina dawną Pat Metheny Group. Miłośnicy eleganckiej pianistyki, pięknych głosów i wyrafinowanych, lekkich aranżacji będą zachwyceni.

Rock/R'n'B
Liam Bailey „Definitely Now", Flying Buddha/Sony Masterworks, CD, 2015

Gdyby Otis Redding chwycił gitarę elektryczną i zagrał rock and rolla, zabrzmiałby podobnie, jak dziś Liam Bailey. Słuchając jego debiutanckiego albumu trudno uwierzyć, że ten brytyjski gitarzysta, wokalista i autor piosenek z trudem przebijał się na rynek. Zaczynał w grupie hip-hopowej w rodzinnym Notthingham, potem występował z folkową kapelą The Accidental. W 2011 r. dwie EP-ki wydała mu wytwórnia Lioness Records założona przez Amy Winehouse. Dzięki temu zainteresował się nim Polydor i podpisał kontrakt. Zanim nagrał pierwszy singiel, współpracował z różnymi artystami. Piosenka „You Better Leave Me" ukazała się w marcu 2011 r., a zaraz po niej EP-ka „It's Not the Same", która zebrała pozytywne recenzje. Wkrótce potem Liam Bailey miał gotowy album „Out Of The Shadows". Niestety, w ostatniej chwili Polydor odwołał premierę. Młody twórca nie załamał się i rzucił w wir współpracy z różnymi artystami.

Jego muzyczne zainteresowania są tak różnorodne, że sam miał trudności z określeniem własnego stylu. W młodości słuchał Beatlesów i Jimiego Hendriksa, uwielbiał Led Zeppelin i Oasis. Warto dodać, ze w jego żyłach płynie jamajska krew. Nic dziwnego, że zachwyciła się nim Amy Winehouse, która sama czerpała natchnienie z różnych rodzajów muzyki.

Wreszcie debiutancką płytę „Definitely Now" wydała mu wytwórnia Flying Buddha związana z Sony Music. Nagrany w Nowym Jorku, Miami i Londynie brzmi tak, jakby tę muzykę odnaleziono w archiwum z lat 60. i oczyszczono z kurzu i szumów. Najprościej można ją określić, jako syntezę rocka i soulu. Są tu klimaty w stylu Lenny'ego Kravitza, Becka i właśnie Otisa Reddinga.

Album otwiera znakomity, ekspresyjny utwór „On My Mind" z ostrym riffem elektrycznej gitary w stylu The Clash i funkującym basem. Przebojowy motyw wyróżnia się w temacie „Fool Boy". Rytm reggae przebija z nastrojowej piosenki „Black Moon", a w „Villain" Liam Bailey brzmi jak Jimi Hendrix. „Autumn Leave" to psychodeliczna ballada, którą żywcem można przenieść czterdzieści pięć lat wstecz. Właściwie nie ma tej płycie słabszego utworu, wracam do niej codziennie.

Pop
Marcin Wyrostek „For Alice", Kayax/Agora, CD, 2015

Ten album przeleżał na półce, ale nie dlatego, ze nie jestem miłośnikiem akordeonu. Na talent Marcina Wyrostka zwróciłem uwagę, kiedy w grudniu 2009 r. Polskie Radio Katowice wydało jego pierwszy album „Magia Del Tango". Już w styczniu 2010 r. artysta odebrał Złotą Płytę, co jak na debiut instrumentalisty było wydarzeniem. Na „Platynę" nie musiał długo czekać. Zwycięzca drugiej edycji programu telewizyjnego „Mam talent" pokazał wirtuozerię, jakiej mogą pozazdrościć najwięksi mistrzowie tego instrumentu. Nie mniejszym powodzeniem cieszyła się druga płyta „Marcin Wyrostek & Coloriage".

Najnowsza „For Alice", dedykowana żonie, zawiera repertuar stylistycznie zróżnicowany. Dominują utwory nagrane z jego zespołem tango Corazon, ale znajdziemy tu także nagranie solo i z orkiestrą AUKSO pod kierunkiem Marka Mosia.

- Płyta „For Alice" jest podsumowaniem mojej dotychczasowej drogi artystycznej – zwierza się artysta. – Od młodych lat marzyłem o koncertach z orkiestrami, o tworzeniu własnej muzyki na rozbudowane składy instrumentalne. Dzisiaj moje marzenia się spełniają.

Płyta prezentuje możliwości brzmieniowe akordeonu, łączy tradycję z nowoczesnością, nowoczesne combo z orkiestrą smyczkową, muzykę ludową ze współczesną, world music z klasyką. W utworze „Moldav" pojawia się trio instrumentów dętych. Dużo miejsca Marcin Wyrostek pozostawił sobie na improwizacje. Na deser zostawił słuchaczom solowy popis we fragmencie „Zimy " z „Czterech pór roku" Vivaldiego. I wcale nie wieje z niego chłodem, a gorącą pasją do akordeonu i jego wielkich możliwości.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem