Uszczelniono wszystkie pomieszczenia, sprawdzono okna i system ogrzewania. Zamówiono słomiane maty m.in. dla bażantów, które mogłyby w czasie chłodu odmrozić sobie poduszki palców. Zadbano też o wysokokaloryczną dietę zwierząt.
- Tylko samiec lemur kata cały czas odmawia wejścia do klatki, gdzie moglibyśmy go schwytać, więc być może trzeba będzie go uśpić i przenieść do ciepłego pomieszczenia – mówi dyrektor krakowskiego zoo dr Józef Skotnicki. Dodaje, że pracownicy ogrodu nie dają się zaskoczyć zimowej aurze także dlatego, iż ich podopieczni w tym roku wcześnie zmieniali okrywę na bardziej puszystą, można też było dostrzec typowe gromadzenie zapasów tłuszczu na zimę.
Śnieg najbardziej cieszy panterę śnieżną i dwa zaledwie sześciotygodniowe tygryski amurskie – brata i siostrę, które wyszły na spacer pod okiem mamy. Tata nie może do nich na razie – z racji bezpieczeństwa potomstwa - na tym wybiegu dołączyć.
- Tak intensywne opady śniegu powodują pewne trudności. Chodzi o gałęzie i konary, które mogą się połamać pod ciężarem świeżego puchu i zranić jakieś zwierzę lub gościa ogrodu – mówi dyrektor. Dlatego pracownicy pilnie ten śnieg usuwają. A mają co robić, bo krakowski ogród położony jest w lesie. Wegetacja w stosunku do centrum miasta jest tu spóźniona o jakieś dwa tygodnie.
Zwiedzających w trakcie intensywnych opadów jest w zoo jak na lekarstwo.