Rz: Jak to było z pierwszym e-mailem?
Włodzimierz Gogołek: Prawdopodobnie został on wysłany 36 lat temu przez historyczną już dzisiaj sieć ARPANET. Sądzę jednak, że znacznie bardziej przełomowe było wysłanie informacji po raz pierwszy sygnałem elektrycznym. Uczynił to Samuel Morse w 1840 roku. Po 36 (nomen omen) latach przeprowadzono pierwszą rozmowę telefoniczną – urządzeniem zbudowanym przez Aleksandra Bella. Dzięki tym wynalazkom nastąpiło największe w historii ludzkości „skurczenie się świata”. Poczta elektroniczna jest tylko kolejną formą zdalnej komunikacji. W zasadzie różni ją od telegrafu i telefonu powszechność i bezpośredni związek z ogromnym potencjałem technologii informacyjnych, w tym komputerów.
Co pana zdaniem sprawiło, ze Internet stał się narzędziem, bez którego wielu z nas nie wyobraża już sobie życia?
To medium przejmuje wiele operacji wykonywanych w codziennym życiu. Jedną z nich jest wspomniane komunikowanie. Wielu firmom niespodziewanie pozbawionym Internetu grozi wręcz bankructwo po kilkudziesięciu godzinach braku dostępu do poczty elektronicznej czy po awarii ich strony WWW. Poza komunikacją Internet staje się podstawowym źródłem informacji dla firm i dla większości z nas. Ilustracją tego jest przejmowanie przez sieć roli tradycyjnych mediów – od prasy, przez radio do TV włącznie. Potentat medialny Rupert Murdoch stwierdził nawet, że ok. 2040 r. gazety drukowane przestaną istnieć. Internet jest także doskonałym środowiskiem dla usług świadczonym osobom i firmom, np. w zakresie handlu czy bankowości.Warto jednak pamiętać, że w Internecie dostępny jest zaledwie niecały procent gromadzonych każdego roku przez ludzkość informacji. Rzadko bywa, by o informacjach mieszczących się w tym procencie decydował przypadek.
Naturalna kolej rzeczy przy rozwoju sieci to powstawanie czatów, ale także społeczności internetowych i gier, w których mamy swoje odpowiedniki z rzeczywistego świata. Dużo mówi się o tym, że takie serwisy uzależniają. Ale przecież mają także pozytywne cechy.