— To nie jest wina naszych selekcjonerów. Takie jest kino — broni się dyrektor artystyczny festiwalu Thierry Fremaux.
Ostro jednak wypowiadają się same reżyserki.
— W Hollywood sytuacja kobiet jest skomplikowana. Wielkie studia nie chcą podejmować ryzyka. Stawiają na produkcje kosztujące setki milionów dolarów, z gwiazdorską obsadą. I na sprawdzone konie na krześle reżyserskim. Kobiety szukają swojego miejsca głównie w kinie niezależnym i w Europie — mówiła w Cannes Jodie Foster i opowiadała się za wprowadzeniem kwot czyli określeniem procentu produkcji realizowanych przez kobiety. Kwoty takie zdecydował się już ustanowić Szwedzki Instytut Sztuki Filmowej, który dąży do tego, by w przyszłości połowa pieniędzy na produkcję filmową trafiała w ręce kobiet.
Ideę kwot wsparła też Niemka Maren Ade, autorka konkursowego „Toniego Erdmanna":
— W Niemczech, gdzie wciąż niewiele jest pracujących reżyserek, system kwotowy bardzo by się przydał. Publiczne pieniądze powinny być dzielone równo. Trzeba tw mechanizmy wypróbować i po kilku latach sprawdzić jak działają.