Szal czy chusta to strój tak stary jak człowiek. Niezastąpiony we wszystkich klimatach i kulturach. Do pracy i do parady; do ogrzania‚ otulenia‚ ozdobienia; do zaznaczenia przynależności – do grupy kibiców‚ elitarnego klubu czy uczelni; dla podkreślenia modlitewnego skupienia – jak tałes‚ czy skromności – jak chusty muzułmanek. Dla podkreślenia kokieterii – jak mantyla‚ tajemniczości – jak woalka, albo niewinności – jak welon.
[srodtytul]Etnoretro i posthippie [/srodtytul]
A jednak nawet prostokątna płachta tkaniny ewoluuje. Nie dotyczy to tylko użytych surowców ani technologii wykonania – choć w tym zakresie najłatwiej zauważyć innowacje. W najnowszych kolekcjach występuje w wyjątkowo zróżnicowanych postaciach.
Czy jeszcze można wykrzesać coś inspirującego z folkloru? Jak najbardziej. Na przykład: cygański tabor. Już było? Pewnie‚ moda to recykling pomysłów. Ale współczesna Carmen musi się wykosztować. Niby ubrana jest na luzie‚ każdy element kreacji z innej bajki: adidasy metalic do spódnicy w deseń imitujący dzikiego kota‚ do tego koronkowe mitenki (rękawiczki bez palców) i mnóstwo bransoletek z India Shopu. Cyganicha siedzi przy ognisku‚ brzdąka na gitarze otulona kosmatą wełnianą kapotą Stelli McCartney. Albo rusza w tany‚ ekspresję ruchów podkreślając czarnym tiulowym szalem z aplikacją w róże – drobiazg od Armaniego zderzony z beretem baskijskim z logo Chanel.
Odgrzewane są nadal kotlety hipisowskie. Włóczkowe szaliki do ziemi‚ takie same dla obydwu płci. Ścieg luźny‚ oczka koślawe – bo to rękodzieło‚ a ręka niewprawna. Retroklimaty wnoszą także ażurowe chusty z długimi frędzlami, między którymi pobrzękują metalowe koraliki (wpływy hinduskie). Do tego obowiązkowo długa spódnica lub spodnie z rozszerzonymi nogawkami. Kiedyś taki styl określano „granny”‚ czyli a la babunia – dzieci-kwiaty mają dziś wnuki.