Co Polacy lubią najbardziej

Nie przykładamy zbyt wielkiej wagi do sposobu odżywiania się. Tylko 12 proc. Polaków próbuje odżywiać się zdrowo i starannie wybiera potrawy, które wylądują na talerzu – wynika z najnowszych badań. Co piąty Polak (21 proc.) stosuje dietę i ogranicza spożywanie mięsa. Pozostali jedzą, co popadnie

Aktualizacja: 06.04.2009 07:36 Publikacja: 04.04.2009 02:08

Co Polacy lubią najbardziej

Foto: Fotorzepa

Często korzystamy z usług telepizzy, fast foodów, pijemy wysokosłodzone napoje gazowane. Większość ankietowanych uważa, że ich wiedza żywieniowa jest wystarczająca, a z informacji zawartych na opakowaniu żywności interesuje ich tylko ta, która mówi o terminie przydatności do spożycia (63 proc.). Według dr Magdaleny Białkowskiej z Instytutu Żywności i Żywienia m.in. z tego powodu liczba grubasów w Polsce rośnie.

[srodtytul]Hedoniści i troskliwe żony emerytów[/srodtytul]

Po dokładnej analizie zwyczajów żywieniowych Polaków podzielono nas na pięć grup konsumenckich. Najliczniejszą okazali się „rodzinni tradycjonaliści” (23 proc. społeczeństwa; sami gotują, pieką, posiłek jest okazją do spędzenia czasu z rodziną), zaraz za nimi – „świadomi, zgodni z trendami” (21 proc., wśród nich są np. wegetarianie) i równie liczne, a z roku na rok coraz liczniejsze grupy „nieustająco głodnych” (20 proc.) i „hedonistów” (19 proc.). Proporcjonalnie do rosnących w siłę „nieustająco głodnych” i „hedonistów” maleje w ostatnich latach dominujący niegdyś segment „troskliwych żon emerytów”. Dziś stanowi on już tylko 14 proc. ogółu społeczeństwa.

Kim są „troskliwe żony emerytów”? Wbrew pozorom nie są to towarzyszki starszych panów, choć również. To osoby rzadko młode, najczęściej kobiety będące w związku małżeńskim, z wykształceniem średnim i wyższym, mieszkające w miastach. Czym się charakteryzują jako konsumentki? Kupują tzw. zdrową żywność, zwracają uwagę na konserwanty i unikają wysokokalorycznych produktów. Unikają barów szybkiej obsługi i prowadzą aktywny tryb życia. Preferują produkty polskie.

Hedoniści i nieustająco głodni to przeciwieństwo. Pierwsi to mężczyźni, często będący już tatusiami, o relatywnie wysokich dochodach. Regularnie palą papierosy, piją alkohol. Na stole lubią mieć posiłki zawierające mięso, często zamawiają telepizzę.

Drudzy to mężczyźni stanu wolnego, z wykształceniem podstawowym, najwyżej średnim. Także studenci i uczniowie. Raczej mieszkańcy małych miast i wsi. Jedzą to, co im smakuje, bez względu na wartość odżywczą i kalorie. Lubią fast foody. Najrzadziej ze wszystkich grup stołują się poza domem, ale jedzą często. Dla gości nabywają produkty, których nie kupują na co dzień.

[srodtytul]Skąd populacja grubasów[/srodtytul]

– Choć do grupy „nieustająco głodnych” zaliczono co piątego z nas (o 3 proc. więcej niż trzy lata temu), to myślę, że w rzeczywistości jest takich osób więcej – komentuje dla „Rz” badania GfK Polonia dr Białkowska. – Prawda bowiem jest taka, że dziś ponad 60 proc. dorosłych Polaków ma problem z nadwagą lub wręcz z otyłością. Otyłych, czyli naprawdę grubasów, jest już u nas 19 proc. W innych krajach UE liczba ta oscyluje pomiędzy 10 a 25, u nas jednak rośnie w zastraszającym tempie. Wynika to nie tylko z lekceważącego stosunku większości z nas do wartości tego, co mamy na talerzu, ale również z powodu tzw. podjadania między posiłkami. Zmorą wśród nastolatków są napoje słodzone. Latem potrafią wypijać 2 litry takiego napoju dziennie! A w każdym litrze jest co najmniej pół szklanki cukru.

