Parada nagich głów

Mój dziadek był łysy, ale uchodził za przystojnego. Nie dla mnie. W dzieciństwie brak włosów na jego głowie wprawiał mnie w zakłopotanie. Uważałam to za okropny, wstydliwy mankament. Po latach, przeglądając rodziny album – dziadek od dawna przebywał w zaświatach – odkryłam, że miał modelową prezencję. Zwłaszcza w mundurze. A kształt czaszki – rewelacja!

Aktualizacja: 29.10.2008 02:59 Publikacja: 28.10.2008 17:02

Fotografia Roberta Mapplethorpe'a z jego czarnoskórym modelem Kenem Moodym

Fotografia Roberta Mapplethorpe'a z jego czarnoskórym modelem Kenem Moodym

Foto: Reuters

Wniosek: do łysych trzeba dorosnąć. Dziewczynki wielbią wiotkich, lokatych efebów; kobiety – silnych i zdecydowanych samców. A ci nie zawracają sobie głowy takimi duperelami jak grzywka.

[srodtytul]Zero na plusie i minusie [/srodtytul]

Wzorce męskości zmieniają się z epokami, lecz co jakiś czas samczy ideał przybiera łysą postać. Do historii świata można by dopisać aneks z punktu widzenia łysej czaszki. Glosę do losów herosów. I listę wygolonych przestępców. Pozytyw i negatyw łysoli.

Bo kojarzą się niejednoznacznie. Z jednej strony – gładki łeb plus byczy kark niesie komunikat: bez kija nie podchodź. To styl agresywnego półgłówka napędzanego testosteronem. Obiegowe określenia nie pozostawiają wątpliwości co do oceny takich typów: karki, mięśniaki, abeesy (skrót od określenia „absolutnie bez szyi”). Na przeciwnym biegunie – jajogłowi, czyli mędrcy. Ich tradycja sięga starożytności. Egipscy kapłani to była najbardziej łebska elita królestwa. Bezwłosi bywali wielcy filozofowie – Sokrates, Voltaire, Bergson. Politycy i przywódcy – jak Gandhi. Ten typ na ogół zaczyna się starzeć już w szkole. Ponadprzeciętną inteligencję znamionuje „wysokie czoło” i absolutny brak mięśni.

Trzeci gatunek to demoniczni szaleńcy. Także genialni, lecz wynaturzeni, pozostający na służbie ciemnych sił. Mefisto, Nosferatu i pomniejsze wampiry. Ożywieni na ekranie przez Klausa Kinskiego i Klausa Marię Brandauera oraz w musicalu „Rocky Horror Show”. Robią karierę w modzie neo-goth. Jest jeszcze margines w stylu camp. Stworzyli go artyści trudni do sklasyfikowania – niejaki Divine, transwestyta i drag queen, którego twórczość polegała na przebieraniu w szalone kreacje. Nagiego, bez makijażu i peruki namalował jeden z największych współczesnych mistrzów Lucien Freud.

Od ćwierćwiecza na festiwalach i targach sztuki pojawia się duet niemieckich artystów, Eva i Adele. Ich stały repertuar, to przebranie za tandetne, jarmarczne lale. Tiulowe, różowe sukieneczki, do tego ogolone łby. Perwersyjny kontrast.

Na koniec bezwłosa śmietanka. Idole tłumów. Wspaniale zbudowani, wysportowani, utalentowani. Emanujący seksem, otoczeni przez adoratorów płci obojga. Ludzie z areopagu, na których zwrócone są oczy świata. Łysi, którzy zawładnęli masową wyobraźnią.

[srodtytul]Narodowa galeria łysych [/srodtytul]

Kiedy się zaczęła ta moda? Może od sukcesu Yula Brynnera w filmie „Król i ja”. A może od serii kryminałów z Kojakiem? Lub od roli Marlona Brando w „Czasie apokalipsy” Coppoli?

Gdyby utworzyć polską galerię słynnych łysych, znaleźliby się w niej reprezentanci różnych profesji i odmiennych politycznych opcji. Generałowie Karol Świerczewski i Władysław Anders; Józef Cyrankiewicz i Włodzimierz Sokorski.

W teatrze najsłynniejszą żarówą był stary wiarus Kazimierz Opaliński. W filmie pozycję superłysego zdobył Jan Machulski jako Kwinto, kasiarz i mistrz trąbki. Naprawdę w trąbkę dmie Tomasz Stańko, w saks – Ptaszyn Wróblewski, obydwaj kolana. Estradę zdominował romantyczny macho Ryszard Rynkowski, obcięty na zero. W sztukach plastycznych awangardzie przewodzili „łysi od urodzenia” Henryk Stażewski i Henryk Berlewi; polską szkołę plakatu ukształtował kolejny bezwłosy Henryk – Tomaszewski.

[srodtytul]Nakrycia na żarówę [/srodtytul]

Bywały epoki, kiedy problem z głową był… z głowy. Dla wszystkich. Rozwiązywali go perukarze, przez trzy stulecia równie ważni (może ważniejsi?) jak krawcy. Jednak po wielkiej rewolucji francuskiej moda przestała sprzyjać łysym i półłysym. Peruki z głów!, zażądało europejskie społeczeństwo. Od tej pory dotknięci słabym owłosieniem czesali się „z pożyczką”, zakładali tupeciki, przeszczepiali włosowe cebulki. Cierpieli, płacili fortuny. Albo kombinowali z nakryciami głowy. Na tyle charakterystycznymi, że stawały się ich znakami rozpoznawczymi.

