Nie sędziowski gwizdek – lecz „If I Ever Lose My Faith In You”, nie podanie piłki – tylko ręki Stinga, którą uścisnął Steven Mercurio, dyrygent Royal Philharmonic Concert, rozpoczęły działalność poznańskiego Stadionu Miejskiego.
Muzyk nie wbiegł co prawda na scenę w podarowanej mu tuż przed koncertem koszulce Lecha, ale i bez niej wypadł równie znakomicie jak poznańska drużyna podczas ostatniego pojedynku z Juventusem w Turynie.
Chciałoby się powiedzieć, że wszystko, co robił, było magiczne. Wziął chyba przykład z bohaterki piosenki „Every Little Thing She Does Is Magic”! Refren śpiewała cała poznańska widownia. Gdy zabrzmiały pierwsze takty jazzującego klarnetu w „Englishman In New York”, echo niosło rytm braw mocnych niczym uderzenia w kotły. Kiedy zaś Sting, akompaniując sobie na gitarze śpiewał balladę o kurtyzanie Roxanne, czerwone światła wyczarowały na scenie okolice Pigalle. Solo wiolonczeli wprowadziło do piosenki nieznany wcześniej ton.
Przyznam, że dopiero poznański koncert przekonał mnie do orkiestrowych aranżacji z albumu „Symphonicity”. Słuchając płyty myślałem, że Anglik pogubił się w muzycznym dryblingu jak Ronaldinho. Tymczasem przetrzymał zmasowany atak recenzentów, przebił się przez linię obrońców dawnych rockowych patentów i strzelił krytykom gola. Znowu zajął pierwsze miejsce w muzycznej superlidze.
Nowe instrumentalizacje nie są tylko kolejnym pomysłem na sprzedanie starych hitów w innym opakowaniu. Dzięki nim nabrały szlachetności. Gigantyczny aparat wykonawczy wcale nie uczynił muzyki przesadnie monumentalną. Orkiestra w „Straight to My Heart” brzmiała zwiewnie, lekko, ożywczo. W „Shape of My Heart” wydobyła barwy smutku, jakich nie zagra akustyczna gitara. To zasługa Mercurio, który przed laty popularyzował klasyczne brzmienia u boku Pavarottiego. Wczoraj wspierał popowe piosenki Stinga ścianą dźwięku w „When We Dance”. Dodał dramatyzmu „Russians”. „To jest piosenka o zimnej wojnie” – zapowiedział utwór po polsku Anglik. Rolę bramki „strzelonej do szatni” na koniec pierwszej połowy koncertu, zagrała punkowo-symfoniczna wersja „Next to You”.