W badaniach GfK Polonia dwie trzecie Polaków deklaruje, że jadają regularnie. Średnio około 3,5 posiłku dziennie, przy czym liczba spożywanych posiłków rośnie wraz z wielkością miejsca zamieszkania. Pierwszy posiłek Polacy jedzą średnio o 8.30, ostatni około 19.15.

– Byłoby wspaniale, gdyby tak rzeczywiście było – mówi Białkowska. – Ostatni posiłek powinniśmy spożywać minimum na trzy – cztery godziny przed snem, inaczej nie spalimy go i odłoży się w biodrach. Powinniśmy jednak jadać częściej. Częściej nie znaczy, że więcej. Ta sama ilość kalorii spożyta w pięciu, a nie w trzech posiłkach w ciągu dnia jest dużo lepiej wykorzystana. Jeden obfity posiłek to silny bodziec do wydzielania insuliny, a to sprzyja uczuciu głodu.

[srodtytul]Nie lubimy jeść na mieście[/srodtytul]

Polacy zdecydowanie preferują jedzenie w domu. Jak pokazują badania, nawet wśród ankietowanych z największych miast jedynie nieliczni stołują się w restauracjach. Jeśli Polacy decydują się na jedzenie poza domem, to częściej niż restauracje wybierają tzw. bary szybkiej usługi (w tej kategorii króluje McDonald’s, szczególnie na prowincji, gdzie jest mniejszy wybór lokali gastronomicznych). Jadają także w szkole lub w pracy. Najmniejszą popularnością cieszą się bary kawowe. W kawiarniach bywa, przynajmniej od czasu do czasu, jedynie 8 proc. Polaków. Pocieszające jest to, że jadamy raczej regularnie. I z rodziną.

[wyimek]55 proc. badanych deklaruje, że spożywa wódkę i inne mocne alkohole rzadziej niż raz na dwa tygodnie, jednocześnie 29 proc. twierdzi, że nie spożywa ich nigdy[/wyimek]

– Często można usłyszeć, że obecnie, żyjąc w wielkim pośpiechu, rodziny rzadko mają okazję razem jeść posiłki, bo wszyscy jedzą na mieście – mówi „Rz” dr Małgorzata Sikorska, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Badania zaprzeczają tej obiegowej opinii przywołującej mityczny obrazek z PRL, gdzie w gorzej zaopatrzonych domach celebrowano wspólne obiady czy kolacje. Tymczasem to nieprawda. Przed 20 laty codzienne życie i krzątanina – praca na kilku etatach, robienie przetworów, dokonywanie napraw w domu, stanie w kolejkach i „załatwianie” wszystkiego, co było niezbędne dla funkcjonowania

– zajmowały bardzo dużo czasu. Cieszeniu się wspólnymi posiłkami nie sprzyjały też standardowe mieszkania z tamtego okresu – z małymi, często ciemnymi kuchniami, w których nie mieścił się stół, wielofunkcyjnymi „dużymi pokojami”, w których stały niskie, niewygodne do spożywania posiłku ławy. Obecna moda na otwarte przestrzenie, łączenie kuchni z pokojem i wydzielanie miejsca do jedzenia sprzyja wspólnym posiłkom. Zresztą codzienne jadanie z dziećmi deklaruje ponad 80 proc. badanych przez CBOS – mówi dr Sikorska.

[srodtytul]Tradycyjnie gotują kobiety[/srodtytul]

A zatem jadamy za prywatnym stołem. Według danych Gfk Polonia raczej nie trafiają na ten stół tzw. produkty na wynos, wymagające jedynie podgrzania. W Polsce jedzenie w domu równa się gotowanie.

– Pod tym względem niewiele zmieniło się od czasów PRL – dodaje Sikorska. – Nadal jadamy najczęściej w domach i, co ciekawe, wbrew trendom lansowanym w mediach gotowaniem zajmują się niemal wyłącznie kobiety. Według różnych badań, do których mam dostęp, m.in. CBOS, w trzech czwartych gospodarstw domowych przygotowywaniem posiłków zajmują się tylko kobiety. Tym samym to właśnie one odpowiadają za żywienie rodziny.

