Rok temu odsłonięto w Moskwie pomnik najsłynniejszego psa świata. Dwumetrowy monument przedstawia rakietę kosmiczną, przekształcającą się w dłoń, na której stoi Łajka. Wzniesiony został nieopodal instytutu badawczego, gdzie przygotowywano suczkę oraz inne psy do kosmicznych lotów. Dzieło przywołuje czasy zimnej wojny i radziecko-amerykańskiego wyścigu w podbojach przestworzy.
[srodtytul]Psie serce[/srodtytul]
Mało kto wie, jakie naprawdę były losy pierwszej żywej istoty poddanej kosmonautycznemu eksperymentowi. A w ogóle – czy ofiara Łajki była dla ZSRR przydatna? Propagandowo z pewnością tak. Aczkolwiek niewątpliwy sukces radzieckiej myśli technicznej przyćmiły nadchodzące z całego świata głosy potępienia za skazanie Łajki na pewną śmierć.
Oleg Gazenko, naukowiec zatrudniony w Instytucie Medycyny Lotniczej, trenujący i nadzorujący przygotowania do lotu psów, w tym Łajki, po 40 latach od wydarzenia przyznał, że wystrzelenie Sputnika 2 ze zwierzęciem na pokładzie miało minimalną wartość naukową. Wyraził też wątpliwość co do etycznej strony przedsięwzięcia. „Im więcej czasu mija, tym bardziej jest mi przykro z tego powodu. Z misji nie dowiedzieliśmy się dostatecznie dużo, by mogło to usprawiedliwiać śmierć psa”.
Przedstawmy bohaterkę. Miała za sobą ciężkie dzieciństwo na ulicach Moskwy. Cechowała ją wyjątkowa inteligencja, wytrzymałość oraz niewielka waga. Zalety, które doprowadziły Łajkę do zguby. Amerykanie nadali jej miano „Muttnik”, łącząc nazwę Sputnik ze słowem „mutt”, co po angielsku znaczy kundel. Bo pierwsza kosmonautka nie reprezentowała żadnej rasy. Podobno była krzyżówką samojeda i teriera. Empatka – tak oceniono jej naturę. Zdolna do wczuwania się w nastrój człowieka. Zdaniem ideologów, wyposażona w wielkie radzieckie serce.