Reklama

Wieczór doznań ekstremalnych

Rzadko się zdarza obcować z muzyką o takiej sile wyrazu, jaką zaoferował w środę Wielkanocny Festiwal Beethovenowski.

Aktualizacja: 22.03.2018 10:05 Publikacja: 22.03.2018 10:02

Wieczór doznań ekstremalnych

Foto: Bruno Fidryc/ archiwum E. I K. Pendereckich

Dwie wielkie indywidualności polskiej muzyki – Henryk Mikołaj Górecki i Krzysztof Penderecki. Urodzili się w tym samym 1933 roku. Teraz jubileuszowo połączył ich festiwalowy wieczór w Filharmonii Narodowej.

Z dorobku pierwszego kompozytora przypomniano II Symfonię „Kopernikowską”, wciąż znajdującą się w cieniu tej najsławniejszej, III Symfonii „Symfonii pieśni żałosnych”. A przecież to utwór niezwykły, formalnie bardziej zaskakujący.

Kompozytor postawił sobie zadanie karkołomne: dźwiękami opisać wszechświat, bo II Symfonia powstał z okazji 500. rocznicy urodzin Mikołaja  Kopernika. Górecki skonstruował ją z dwóch części, pierwsza oddaję potęgę i moc wszechświata, druga jego bezkres. Pierwsza jest wyrazem siły, druga – refleksji i kontemplacji. W obu zaś kompozytor zastosował ekstremalne wręcz środki dźwiękowe. Charakterystyczne, wielokrotnie powtarzane krótkie motywy orkiestrowego tutti atakują nasze uszy z niespotykaną intensywnością, wręcz wgniatają w fotel. A potem długie nuty wydają się nie mieć końca, wreszcie powoli zanikają w przestrzeni. Dwie tak skrajne części II Symfonii łączy niesłychana emocjonalność udzielająca się słuchaczom.

Maciej Tworek poprowadził dzieło Henryka Mikołaja Góreckiego z niezwykłą dyscypliną. W grze Sinfonii Varsovii nie było najmniejszego zachwiania intonacyjnego, co może być pułapką w drugiej części utworu. Nieziemsko brzmiał chór Filharmonii Narodowej oraz szlachetnie czysty sopran Iwony Hossy. I tylko matowy, płaski baryton Mariusza Godlewskiego nie dopasował się do całości.

Obchodzący 85. urodziny Krzysztof Penderecki wybrał na festiwal swoje „Requiem Polskie”, ogromne dzieło próbujące ogarniać ćwierć wieku burzliwych, tragicznych wydarzeń: od buntu 1980 roku po śmierć Jana Pawła II w 2005 roku. Kompozytor preferuje ostatnio skróconą wersję swego utworu, bez dwóch części , zwłaszcza „Dies irae”, ale to i tak jest to wciąż kompozycja ogromnych rozmiarów.

Reklama
Reklama

Dziś „Requiem Polskie” uwolniło się już od konkretnego kontekstu zdarzeń, tę muzykę można odbierać w stanie czystym. Teraz bardziej przemawia więc ono do nas swym religijnym wymiarem, a przede wszystkim siłą nastroju, bezmiarem smutku, tragizmu, czasem wręcz ekstremalnej beznadziei, po której trudno się podnieść.

Dostojny jubilat dyrygował „Requiem Polskim” z zadziwiającą wprost energią. Sinfonia Varsovia zagrała z wyczuciem i precyzją, podobnie wypadł chór Filharmonii Narodowej. W partiach solistów w pamięci pozostał przede wszystkim powracająca motyw hymnu „Święty Boże, Święty mocny” śpiewany przez Finkę| Johannę Rusanen i Niemkę Janinę Baechle, ale nie ustępowali im także Rafał Bartmiński i Nikołaj Didenko.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama