Wybór Obamy może odmienić muzykę

Barack Obama uosabia szansę na zmiany, jeśli wygra, będę ogromnie szczęśliwa. Dotąd Ameryka uchodziła za centrum, w którym rodzą się demokratyczne i ideowe wzorce. Ale dopiero teraz mamy szanse naprawdę stać się takim krajem - mówi w rozmowie z "Rz" Lizz Wright, amerykańska wokalista soul, która w piątek wystąpi w Sali Kongresowej

Aktualizacja: 03.11.2008 00:29 Publikacja: 30.10.2008 06:00

Wybór Obamy może odmienić muzykę

Foto: Archiwum Rzeczpospolitej

[b]Śpiewa pani subtelne, proste piosenki. Skąd ta skromność?[/b]

Z małego kościoła w Georgii - tam poznałam muzykę. Nauczyłam się koncentrować na emocjach i duchowości, nie na efektownym brzmieniu. Jako nastolatka przeniosłam się do Atlanty, poznałam jazz i zrozumiałam, jak ważna w muzyce jest wolna przestrzeń. Pozwalam dźwiękom „oddychać”, zostawiam miejsce dla niuansów i subtelności.

[b]Muzycy polegają dziś na komputerowym sprzęcie, a pani trzyma się tradycyjnych instrumentów i naturalnego brzmienia. Dlaczego?[/b]

Nie chcę, by rytm utworów był perfekcyjnie wymierzony. Wolę czuć w nim więcej życia i niespodzianek. Rytm ma być jak rzeka - stabilny, ale falujący, ze zmiennym nurtem. Laboratoryjnie czyste brzmienie wydaje mi się nieciekawe. Tam, skąd pochodzę, instrumentaliści swym sposobem grania przekazują ważne treści. To, jak grasz, dużo mówi o twoich korzeniach, doświadczeniach. Uwielbiam muzykę, która jest osobista, nosi odręczny podpis autora.

[b]Kto miał większy wkład w pani edukację muzyczną - tata pianista czy mama pieśniarka? [/b]

Mama. Rzadko siadała do pianina, ale najwięcej przekazała mi swoim sposobem bycia. To wyrazista kobieta, trochę szalona, emocjonalna i bardzo piękna. Miałam w niej wzór osoby współczującej i otwartej: wystarczy, że spojrzy na człowieka, a już jest gotowa go pokochać. Promieniuje niezwykłą energią. Było ją czuć, gdy śpiewała, ale nie robi tego od lat. Podobno przestała, kiedy ja zaczęłam.

[b]Odebrała pani naukę w kościelnym chórze. Dlaczego właśnie muzyka gospel wykształciła tak wielu wokalnych mistrzów, choćby Raya Charlesa, Arethę Franklin? [/b]

Jako dziecko przychodziłam do kościoła i pomagałam przygotowywać muzyczną oprawę nabożeństw. Tam mnie nauczono, że liczą się nie dźwięki, a to, czym potrafisz je wypełnić. Gospel wychowuje wyrazistych, zarażających uczuciami wykonawców. Gdy śpiewasz w kościele, zwracasz się bezpośrednio do Boga, ale robisz to w imieniu wszystkich, którzy przyszli na mszę. To jest służba i doznanie duchowe. Zapominasz o sobie, oddajesz się Bogu i przeżywaniu. Wtedy siła występu jest ogromna. Radość z modlitwy ma też wpływ na techniczne zdolności wokalne. Emocje unoszą, pozwalają śpiewać mocniej, wyżej. Niestety mnie nigdy się to nie udało - mój głos pozostał miękki i delikatny. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie siły takiej jak Aretha Franklin. Nie czułam jej w sercu, więc nie było sensu szukać jej w płucach.

[b]Gdzie leży serce piosenki - w tekście, melodii, rytmie? [/b]

Najważniejsza jest opowieść. Ojciec czytywał mi Szekspira, sam był też świetnym narratorem - jako pastor układał wspaniałe kazania. Zawsze otaczały mnie ciekawe historie i myślę, że to one wciągają słuchaczy. Są magiczne, mogą przekazać prawdę albo zarazić ideą, a jednocześnie stanowią unikalne doświadczenie dla każdego odbiorcy. Kiedy siadam z muzykami do pracy nad utworem, dyskutujemy o nim, jakby był opowiadaniem.

[b]Często interpretuje pani piosenki innych artystów. Jak to zrobić, by zabrzmiały osobiście? [/b]

Najpierw muszę usłyszeć w utworze intrygujące słowa. Na płytę „The Orchard” nagrałam na przykład „I Idolize You” Ike'a i Tiny Turner. Porwał mnie kontrast między słowami, a głosem Tiny. Śpiewała w imieniu kobiety idealizującej mężczyznę i pragnącej go zadowolić, ale brzmiała jak lwica. Odarłam utwór z tego kontekstu, zaśpiewałam klasyczny, kołyszący blues. Interpretując piosenki nie chcę ich zmieniać, kieruje mną co innego: pokazuję, że dotarłam do sedna utworu, zrozumiałam go i oddaję mu hołd.

[b]Zauważyłam, że po występie w Warszawie ma pani kilkudniową przerwę w grafiku. Wróci pani do Stanów na wybory prezydenckie? [/b]

Już głosowałam, podobnie jak cały zespół. Jestem z okręgu, w którym wolno to robić z wyprzedzeniem. Barack Obama uosabia szansę na zmiany, jeśli wygra, będę ogromnie szczęśliwa. W ciągu ośmiu lat niewielu twórców krytykowało prezydenta Busha tak otwarcie, jak Pink, która nagrała piosenkę „Mr. President”. Większość Amerykanów ignorowała rzeczywistość polityczno-społeczną, bo nie dostrzegała niczego, z czym mogłaby się utożsamić. Prezydent podejmował decyzje sprzeczne ze stanowiskiem większości obywateli. A ci w odpowiedzi zamknęli się w swych prywatnych światach, wstrzymali oddech i czekali. To dotyczy także muzyków. Ale myślę, że jesteśmy gotowi pójść dalej. Dotąd Ameryka uchodziła za centrum, w którym rodzą się demokratyczne i ideowe wzorce. Ale dopiero teraz mamy szanse naprawdę stać się takim krajem.

[ramka]Tylko u nas

[b][link=http://www.rp.pl/temat/80250.html]Raport specjalny o wyborach w USA[/link][/b][/ramka]

[b]Śpiewa pani subtelne, proste piosenki. Skąd ta skromność?[/b]

Z małego kościoła w Georgii - tam poznałam muzykę. Nauczyłam się koncentrować na emocjach i duchowości, nie na efektownym brzmieniu. Jako nastolatka przeniosłam się do Atlanty, poznałam jazz i zrozumiałam, jak ważna w muzyce jest wolna przestrzeń. Pozwalam dźwiękom „oddychać”, zostawiam miejsce dla niuansów i subtelności.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla