Szkoła nauki wychowywania dzieci

Kontestowanie wszystkiego i wszystkich to główny problem, który przerasta rodziców nastoletnich Hiszpanów - pisze Beata Kopyt z Barcelony

Publikacja: 12.04.2009 01:01

Szkoła nauki wychowywania dzieci

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Red

Ale też: agresja, brak porozumienia, nieprzystosowanie. Z zachowaniem dzieci nie radzi sobie coraz więcej rodzin. Żeby zmieniły się dzieci, najpierw muszą się zmienić dorośli.

Psychiatra Miguel Angel Diaz Sibaja, specjalista od problemów dzieci i młodzieży (Hospital de Día de Algeciras w Andaluzji), od lat obserwował wydłużające się kolejki pod swoim gabinetem. Młodzi pacjenci byli coraz trudniejsi, a ich rodzice coraz bardziej bezradni. Był to sygnał, że problem rośnie i wymyka się spod kontroli.

Zaproponował rodzicom powrót do szkoły i naukę, jak radzić sobie z wychowaniem. Program „Rodzice w szkole” uczy, jak rozmawiać ze swoim dzieckiem, jak je wyciszać, ale również jak kontrolować swoje zachowanie.

Na pierwszy kurs dr Sibaja zaprosił psychologów z madryckiego Uniwersytetu Complutense. Obserwowali 25 matek i 21 ojców dzieci z rozpoznanymi zaburzeniami zachowania. Naukowcy zauważyli zmiany w postawach dzieci i poprawę stosunków rodzinnych. Okazało się, że wystarczy od 12 do 15 dwugodzinnych sesji raz w tygodniu, żeby poprawić relacje, zacząć się normalnie dogadywać, rozumieć. Potwierdzono, że złe zachowanie dorosłych ma ogromny wpływ na agresję i nadpobudliwość dzieci. To rodzice muszą chcieć się zmienić.

Szkoła stara się ich formować. Razem z psychologami i psychiatrami opracowują plan działania, który potem muszą zrealizować. Uczą się też, jak mają zachęcić dziecko do uczestniczenia w życiu rodziny, a jak do nauki. Poznają sposoby i sztuczki, jak dotrzeć do dziecka.

W szkole spotykają się różne rodziny, które mają odmienne kłopoty. Jest więc czas na wymianę doświadczeń, na refleksję. – Rodzice są zmęczeni, nie panują nad nerwami. Czasem wystarczy rozmowa z innymi rodzicami i sami dochodzą do miejsca, w którym popełnili błąd – mówi dr Sibaja.

Pozostawienie trudnego dziecka samemu sobie jest niebezpieczne. Jego niedostosowanie pogłębia się z biegiem lat i w skrajnych przypadkach kończy się zejściem na złą drogę (bywa też, że samobójstwem).

– Młody, niedostosowany społecznie człowiek czuje się odrzucony, brakuje mu akceptacji. To powoduje frustrację, która zazwyczaj kończy się źle – uważa psychiatra.

Jego zdaniem oduczyć złych nawyków można dziecko do 12. roku życia. Potem jest to trudne, a czasami już niemożliwe.

Skuteczność pierwszego kursu spowodowała, że jest więcej chętnych niż miejsc. Dlatego powstała „wirtualna aula”, gdzie przez Internet poskramiają swoje dzieci rodzice spoza Madrytu i Andaluzji. W przygotowaniu jest książka, która będzie przewodnikiem zarówno dla rodziców, jak i dla nauczycieli. – Jestem pewien, że stosowanie się do wskazówek w niej zawartych pozwoli rozwiązać wiele problemów z dziećmi i zmniejszy kolejki do psychologów i psychiatrów – mówi dr Sibaja Diaz.

Ale też: agresja, brak porozumienia, nieprzystosowanie. Z zachowaniem dzieci nie radzi sobie coraz więcej rodzin. Żeby zmieniły się dzieci, najpierw muszą się zmienić dorośli.

Psychiatra Miguel Angel Diaz Sibaja, specjalista od problemów dzieci i młodzieży (Hospital de Día de Algeciras w Andaluzji), od lat obserwował wydłużające się kolejki pod swoim gabinetem. Młodzi pacjenci byli coraz trudniejsi, a ich rodzice coraz bardziej bezradni. Był to sygnał, że problem rośnie i wymyka się spod kontroli.

Pozostało 81% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"