Rudolf Valentino wcielał się w postaci szejków, ukrywając pod turbanami coraz wyższe czoło. Lenin wylansował ideowo słuszne nakrycie głowy – robotniczy kaszkiet. Joseph Beuys nigdy publicznie nie zdejmował kapelusza, tak jak Andy Warhol – srebrnej peruki. A Jerzy Wasowski ubrał siebie i drugiego Starszego Pana w cylinder. Teraz „żarówa” to komplement. Nadszedł czas łysych. Niczego nie muszą udawać. To mężczyźni o bujnych czuprynach próbują się do nich upodobnić.

[srodtytul]Żołnierze się nie czeszą[/srodtytul]

Nie zawsze głowy ogołaca natura. Niekiedy kosmaci mężczyźni pozbywają się górnego owłosienia z powodów praktycznych lub taktycznych. To wygoda w ekstremalnych sytuacjach – na wojnie, w skwarze, gdy trudno sprostać wymogom higieny.

Paradę ogolonych osiłków rozpoczynają rzymscy legioniści i gladiatorzy. W szeregach walecznych łysoli występują nasi sarmaccy przodkowie, w wersji gładkiej bądź z fantazyjnym i buńczucznym czubem.

Ogolona głowa znamionuje twardy charakter. Toteż kultowi bezwłosego macho hołdowali faszyści. We Włoszech kanon męskiej urody stworzył Mussolini, arbiter elegancji w mundurze. Jego militarny styl podchwycił Gabriele D’Annunzio, żołnierz-poeta, legendarny uwodziciel. Jego image to łysa czacha, bryczesy, oficerki plus biały trencz z kwiatem w klapie. Dla podkreślenia romantycznej natury... Tak właśnie prezentował się Marek Walczewski w spektaklu „Tamara”, występujący w roli D’Annuzia. Jak wiadomo Łampicka, bohaterka przedstawienia, zamierzała namalować portret poety i skorzystała z zaproszenia do jego posiadłości. Romans wisiał w powietrzu, lecz do konsumpcji nie doszło. Wizerunek także nie powstał.

[srodtytul]Gra mięśni i kontrastów [/srodtytul]

Tu dochodzimy do roli łysych w sztukach pięknych. Z pewnością najjaśniejszym blaskiem lśni czaszka i sława Picassa. Również jako megasamca. Hiszpański mistrz rzadko kiedy portretował mężczyzn. Musieli czymś zasłużyć na takie wyróżnienie. Do takich wyjątków należy podobizna innej legendy XX wieku – Igora Strawińskiego. Kolejny geniusz uczesany w kolano.

Podobny look lansował jeden z największych rewolucjonistów sztuki – Aleksander Rodczenko, konstruktywista. Na jednym ze zdjęć wystąpił w zaprojektowanym przez siebie kombinezonie a la pilot. Z gołą głową. Dosłownie.

Wypolerowana czaszka ma również znaczenie estetyczne. Dodaje męskiej sylwetce dynamiki, doskonale komponuje się z napiętą muskulaturą.

Zauważył to Robert Mapplethorpe, słynny amerykański fotograf, gej, jedna z pierwszych ofiar aids. Do orientacji i choroby przyznał się w latach 80. Przedtem stworzył cykl męskich aktów przywołujących na pamięć greckie klasyczne rzeźby. Miał kilku ulubionych modeli, w tym – czarnoskórego Kena Moody’go. Atletycznego, ogolonego na zero. Mapplethorpe lubił kontrasty. W dyptyku zderzył dwa łyse łby. Obok hebanowej czachy Moody’ego lśni alabastrową bielą łeb albinosa Roberta Shermana.

Niejako do kompletu, dwadzieścia lat później, w 2004 roku fotograf Steve Klein sportretował Brada Pitta. Aktor wcale siebie nie przypomina: jest ogolony na zero i pomalowany na czerwono. Łyse jest piękne, bez względu na kolor skóry.

[ramka]Tomasz Sobierajski, socjolog

Gdy mówimy "łysi", automatycznie mamy dwa skojarzenia: zupełnie łyse głowy i bardzo krótko przycięte fryzury. I wyobrażenie, że łysi to albo kibole, albo dresiarze, albo skinheadzi. Tylko w tej ostatniej grupie nasze przekonanie, że jak skinhead, to na pewno łysy, jest prawdziwe. Golenie głowy jest elementem tej subkultury. I choć przeżywała ona rozkwit w latach 80. i 90., na ulicy wciąż można spotkać łysych skinheadów.

Łysych należy rozróżniać ze względu na przyczynę ich łysiny. Golą się, bo się starzeją i wstydzą zakoli, czy dlatego, że chcą coś zamanifestować. Łysina bowiem zazwyczaj coś manifestuje. W niektórych grupach Indian, a także Hindusów, dla wyróżnienia goli się wodza plemienia bądź chłopca przed inicjacją.

W Polsce łysina jest mocno związana z mitem testosteronu. Jego nadwyżka powoduje utratę włosów. A testosteron w powszechnym wyobrażeniu to męskość, wysoka aktywność seksualna, także siła i agresja. W większości przypadków więc chodzenie z łysą głową manifestuje siłę i agresję.[/ramka]

Wniosek: do łysych trzeba dorosnąć. Dziewczynki wielbią wiotkich, lokatych efebów; kobiety – silnych i zdecydowanych samców. A ci nie zawracają sobie głowy takimi duperelami jak grzywka.

[srodtytul]Zero na plusie i minusie [/srodtytul]

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"