Jak każda genialna kuchnia sushi harmonijnie łączy w sobie sprzeczności‚ może dlatego cieszy się takim uznaniem smakoszy na świecie. Jest lekkie i pożywne‚ delikatne i ostre‚ wyrafinowane i proste‚ kolorowe od dodatków i białe od ryżu. Najpopularniejsze są nigiri‚ czyli odrobina ryżu z płaszczem surowej ryby na wierzchu i norimaki w czarnym fraku z wodorostów nori. Tradycyjne garnie do sushi to małe zielone listki shiso podobne do listków pokrzywy‚ wasabi‚ liście bambusa‚ plastry kłącza lotosu i beni shoga, czyli płatki świeżego imbiru.
Wbrew obiegowym poglądom w sztuce przyrządzania sushi ryba nie jest najważniejsza. Choć jest niezbędna‚ a wyjątkowe okazy tuńczyków osiągają na aukcjach na tokijskim targu Tsukiji setki tysięcy dolarów. Podstawą jest ryż. Krótkie‚ okrągłe i perfekcyjnie ugotowane ziarno‚ które po wyjęciu z garnka jest wachlowane przy użyciu wachlarza uchiwa aż nabierze blasku. Do tego odpowiednie proporcje tezu‚ czyli octu ryżowego‚ wody‚ cukru. Jak mówią mistrzowie sushi: każde ziarno ma swoją twarz.
Jedzenie sushi to wyrafinowany rytuał. – W Japonii kucharz trzy lata uczy się przyrządzać tylko sam ryż – opowiada pani Fukunaga‚ właścicielka restauracji Tokio w Warszawie. Przy formowaniu garstki ryżu ważna jest siła i sposób ucisku. Ilość wody zależy od pory roku. – Daje się jej więcej‚ gdy ryż jest starszy – dodaje Alicja Than‚ japonistka‚ właścicielka restauracji Izumi sushi.
Z mody na surową rybę korzystają restauratorzy. W Warszawie jest ponad 50 barów sushi. Wiele miejsc ma swoją renomę i klientelę. Tokio to najstarsza restauracja japońska (działa od 1992). Jest prowadzona przez japońsko-chińskie małżeństwo Fukunaga. W karcie jest duży wybór ryb‚ jest i toro‚ czyli tłusty tuńczyk (29 zł), jeden z najpyszniejszych i najrzadszych gatunków. – Jednak nie wszyscy kochają toro‚ które jest tłuste, większość gości je popularne gatunki‚ łososia i węgorza – mówi pani Fukunaga.
Inny lokal‚ Art-Sushi na tyłach Teatru Wielkiego, skupia twórcze osobowości‚ można tutaj spotkać m.in. Mariusza Trelińskiego. Kameralną Sakanę (działa od maja 2002) uwielbiają aktorzy związani z Teatrem Narodowym‚ który mieści się w pobliżu. Sakana znaczy ryba. Bar jest niewielki‚ wnętrze jasne‚ ubrane surowym drewnem‚ nawiązuje do japońskiej estetyki: tylko biel‚ światło i woda... W metalowej rynnie na łódkach z drewna pływają talerzyki z sushi. Co wieczór to miejsce oblega tłum gości. – Uwielbiam tutejsze sushi – mówi Urszula Dudziak. Obsługa w prostych płóciennych strojach roznosi śliwkowe wino i miso‚ a itamae san (mistrzowie sushi) sklejają jedne z najlepszych maki w stolicy. Sakana działa jako sieć również w Krakowie‚ Poznaniu i Wrocławiu.
Izumi sushi stworzyło polsko-japońskie małżeństwo Alicja i Alon Than. Alicja jest absolwentką prestiżowego Uniwersytetu Gakushuin w Tokio‚ jej mąż cztery lata terminował u mistrza meza Matuyamy. Polecam to miejsce na pierwsze spotkanie z surową rybą (izumi to po japońsku źródło) i eksperymenty z sushi w wersji fusion.