Hyc! Jednym zgrabnym susem razem z Pikusiem lądujemy w środku kartofliska. Ze zdumieniem rozglądam się wokół. Co mogło aż tak bardzo przestraszyć mojego rumaka? Czyżby biały przydrożny kamień? Niemożliwe. Przecież siedzę na hucule – koniu z definicji łagodnym i zupełnie niepłochliwym. Już mam składać reklamację, kiedy przypominam sobie, że czterolatek Pikuś to właściwie jeszcze huculski dzieciak i prawie debiutant w terenie. Ma prawo okazywać emocje. Daj spokój, koniku, kamienie naprawdę nie gryzą! – próbuję cierpliwie objaśniać Pikusiowi otaczający go świat. A tymczasem za zakrętem polnej drogi już czai się krwiożerczy strach na wróble…
[srodtytul] Meandry Bugu[/srodtytul]
Pikuś, oficjalnie Szum, jest jednym z blisko pięćdziesięciu koni z Ośrodka Jeździecko-Hodowlanego „Żurawiejka” we wsi Bukowa Mała na Polesiu Wołyńskim. Miejsce to urzekło mnie natychmiast – zarówno gościnnością właścicieli, jak i urodą nadbużańskiej przyrody. Bukowa leży na terenie Chełmskiego Parku Krajobrazowego, na styku z Poleskim Parkiem Narodowym i Sobiborskim Parkiem Krajobrazowym. Do Chełma jest stąd 15 km, a do Bugu - zaledwie kilka kilometrów w linii prostej. I to właśnie brzeg granicznej rzeki obraliśmy za cel dzisiejszej wyprawy. Oczywiście nie będziemy jechać najkrótszą drogą.
[wyimek]Piaszczyste drogi wiodą przez niemal bezludne okolice. Jakbyśmy przenosili się w czasie[/wyimek]
Konie idą raźnym kłusem. Czuję lekkie oszołomienie ogromem otwartej przestrzeni. Coś podobnego przytrafiło mi się chyba tylko kiedyś na stepie w Kirgistanie. Łąki i pola wydają się nie mieć kresu. Mienią się bajecznymi kolorami polnych kwiatów, których zapach przesyca powietrze. Jest początek czerwca, jeszcze przed pierwszym pokosem. Mam wrażenie, że to najpiękniejsza pora roku. Piaszczyste drogi wiodą przez niemal bezludne okolice. Jakbyśmy przenosili się w czasie. Jakbyśmy przywoływali klimaty rodem z sienkiewiczowskiej Trylogii. To chyba uprawnione skojarzenie – w końcu jesteśmy na Kresach Rzeczypospolitej. Stad już bardzo blisko do Dzikich Pól!