E-mail, e-book... e-papieros?

W restauracji zakaz palenia, a gość przy stoliku obok zaciąga się dymiącym papierosem. Kolega z pracy, nie bacząc na czujniki dymu, wyciąga papierosa przy biurku. O dziwo nie czujesz zapachu ani gryzącego dymu. Zanim zrobisz awanturę komuś palącemu w niedozwolonym miejscu, przyjrzyj się dokładnie. To może być e-papieros.

Publikacja: 12.02.2010 16:29

Niektóre e-papierosy wyglądają jak długopis.

Niektóre e-papierosy wyglądają jak długopis.

Foto: Wikipedia

Red

Elektroniczny papieros wyglądem przypomina zwykłego papierosa (a nawet cygara czy fajki), podobnie smakuje i wydziela dym. W jego przypadku jednak tak naprawdę nie palimy, tylko inhalujemy się niewielkimi dawkami nikotyny, a wydobywający się z niego "dym", to para.

[srodtytul]Jak to działa?[/srodtytul]

Ustnik zawiera wymienny wkład wypełniony specjalnym płynem (e-liquidem), zawierającym nikotynę, substancje pomocnicze i ewentualnie dodatki smakowe czy aromatyczne. Gdy "zaciągamy się" e-papierosem, mikroprocesor wykrywa przepływ powietrza i aktywuje zasilanie do tzw. atomizera. Wprowadza on mikroskopijne kropelki płynu do przepływającego powietrza przez podgrzanie płynu. Tworzy to parę, która jest wdychana przez użytkownika. W niektórych modelach w czasie zaciągania się na końcu zapala się dioda imitująca żarzenie się papierosa. Na ogół e-papierosy są zasilane na baterie lub USB.

Wkłady do e-papierosów można kupić w wielu różnych aromatach (np. owocowy, miętowy, kawowy, czekoladowy, marlboro itd.) i różnej zawartości nikotyny lub całkiem jej pozbawione. Wkład może wystarczyć na 100 do 600 "zaciągnięć". Pusty wkład można zastąpić nowym lub uzupełnić go przez napełnienie specjalnym płynem (e-liquidem).

[srodtytul]Ile to kosztuje?[/srodtytul]

W jednym ze sklepów internetowych sprzedających e-papierosy znajdziemy kalkulator wydatków. Według niego, jeśli palimy paczkę dziennie i płacimy za nią 10 zł, a całkiem przestawimy się na elektroniczne, po roku możemy zaoszczędzić nawet 1,5 tys. zł. E-papieros to jednak najpierw spory wydatek. Jego cena waha się od kilkudziesięciu do nawet 400 zł za ekskluzywny zestaw 2 sztuk. Do tego będą nam potrzebne wkłady, tzw. kartridże, do kupienia od kilku złotych na aukcjach internetowych lub płyn do uzupełniania, który kupimy za kilkadziesiąt złotych.

Jeden wkład w zależności od rodzaju zastępuje 10-40 papierosów.

[srodtytul]Gadżet czy ratunek dla palaczy?[/srodtytul]

Zwolennicy e-papierosów wymieniają ich zalety jednym tchem. Mogą pomóc w rzucaniu palenia podobnie jak gumy czy plastry dostarczając nikotyny bez trujących substancji smolistych. Dostępne są wkłady z różnymi dawkami nikotyny, żeby jej dawkę można było zmniejszać, a nawet "palić" papierosa z neutralną substancją.

Udająca dym para nie śmierdzi. Eliminujemy problem przesiąkniętych zapachem papierosów włosów, ubrań, mebli. Nie dymimy też trującymi związkami, więc e-papierosy są nieszkodliwe dla otoczenia i nie przeszkadzają nikomu wokół, nie ma efektu biernego palenia. Odpada też problem zakazów palenia: e-papierosa możemy wyciągnąć np. przy biurku w pracy i zaspokoić głód nikotyny i zająć czymś ręce.

- Paliłam e-papierosy - opowiada 28-letnia Magdalena. - Na początku byłam nimi zafascynowana, jak to nowym gadżetem. Planowałam rzucenie przez ograniczanie ilości nikotyny. I rzuciłam... e-papierosy. To oszukiwanie siebie: nie dawały aż takiej przyjemności jak normalne, a paliłam przynajmniej tyle samo. Jak chce się rzucić, to trzeba to zrobić stanowczo, walczyć też z nawykami, a nie udawać, że się nie pali.

Przeciwnicy przestrzegają też, że mogą one uzależniać i doprowadzić do przedawkowania nikotyny. E-papieros nie spala się tak jak zwykły, więc nie kończy się i można go palić bardzo długo wprowadzając do organizmu o wiele większą dawkę nikotyny niż w normalnym papierosie.

Przed e-papierosami przestrzega prof. Witold Zatoński z Fundacji Promocji Zdrowia, zajmującej się pomocą w rzucaniu palenia. – Problem z tym produktem polega na tym, że nikt nic o nim nie wie: nie ma charakterystyki toksykologicznej, biologicznej, jaka mają inne leki zawierające nikotynę, pomagające rzucić palenie – mówi prof. Zatoński. - Zadziwia mnie to, że taki produkt jest dopuszczony do sprzedaży. To już nie jest romantyczny, niebieski dymek w zwykłym papierosie, tylko podawanie substancji uzależniającej, handel narkotykami.

Lekarz przypomina, że plastry czy gumy z nikotyną są dokładnie przebadane i przyjmuje się je jak leki: przez określony czas, w zalecanych dawkach. E-papierosy bywają zaś przedstawiane jako alternatywa dla zwykłych.

[b][link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/446053.html]E-papierosy a prawo - o tym w Życiu Warszawy Online[/link][/b]

Elektroniczny papieros wyglądem przypomina zwykłego papierosa (a nawet cygara czy fajki), podobnie smakuje i wydziela dym. W jego przypadku jednak tak naprawdę nie palimy, tylko inhalujemy się niewielkimi dawkami nikotyny, a wydobywający się z niego "dym", to para.

[srodtytul]Jak to działa?[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"