- U nas można zobaczyć przedmioty, które chcielibyście mieć w domu – zachęca do obejrzenia wystaw nie tylko wzornictwa przemysłowego Krzysztof Candrowicz, dyrektor Łódź Art Center. – Sam chciałbym mieć w domu szafę zrobioną z kufrów, bo jest nietypowa, ale praktyczna, estetyczna, a także magnetyczna, bo ma wiele kolorów zieleni.
Jednak nie tylko unikatowe bibeloty czy designerskie instalacje można zobaczyć na łódzkim festiwalu, ale także przedmioty wyrabiane przez przemysł, przekonujący się do pomysłów młodych twórców. – Układając wystawy kierowałam się komunikatem emocjonalnym autora – mówi jej kurator Agnieszka Jacobson-Cielecka. – Mottem festiwalu jest droga – „My Way” – skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Chcemy odpowiedzieć na pytania jakie są nasze oczekiwania, ścieżki kreacji i źródła inspiracji. Gdzie jest granica między designem i sztuką i czy ta granica istnieje.
Artyści, którzy przekroczyli 20, ale nie ukończyli jeszcze 30 roku życia zgłosili do konkursu „Make me” 155 prac. – Poza wiekiem nie stawialiśmy żadnych innych barier, uczestnik nie musiał ukończyć studiów, ani nawet szkoły plastycznej – dodaje Agnieszka Jacobson-Cielecka, która jest także przewodniczącą jury Łódź Design.
Główna nagroda wynosi 20 tys. zł została ufundowana przez Narodowe Centrum Kultury oraz Łódź Art Center i ma stanowić zachętę dla do dalszych twórczych poszukiwań.
W tym roku gościem specjalnym festiwali będzie Daniel Libeskind, światowej sławy architekt, jeden z twórców ruchu dekonstrukcji. Przyjedzie w ramach światowej kampanii „Podążaj za ideą”.