W Brytanii Gormley to sprawdzona marka: lat 59, rzeźbiarz, laureat Turner Prize (1994 r.) i innych nagród, autor kilku doskonałych, symbolicznych realizacji w przestrzeni publicznej. Ale tego lata zaszalał.
Najnowszy projekt prezentowany będzie na pustym cokole przy londyńskim Trafalgar Square (tzw. fourt plinth). Udział w przedsięwzięciu weźmie 2400 osób. Anonimowych. Każdy postoi przez godzinę, po czym ustąpi miejsca następnemu.
Postument przy Trafalgar ma artystyczną tradycję: w 2005 roku Marc Quinn ustawił ponad- trzymetrową, realistycznie wyrzeźbioną statuę bezrękiej ciężarnej kobiety. Dzieło podobało się, uznano je za odważne.
Pomysł Gormley’a przyjęto chłodno. Dlaczego? Przecież we wszystkich tłumnie odwiedzanych miejscach można spotkać zamarłe w bezruchu postaci udające posągi. Teraz to forma zarobkowania – ale w XIX wieku zabawa w „żywe pomniki” była modną rozrywką. Sądzę też, że autor prześmiewczo nawiązał do Warholowskiej prognozy, wedle której każdy doczeka kwadransa sławy. Stało się.