Kiedy przed wakacjami ogłaszano tę datę, wiele wskazywało na to, że gdy Amerykanie przyjadą do Krakowa, na rynku będzie już ich nowy album. Tak się jednak nie stało, ale odliczanie do premiery następcy „Mechanical Bull" (2013) przyspieszyło w ostatnich dniach gwałtownie.
Zespół poinformował właśnie na swojej stronie internetowej, że nowa płyta nazywać się będzie „Walls". A to oznacza, że siódmy album przełamie tradycję wcześniejszych, pięciosylabowych tytułów. Trwają też spekulacje na temat daty premiery pierwszego singla. Wszystko wskazuje jednak na to, że ukaże się 12 września. Będzie zatytułowany „Waste a Moment". Do sklepów „Walls" trafi 14 października.
O nowych nagraniach niewiele wiadomo. Grupa zapowiedziała tylko, że weszła do studia nagraniowego w Los Angeles. – Postaramy się zmienić scenerię – mówił perkusista Nathan Followill. – Nasze pierwsze dwa albumy zostały nagrane w Los Angeles, więc wrócimy tam, żeby sprawdzić, czy to miasto jeszcze nas inspiruje.
Kings Of Leon występowali w Polsce dwa razy na Open'erze (2009 i 2013) i na Orange Warsaw Festival (2014). Debiutowali albumem „Youth And Younghood Man", którego tytuł został zaczerpnięty z prozy Ernesta Hemingwaya.
Ich życie to przykład, że na buntowników często wyrastają młodzi ludzie poddani restrykcyjnemu wychowaniu. Szczególna grupa to dzieci pastorów: gdy już się wyzwolą z rodzinnych więzów, tworzą bezkompromisowe piosenki. Taka jest historia Tori Amos, a także Kings of Leon. Grupie przewodzą bracia Followill: Nathan, Caleb i Matthew, których ojciec był nawiedzonym kaznodzieją, potem zbłądził, a ostatecznie rozwiódł się z żoną i porzucił rodzinę.