Koncert w Sali Kongresowej przyciągnął przede wszystkim zwolenników niekonwencjonalnego śpiewu amerykańskiego wokalisty.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=McFerrin+Bobby&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
Pomysł projektu wyszedł od polskiego emigranta, jazzowego pianisty Adzika Sendeckiego współpracującego z big-bandem NDR. Arcyskomplikowane aranżacje stworzył Gil Goldstein, a zaśpiewać je mógł tylko Bobby McFerrin. Muzycy dali już dwa koncerty w Niemczech, oba w prestiżowych salach i entuzjastycznie przyjęte. Nie inaczej było w Sali Kongresowej, choć pomysł na łączenie kilku tematów Chopina w jeden zaskoczył wielu znawców. Co więcej, Goldstein łączył Chopina z jazzowymi standardami. Tak jak Walc minutowy z „Donną Lee” Milesa Davisa.
Koncert rozpoczęła rozbudowana aranżacja Ronda a la Krakowiak F-dur op. 14 połączonego z Fantazją F-moll op. 49. Wokalizy McFerrina sąsiadowały z elegancko ułożonymi partiami instrumentów big-bandu. Wokalista nie mógł sobie jednak odmówić efektownych popisów. Zasłuchać można się było w duecie McFerrina z Golstei-nem, który porzucił na chwilę dyrygowanie i zagrał cudowną solówkę na akordeonie. Ciekawie zabrzmiało połączenie ludowej przyśpiewki “Dziewczyno moja” z Balladą g-moll op. 23 i tradycyjnym tematem amerykańskim „Sometimes I Feel Like a Motherless Child”. Tylko jazzmani potrafią zagrać muzykę z różnych kontynentów i epok tak, że brzmi jak współczesna.
Sensacją wieczoru były niespodziewane duety z naszymi wokalistkami. Najpierw na scenę wyszła Anna Maria Jopek, a później Urszula Dudziak. Obie improwizowały z McFerrinem tak intrygująco, że ten więcej słuchał, niż śpiewał.