Co kupują? Rzadko półprodukty (wyjątkiem są mrożone filety rybne) i produkty light (wyjątkiem jest odtłuszczone mleko), często – sosy w słoikach i mieszanki przypraw. Dzieciom – najczęściej danonki. Dla niewielu badanych ważne jest ekologiczne opakowanie. Mało kto za decydujące kryterium w wyborze żywności uznaje polskie pochodzenie produktów. Najważniejszym kryterium jest cena, nie jakość.

[srodtytul]Chleb z pasztetem[/srodtytul]

Co jedzą wszyscy, niezależnie od tego, czy są w grupie „hedonistów” czy „troskliwych żon emerytów”?

– Według badań nasz posiłek to zwykle pieczywo posmarowane tłuszczem zwierzęcym, co jest monotonne, niezdrowe i tuczące – ubolewa dr Białkowska. – Lepiej zjeść na kolację zamiast kanapek warzywa uduszone na parze lub rybę albo ugotowane drobiowe mięso.

Tymczasem z ankiet Gfk Polonia wynika, że codziennie jemy wędliny i kiełbasy, w większych ilościach niż najczęściej spożywane rodzaje mięs – wieprzowina i drób. Z nabiału najczęściej masło, rzadziej mleko i sery. Chleb pszenny spożywany jest dwa razy częściej niż ciemny, makaron – trzy razy częściej niż kasze i ryż. Z napojów alkoholowych Polacy najczęściej piją piwo – cztery razy częściej niż wino czy używki wysokoprocentowe.

Najbardziej jednak lubimy herbatę. Pijemy ją i do śniadania (69 proc. ankietowanych), i do kolacji (76 proc.), a nawet do obiadu. Na obiad jadamy najczęściej zupę i ziemniaki (ponad połowa badanych). Na śniadanie i kolację chleb (ok. 55 proc.). Najlepiej z pasztetem. Tak zadeklarował co trzeci badany.

[ramka][srodtytul]Sprawdź, do której grupy należysz[/srodtytul]

23 proc. Polaków to „rodzinni tradycjonaliści”, którzy sami gotują, pieką, posiłek jest okazją do spędzenia czasu z rodziną.

21 proc. to „świadomi, zgodni z trendami”, jedzą mniej mięsa, lubią mrożonki, ograniczają kalorie, wśród nich są np. wegetarianie.

20 proc. to „nieustająco głodni”, kawalerowie, jedzą to, co im smakuje, nieważne, ile ma kalorii czy witamin, lubią fastfood.

19 proc. to „hedoniści”, ojcowie, niestroniący od papierosów i alkoholu, lubią telepizzę i dużo mięsa.

14 proc. to „troskliwe żony emerytów”, najczęściej kobiety będące w związku małżeńskim, jedzą zdrową, niskokaloryczną żywność, bez konserwantów.

12 proc. Polaków twierdzi, że bardzo zwraca uwagę na zdrowe odżywianie i starannie wybiera potrawy.

65 proc. uważa, że odżywia się całkiem naturalnie i w ten sposób automatycznie dostarcza organizmowi to, czego on potrzebuje.

21 proc. stosuje dietę i ogranicza spożywanie mięsa.

19 proc. z nas jest otyłych.

66 proc. deklaruje, że je regularnie.

89 proc. je obiady w domu, a kolacje i śniadania aż 94 proc.

76 proc. pije herbatę, w tym 33 proc. nawet do obiadu.

[i]Badanie „Zwyczaje żywieniowe Polaków” wykonała firma GfK Polonia, Instytut Badania Opinii, w 2008 roku. Przeprowadzono indywidualne wywiady bezpośrednie na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie Polaków powyżej 15. roku życia.[/i][/ramka]

Często korzystamy z usług telepizzy, fast foodów, pijemy wysokosłodzone napoje gazowane. Większość ankietowanych uważa, że ich wiedza żywieniowa jest wystarczająca, a z informacji zawartych na opakowaniu żywności interesuje ich tylko ta, która mówi o terminie przydatności do spożycia (63 proc.). Według dr Magdaleny Białkowskiej z Instytutu Żywności i Żywienia m.in. z tego powodu liczba grubasów w Polsce rośnie.

[srodtytul]Hedoniści i troskliwe żony emerytów[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla