Tokaj w sosie słodko-kwaśnym

Takiej ilości tokajskiej esencji – z założenia najdroższego wina świata – jeszcze w swoim kieliszku nie widziałem. Ba – nie wypiłem od kilkunastu lat‚ odkąd bywam u zbiegu Cisy i Bodrogu.

Aktualizacja: 07.06.2009 10:57 Publikacja: 07.06.2009 01:04

Tokaj w sosie słodko-kwaśnym

Foto: Rzeczpospolita, Wojciech Gogoliński WG Wojciech Gogoliński

Działo się to przy okazji wiekopomnego wydarzenia – tokaj wybierał się na podbój chińskiego rynku. A dokładnie jedna z najlepszych firm w regionie – Disznókű.

Dziennikarzy było ledwie kilku ze świata. Kibicuję Disznókű od momentu jej powstania i znam tu wszystkich‚ od ciecia po László Mészárosa – jej szefa. Nieco więcej kolegów z prasy i telewizji węgierskiej. Gwiazdą był szef firmy ubezpieczeniowej Axa Millésimes Christian Seely.

Bowiem Axa jest właścicielem Disznókű i kilku innych winiarskich pereł od Bordeaux (choćby Chateau Pichon-Longueville Baron) po Porto (Quinta do Noval) skupionych w spółce The Compagnie Médocaine de Grands Crus. Przedstawiciele ich wszystkich – jak to w rodzinie – też brali udział w tym wydarzeniu.

Disznókű leży nigdzie‚ w żadnej miejscowości. Adres winiarni przypisany jest do drogi, a nie do miejscowości‚ a właściwie do skrzyżowania głównej drogi nr 37 z Sátoralja?jhely do Miszkolca z trasą na Torcal i Tokaj. Trudno wytłumaczyć komukolwiek‚ jak tu trafić.

Być może dlatego firma postawiła na osobliwość – zbudowanie czegoś takiego‚ o czym będzie na tyle głośno‚ że każdy kto to zobaczy‚ nigdy tego nie zapomni. I tak Disznókű stało się punktem orientacyjnym w całym regionie. Dziś wszyscy mówią: „koło Disznókű skręcisz w prawo‚ na Tokaj” lub „koło Disznókű pojedziesz prosto na Mád i dalej na Miszkolc”.

[srodtytul]Drogowskaz na Wschód[/srodtytul]

Bo winiarnia to dwie dziwne budowle – ogromy‚ drewniany i pokryty drewnem hangar na maszyny przywodzący na myśl buszmeńskie szałasy‚ bumerang oraz główny budynek winiarni‚ powstały na podstawie półkola z wielkimi przybudówkami‚ niczym lotniskowe terminale‚ należący do najnowocześniejszych i najlepiej wyposażonych na świecie.

Z tego terminalu Disznókű chce dziś odlecieć do Państwa Środka. Na imprezę z tej okazji ściągnięto dwóch wybitnych chińskich kucharzy‚ braci Tommiego i André Szanów. Od 15 lat prowadzą oni ponoć najbardziej wziętą syczuańską restaurację we... Francji. W Bordeaux pod szyldem Au Bonheur du Palais.

Imprezę poprzedziło obowiązkowe zwiedzanie winiarni przez gości.

Byłem tu wiele razy. Poszedłem‚ choć sam mógłbym tu być przewodnikiem. Od razu jednak odłączyłem się od grupy i skierowałem się do piwniczki z esencjami, popatrzeć na 50-litrowe balony‚ z których każdy jest wart kilka samochodów. Jednak przebieżki po winnicy już odmówiłem. Wspinanie się po raz setny pod dziczy kamień‚ czyli po węgiersku disznókű właśnie‚ to nie dla mnie. Ukryłem się w biurze Enikű Király‚ szefowej sprzedaży, na kawie.

Chwilę potem pierwsza degustacja i pierwszy szok. Próbki utoczono właśnie z tych dymionów‚ które oglądałem wcześniej. Nigdy w Tokaju nie zaznałem tak błogiego‚ boskiego uczucia. Nikt się zatem nie zdziwił‚ że po degustacji obsługa pozbierała czyściutkie puste spluwaczki. Podobnie „po całości” pojechano następnego przedpołudnia – do degustacji wystawiono wszystkie 6-puttonówki‚ jakie firma wyprodukowała od pamiętnego rocznika 1993‚ kiedy pierwszy raz zaistniała na rynku w nowej‚ aksowskiej odsłonie‚ po dziś dzień. Akcja ze spluwaczkami była identyczna.

[srodtytul]Fusion węgiersko-chiński[/srodtytul]

Sama uroczysta kolacja zaczęła się od przemówień Christiana Seeley’ego i László Mészárosa oraz dramatycznej informacji‚ że Chińczykom ktoś podprowadził ogromny kawał specjalnie peklowanego mięsa‚ przywiezionego z Bordeaux. Do dziś nie wiadomo‚ czy to wynik kryzysu na Węgrzech‚ czy też fantastycznej obsługi w liniach Air France. Ale Chińczycy poradzili sobie bez niego.

Nie jestem specjalnym amatorem kuchni chińskiej‚ nawet w wydaniu syczuańskim‚ głównie dlatego‚ że wszelakie orientalne mieszanki smakowo-zapachowe zawsze kończą się na glutaminianie sodu‚ co upodabnia wszystkie potrawy. Ale zaczęło się fajnie – niby-gulasz wołowy z ziarnami sezamu i krewetki. Potem ozorek (chiński) i kurczak pang-pang‚ kilka potraw z woka i golonka (chińska) – wszystko na słodko-kwaśno. Ale deseru już odmówiłem zdecydowanie – wyobraziłem sobie jak wędzony łosoś w słodko-paprykowej oliwie staje mi ością w gardle.

Problemem były wina – czyli to‚ po co tu przyjechaliśmy tu wszyscy. Wszystkie były z górnej półki i wydawało się‚ że ze słodkawą kuchnią syczuańską połączą się w mig. Wielu ze zgromadzonych przyjęło to a priori i dotrwało z takim przekonaniem do końca posiłku. Ja czułem jednak niedosyt. Żarcie dobre‚ wina prima sort‚ ale razem... trochę szkoda jednego i drugiego. Jednak te połączenia mają przemówić do obywateli Państwa Środka‚ a nie do Krakowa‚ więc to tamte gusta będą się liczyć. I lepiej‚ żeby nikt znad Jangcy nie pytał mnie o zdanie.

Na koniec – muszę to powiedzieć – na prawdę rozczuliłem się w myślach nad wszystkimi zupami rybnymi i fasolowymi‚ gulaszami i pörköltami tu zjedzonymi‚ które zwykłem okraszać nie tuńczykiem‚ ale palacinkami Gundela i – w wersji t?rós – nadziewanymi słodko-kwaśnym twarogiem. Może by tak i je wyekspediować do Chin. Lepiej jednak nie ryzykować... Niech tu zostaną!

[i]Autor jest dziennikarzem i znawcą win[/i]

Działo się to przy okazji wiekopomnego wydarzenia – tokaj wybierał się na podbój chińskiego rynku. A dokładnie jedna z najlepszych firm w regionie – Disznókű.

Dziennikarzy było ledwie kilku ze świata. Kibicuję Disznókű od momentu jej powstania i znam tu wszystkich‚ od ciecia po László Mészárosa – jej szefa. Nieco więcej kolegów z prasy i telewizji węgierskiej. Gwiazdą był szef firmy ubezpieczeniowej Axa Millésimes Christian Seely.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"