[b][link=http://blog.rp.pl/malkowska/2009/07/29/uroki-warszawy-kulka-w-tramwa/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Już nie tylko burzowa pogoda niesie zagrożenia dla życia. Jeśli nie trafi cię piorun, może dosięgnąć… kulka. I to podczas krótkiej podróży środkami komunikacji masowej w dzielnicach dotychczas uważanych za bezpieczne. Jeśli bez szwanku dotrzesz do upatrzonego celu, ciesz się z tego i zanoś modły dziękczynne do Najwyższego.
Nie wiedziałam, że teraz taka moda - postrzelać sobie bez celu. Trafił, nie trafił – ale ile przy tym emocji. Rosyjska ruletka niosła za duże zagrożenie dla życia graczy, więc wymyślili coś bezpieczniejszego (dla siebie, rzecz jasna): ostrzał w ciemno. W miasto. W ulice. Dziś zapoznałam się z tą atrakcją osobiście.
Popołudnie, pustawo, niebo ciemnieje burzowymi chmurami. Może rozejdzie się po okolicy… Jadę przez Mokotów, ulicą Puławską, tramwajem numer cztery, czytam. Nagle słyszą dwa ciche dźwięki – pum, pum. Nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie efekt wizualny: w dwóch oknach szyby pękają w malownicze „pajęczyny”. Pośrodku sieci – maleńkie, kilkumilimetetrowe dziurki. Na wylot. Wrażenie jak podczas oglądania filmu sensacyjnego. Na szczęście, krew się nie polała – pojazd nie był zatłoczony, nikt nie siedział pod trafionymi szybami.
Współpsażerowie, równie zdumieni jak ja, oglądają popękane okna, komentują wydarzenie. Staje się jasne: ktoś oddał dwa strzały do przejeżdżającego tramwaju. Pewnie z trotuaru lub z okien parterowych pomieszczeń.