Reklama

Lublin jadł, pił i śpiewał

W kuchni Lubelszczyzny jak w tyglu mieszają się smaki tatarskie, ruskie, poleskie, ukraińskie, wołyńskie i lubelskie

Publikacja: 19.09.2009 00:53

Konkurs w rwaniu zacierki

Konkurs w rwaniu zacierki

Foto: DW, Kar Karol Zienkiewicz

Red

Robert Makłowicz zachwycił się grzybowymi gołąbkami z Janowa Lubelskiego i zupą na gęsinie spod Nałęczowa. Piotr Bikont zabrał ze sobą przepis na żydowskie kluski z Trawnik. Pierekaczewnik, przygotowany przez potomków Tatarów ze Studzianki, rozpływał się w ustach. - Pokazaliśmy, że na Lubelszczyźnie Polska smakuje najlepiej – mówi Krzysztof Grabczuk, marszałek województwa lubelskiego. – Festiwal jest na to dowodem – twierdzą zgodnie Bikont i Makłowicz.

W zeszły weekend odbywał się w Lublinie Europejski Festiwal Smaku. – W ciągu trzech dni Lublin odwiedziło blisko 100 tysięcy ludzi – mówi Janusz Dwornicki, producent festiwalu. Na pomysł wpadło Stowarzyszenie Kresowa Akademia Smaku. Wsparł ich „Dziennik Wschodni” i Radio Lublin.

Ponad 3000 ludzi na koncercie Stanisława Soyki, tłumy na wystawie Franciszka Starowieyskiego i Antoniego Fałata, Jarmark św. Jacka, pokazy kulinarne, święto pierogów i miodu, pokaz palenia kawy, turniej nalewek, inscenizacja tatarskiego ślubu, koncert pieśni ukraińskich i występy ludowych skrzypków.

[srodtytul]Bomby różanieckie[/srodtytul]

– Strzał w dziesiątkę. Lublin leżał w środku Rzeczypospolitej Obojga Narodów i już wtedy był stolicą smaku – mówił Robert Makłowicz w kaplicy św. Trójcy na Zamku Lubelskim. – Tu krzyżowały się szlaki handlowe biegnące z Węgier na Litwę, z Zachodniej Europy na Ruś i z portów hanzeatyckich do Turcji, do tej tradycji wracamy – mówi dr Grażyna Jakimińska z Muzeum Historii Miasta Lublina.

Reklama
Reklama

– Festiwal odkrył wielokulturowy smak Lubelszczyzny. Dlatego w to weszliśmy – mówi Piotr Franaszek z urzędu marszałkowskiego, który zorganizował konkursy. – Dawno nie miałem na koncercie tak wysmakowanej publiczności. – dodaje Stanisław Soyka.

– Zazdroszczę, że macie tu kuchnię, w której jak w tyglu mieszają się smaki tatarskie, ruskie, poleskie, ukraińskie, wołyńskie i lubelskie – mówi Jan Babczyszyn, dyrektor poznańskiego Festiwalu Dobrego Smaku, który oceniał potrawy i nalewki.

Na Scenie Smaku odbywały się pokazy i konkursy. – Zrobiliśmy schab po wołyńsku w panierce z mąki gryczanej, babkę ziemniaczaną, mizerię po ukraińsku, bomby różanieckie i lemieszkę w formie małych kotlecików – mówi Elżbieta Jarmoszuk z karczmy Polesie w Kołaczach. Obecni na festiwalu restauratorzy z Wołynia bardzo go chwalili.

Zofia Puszczyk i Wioletta Banaszczuk z Dubicy ugotowały kapłun intrygując nim kucharzy z Wilna. Czerstwy chleb i słoninę należy pokroić w kostkę, usmażyć na złoty kolor. Dodać drobno posiekaną cebulę i zarumienić na tłuszczu. Chleb zalać wrzątkiem i zostawić pod przykryciem na 1 minutę, nie odcedzając dodać słoninę usmażoną z cebulą.

Antoni Kobielas z Kołacz zbiera zapomniane przepisy z kuchni pogranicza. – Trzeba ocalić je od zapomnienia.

[srodtytul]Tatarski smak[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Festiwalowi towarzyszył Jarmark św. Jacka, na którzy zjechali producenci tradycyjnych smakołyków z Polski i Ukrainy. Za litewskimi plackami z Wilna stała kolejka przez trzy dni. Sało (słonina marynowana w soli i przyprawach) z restauracji Kurin z Wołynia szło jak woda. A pierekaczewnik przygotowany przez potomków Tatarów był hitem.

– Sześć warstw ciasta smaruje się masłem, nakłada farsz z siekanej surowej wołowiny i cebuli, zwija, układa w żaroodpornym naczyniu w kształt ślimaka i piecze – mówi Łukasz Radosław Węda ze Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka. Karp z kopciuchy (tj. wędzony w metalowych skrzynkach na wiórkach olchowych) przygotowany przez mieszkańców Janowa Lubelskiego rozszedł się błyskawicznie, tak jak pierogi - gryczaki i jaglaki – i suszone sery z chlebowego pieca.

– Za rok pokażemy potrawy, które mamy w spadku po Szwedach – mówi Łukasz Drewniak, szef festiwalu Gryczaki w Janowie Lubelskim.

– Poczęstowaliśmy Roberta Makłowicza żydowskim kluskami. Ciasto smaruje się farszem z surowych ziemniaków, cebuli i kurzych skwarków, zwija jak roladę, gotuje, kroi na ukos i podsmaża z cebulką – mówi Ewa Mazur z Trawnik.

Goście z Wołynia przygotowali na Scenie Smaku wareniki – pierogi w kształcie półksiężyca polane śmietaną. Litwini kusili cepelinami.

[srodtytul]Stolica kultury in spe?[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Makłowicz na Scenie Smaku gotował zupę rydzową na gęsinie i janowskie gołąbki z kaszą gryczaną i borowikami.

– Poziom konkursu „Smaki Lubelszczyzny” w kategorii szkół gastronomicznych dowiódł, że tu wyrasta nowe pokolenie artystów kuchni – dodaje Piotr Bikont.

Za rok marzy się miastu ogólnopolski konkurs. Krzysztof Grabczuk, marszałek województwa, gotował z Robertem Makłowiczem. – Władze Lublina powinny włączyć się w przygotowania pełną parą – mówi Bikont.

– Festiwal wpisuje się w starania Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury – dodaje Włodzimierz Wysocki, zastępca prezydenta miasta. – Za rok będzie większy.

[i]Waldemar Sulisz (Dziennik Wschodni) jest prezesem stowarzyszenia Kresowa Akademia Smaku.[/i]

Reklama
Reklama

[i][b]Przepisy na stronie: [/b]

[link=http://www.europejskifestiwalsmaku.pl]www.europejskifestiwalsmaku.pl[/link][/i]

Robert Makłowicz zachwycił się grzybowymi gołąbkami z Janowa Lubelskiego i zupą na gęsinie spod Nałęczowa. Piotr Bikont zabrał ze sobą przepis na żydowskie kluski z Trawnik. Pierekaczewnik, przygotowany przez potomków Tatarów ze Studzianki, rozpływał się w ustach. - Pokazaliśmy, że na Lubelszczyźnie Polska smakuje najlepiej – mówi Krzysztof Grabczuk, marszałek województwa lubelskiego. – Festiwal jest na to dowodem – twierdzą zgodnie Bikont i Makłowicz.

W zeszły weekend odbywał się w Lublinie Europejski Festiwal Smaku. – W ciągu trzech dni Lublin odwiedziło blisko 100 tysięcy ludzi – mówi Janusz Dwornicki, producent festiwalu. Na pomysł wpadło Stowarzyszenie Kresowa Akademia Smaku. Wsparł ich „Dziennik Wschodni” i Radio Lublin.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama