Wniosek: do łysych trzeba dorosnąć. Dziewczynki wielbią wiotkich, lokatych efebów; kobiety – silnych i zdecydowanych samców. A ci nie zawracają sobie głowy takimi duperelami jak grzywka.
[srodtytul]Zero na plusie i minusie [/srodtytul]
Wzorce męskości zmieniają się z epokami, lecz co jakiś czas samczy ideał przybiera łysą postać. Do historii świata można by dopisać aneks z punktu widzenia łysej czaszki. Glosę do losów herosów. I listę wygolonych przestępców. Pozytyw i negatyw łysoli.
Bo kojarzą się niejednoznacznie. Z jednej strony – gładki łeb plus byczy kark niesie komunikat: bez kija nie podchodź. To styl agresywnego półgłówka napędzanego testosteronem. Obiegowe określenia nie pozostawiają wątpliwości co do oceny takich typów: karki, mięśniaki, abeesy (skrót od określenia „absolutnie bez szyi”). Na przeciwnym biegunie – jajogłowi, czyli mędrcy. Ich tradycja sięga starożytności. Egipscy kapłani to była najbardziej łebska elita królestwa. Bezwłosi bywali wielcy filozofowie – Sokrates, Voltaire, Bergson. Politycy i przywódcy – jak Gandhi. Ten typ na ogół zaczyna się starzeć już w szkole. Ponadprzeciętną inteligencję znamionuje „wysokie czoło” i absolutny brak mięśni.
Trzeci gatunek to demoniczni szaleńcy. Także genialni, lecz wynaturzeni, pozostający na służbie ciemnych sił. Mefisto, Nosferatu i pomniejsze wampiry. Ożywieni na ekranie przez Klausa Kinskiego i Klausa Marię Brandauera oraz w musicalu „Rocky Horror Show”. Robią karierę w modzie neo-goth. Jest jeszcze margines w stylu camp. Stworzyli go artyści trudni do sklasyfikowania – niejaki Divine, transwestyta i drag queen, którego twórczość polegała na przebieraniu w szalone kreacje. Nagiego, bez makijażu i peruki namalował jeden z największych współczesnych mistrzów Lucien Freud.