Wywiesił więc na drzwiach kościoła listę 40 imion żeńskich i 40 męskich z informacją, że zapłaci 1000 kun (ok. 140 euro) każdemu, kto zdecyduje się nadać swej pociesze jedno z imion z przygotowanej przez niego listy.
Nadanie dziecku tradycyjnego imienia, które zawsze jest imieniem świętego, dowodzi szacunku dla wiary i starych chorwackich obyczajów – przekonywał ksiądz Mikić w rozmowie z chorwackimi dziennikarzami. Jego zdaniem w małżeństwach, gdzie rodzice kultywują tradycje, rodzi się więcej dzieci.
Według dziennika „Slobodna Dalmacija” pomysł księdza spodobał się wiernym. W Polsce księża też spotykają się czasem z dziwnymi imionami, jakie rodzice nadają dzieciom. – Pewni rodzice zdecydowali o nadaniu dziecku imienia Ariel i tak musiało zostać, skoro urząd stanu cywilnego takie imiona dopuszcza – mówi ks. Zdzisław Konkol z parafii św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty na warszawskiej Białołęce.
Jego zdaniem inicjatywa chorwackiego proboszcza może być zachętą dla rodziców – przynajmniej do refleksji, że nie trzeba się koniecznie silić na nadmierną oryginalność i w ten sposób okaleczać dziecka. Czy sam stosowałby podobne formy zachęty? – Potrzebny byłby sponsor, który pokryłby koszty tej inicjatywy – mówi półżartem, ale zaraz dodaje: – Od około trzech lat zauważam jednak powrót do korzeni. Mamy coraz więcej Antonin, Franków, Józków i Maryś.