Rzeczpospolita: Dokładnie 50 lat temu zmarł słynny francuski architekt Le Corbusier. Czym właściwie do dziś fascynuje?
Prof. Marek Pabich:
Wszechstronnością. Kiedy pracował nad bieżącymi projektami, jednocześnie tworzył mnóstwo projektów teoretycznych, niektóre z nich były wręcz utopijne. Bardzo dużo pisał, nie tylko o architekturze, również o sztuce; jest twórcą puryzmu, kierunku w malarstwie, w którym chodziło o wyczyszczenie sztuki z tła historycznego, z emocjonalności, żeby była ona minimalistyczna, prosta – coś jak kontynuacja kubizmu.
Wróćmy do architektury. Wspomniał pan o utopijnych projektach...
Tak, trzeba pamiętać, że Le Corbusier chciał odświeżyć i unowocześnić architekturę. Wierzył, że poprzez nią można pomóc społeczeństwu. I tak, po obserwacjach wyniesionych z I wojny światowej, w której po raz pierwszy do bombardowań wykorzystano samoloty, uznał, że zabudowa miast punktowcami, czyli pojedynczymi budynkami – niższymi lub wyższymi – będzie dla mieszkańców bezpieczna i uchroni miasta przed dużymi zniszczeniami na wypadek wojny. Inny utopijny pomysł: zaproponował wyburzenie centrum Paryża, żeby postawić tam wieżowce. Na szczęście nie wszystkie jego idee realizowano.
A czym charakteryzowały się projekty, które zrealizowano?