Bill Ward, członek-założyciel Black Sabbath, dał wyraz swojemu żalowi.
- Nie chciałbym grać tylko jednego koncertu, kiedy jestem całkowicie zdolny do koncertowania na całej trasie – powiedział Billy Ward. Obalił też twierdzenia, że grupa poprosiła go, by wystąpił na ostatnim koncercie tournée „The End”.
- Kiedy tournée zostało ogłoszone, mój menadżer skontaktował się z menedżerem Black Sabbath. Chcieliśmy podjąć rozmowy, ale zabrakło zainteresowania z drugiej strony. Dlatego nie będę uwiarygadniał fałszywego oświadczenia o ich zaproszeniu. Takiego nie było.
Tymczasem basista Geezer Butler powiedział: - Byłoby cudownie, żeby Bill zagrał na ostatnim koncercie i wziął udział w całości tournée, ale on tego po prostu nie chce.
Trudna sprawa
Spór trwa od 2012 roku, kiedy, zdaniem Warda, otrzymał propozycję kontraktu, którego nie mógł podpisać. Wcześniej Ozzy Osbourne wskazywał, że Ward nie da rady zagrać na całym tournée, ponieważ nie pozwala na to stan jego zdrowia. Osbourne wskazywał na otyłość perkusisty.
Szczery aż do bólu Osbourne powiedział, że obecnie nie chciałby rozmawiać o perkusiście, bo cokolwiek na ten temat powie, w jego skrzynce mailowej ląduje około 500 obraźliwych maili.
Geezer Butler oraz gitarzysta Tony Iommi utrzymują kontakt z Wardem. Wszystko wygląda na to, że konflikt występuje pomiędzy wokalistą i perkusistą. Co ciekawe, obaj mają najkrótszy staż w zespole. Ozzy Osbourne został wyrzucony za nałogi pod koniec lat 70, zaś Ward odszedł niedługo potem z powodu zawału serca i zastąpił go Vinny Appice.