Reklama

Jaka jest tajemnica sukcesów polskich śpiewaków?

Menedżer z IMG Artists Gianluca Macheda mówi Jackowi Marczyńskiemu, dlaczego Polacy robią karierę w świecie.

Aktualizacja: 28.12.2016 18:54 Publikacja: 28.12.2016 17:31

Gianluca Macheda zaczynał jako recenzent muzyczny, pracował dla Columbia Artists w Nowym Jorku, a po

Gianluca Macheda zaczynał jako recenzent muzyczny, pracował dla Columbia Artists w Nowym Jorku, a potem założył w Lukce własne przedstawi–cielstwo jednej z największej agencji na świecie – IMG Artists.

Foto: TW-ON

Rzeczpospolita: Pamięta pan pierwszego Polaka, z którym zaczął pracować?

Gianluca Macheda: To była sławna dziś Aleksandra Kurzak, wtedy jeszcze bardzo młoda, w Hamburgu kontynuowała studia. Tam zaczęła się nasza współpraca i trwa do dziś, a przez te lata staliśmy się też przyjaciółmi.

Ilu Polaków ma pan w swojej agencji?

Oprócz Aleksandry jest Artur Ruciński, Rafał Siwek, a od niedawna dwóch młodych śpiewaków – Andrzej Filończyk i Krzysztof Bączyk. W sumie sporo, bo jesteście utalentowani, a poza tym charakterem przypominacie Włochów z południa kraju, skąd ja pochodzę. Macie w sobie podobne ciepło i serdeczność.

Tych najmłodszych wyłowił pan z tegorocznego Konkursu Moniuszkowskiego, na którym zdobyli nagrody?

Reklama
Reklama

Tak. Poradziłem im też studio operowe w Zurychu, gdzie mogą się dalej kształcić. Śpiewak musi się uczyć przez całe życie, nawet gdy jest dojrzałym artystą, bo sam jego organizm zmienia się z wiekiem i trzeba dokonywać korekt w technice śpiewu.

To pan dwa lata temu zadzwonił do Artura Rucińskiego, by zaśpiewał za Placida Dominga na festiwalu w Salzburgu?

To była niesamowita akcja. O tym, że Salzburg szuka zastępcy Placida, dowiedziałem się podczas urlopu. Zacząłem szukać Artura, który także z rodziną pojechał na wakacje. Gdy go odnalazłem, przeżył szok, ale oczywiście zgodził się i udało się tak zorganizować mu podróż, że dotarł do Salzburga tak, by odbyć jeszcze próbę.

Takie zdarzenie może odmienić życie artysty.

Tak, ale on musi być gotowy podjąć wyzwanie i umieć je wykorzystać. Myślę, że obaj młodzi Polacy, których mam teraz w agencji, także potrafiliby poradzić sobie w podobnej sytuacji i na pewno zrobią międzynarodową karierę. Uważam zresztą, że akademia młodych śpiewaków, jaka działa przy waszej Operze Narodowej, odgrywa ogromną rolę. To jedna z najlepszych tego typu akademii w Europie, z pewnością wyjdzie z niej sporo świetnych śpiewaków.

Kim powinien być menedżer dla artysty? Doradcą, przyjacielem, trenerem?

Reklama
Reklama

Przede wszystkim kimś, komu się ufa. Najważniejsze są wzajemne relacje. Jeśli mam do czynienia z młodym artystą, muszę śledzić jego poczynania, służyć radą, ale nie mogę natrętnie pouczać, by nie zburzyć niezbędnego zaufania.

Andrzej Filończyk ma zaledwie 21 lat. Może mu pan pomóc, ale też zniszczyć jego głos, jeśli pokieruje pan nim niewłaściwie. Ma pan tego świadomość?

Tak i można wskazać wiele przykładów przedwcześnie zrujnowanych karier. Kiedy 17 lat temu zacząłem pracę w tym zawodzie, powiedziałem sobie jednak, że nie chcę być menedżerem gwiazd, lecz ludzi startujących właściwie od zera, jak Andrzej Filończyk. Dziś mogę stwierdzić, że ponad 90 procent z nich zrobiło karierę. Chyba więc poprowadziłem ich we właściwy sposób. Nikogo nie namawiam do wybierania ofert tylko dlatego, że są dobrze płatne.

Menedżer żyje jednak z prowizji od kontraktu swoich artystów.

I za pewien rodzaj ról można dostać świetne honorarium. Czy dlatego mam je polecać artystom, żebyśmy dobrze na tym zarobili?

Śpiewacy uwzględniają pana uwagi?

Reklama
Reklama

Zdecydowanie tak. Zanim jednak zaczynam z kimś pracę, słucham nie tylko, jak śpiewa. Chcę poznać, jakim jest człowiekiem, jeśli ma zły charakter, nie będzie też dobrym artystą.

W dzisiejszym świecie można zrobić karierę bez pomocy dobrego menedżera?

Każdemu mówię: jesteśmy teamem. Potrzebujemy siebie nawzajem, a artysta zwłaszcza na początku drogi musi mieć menedżera, który go poprowadzi. Kiedy ktoś ma talent, szybko pojawia się wokół niego grupa pochlebców, a słuchając ich, łatwo można się zagubić. Musi być ktoś, kto wskaże błędy, podsunie inne rozwiązania. Artysta z doświadczeniem może być bardziej samodzielny w swych decyzjach.

Istnieją jeszcze narodowe szkoły wokalne? Włoska, rosyjska, niemiecka?

To, jak śpiewasz, zależy od znajomości danego języka. Kto zna włoski, lepiej wypadnie we włoskiej operze niż ten, kto nie umie się posługiwać tym językiem. Polacy w przeciwieństwie do wielu narodowości mają słuch językowy. Kiedy zaczynają mówić po włosku, brzmi to świetnie, włoska wymowa Aleksandry Kurzak czy Artura Rucińskiego jest staranniejsza niż wielu moich rodaków. Niemniej jednak świat się ujednolica i niemal każdy ma dziś szanse poznać tajniki śpiewu typowe dawniej dla Rosjan, Włochów czy Niemców.

Reklama
Reklama

Czy coś wyróżnia polskich śpiewaków od artystów innych narodowości?

Chyba to, co w ogóle cechuje Polaków. Jako naród obciążony dramatyczną, trudną historią potraficie być zdeterminowani i jesteście gotowi ciężko pracować, by osiągnąć cel. Chyba dlatego w ostatnich dekadach staliście się tak interesującym krajem, który niesłychanie zmienił się i rozwinął, a wielu Polaków zrobiło karierę w różnych dziedzinach.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama