John Storgards chial byćpiłkjarzem, został dyrygentem

John Storgards kilka dni temu podpisał kontrakt z BBC Philharmonic, a w piątek i sobotę będzie dyrygował orkiestrą Filharmonii Narodowej

Publikacja: 10.03.2011 01:07

John Storgards należy do czołówki dyrygentów na świecie

John Storgards należy do czołówki dyrygentów na świecie

Foto: Archiwum

Ma 48 lat, urodził się w Helsinkach, gdzie od kilku sezonów kieruje orkiestrą Filharmonii. Ale prowadzi też koncerty na wszystkich kontynentach, bo w muzycznym świecie fińska marka ma renomę. Dotyczy to zarówno kompozytorów, dyrygentów, jak i muzyków.

Zaczynał i zdobył uznanie najpierw jako skrzypek. – Nie występuję już tak często jak kiedyś, ale ciągle ćwiczę – mówi. – Każdego roku mam kilka ciekawych projektów skrzypcowych, nagrywam płyty. I są nadal kompozytorzy, którzy piszą dla mnie nowe utwory. Nie mogę więc zawieść ich zaufania.

Od swego drugiego zespołu Lapland Chamber Orchestra otrzymał koszulkę piłkarską z numerem 10, bo powszechnie znana jest jego miłość do futbolu. W młodości idolem Johna Storgardsa był i właściwie jest do dziś niemiecki bramkarz Sepp Meier.

– Zawsze jednak muzyka była najważniejsza – przyznaje. – Nie miałem dylematów, gdy musiałem zdecydować, co mam w życiu robić.

Dziś czuje się jak piłkarski trener. – Szczególnie wtedy, kiedy pracuję z moją kameralną orkiestrą. 18 osób to właściwie drużyna futbolowa – wyjaśnia. – A ja muszę stworzyć zespół z tych indywidualności, nauczyć wspólnego grania, partnerstwa. Należy to jednak osiągać nieco innymi metodami, bardziej delikatnie, choć dyrygent musi być też niekiedy dyktatorem. Wielka orkiestra wymaga innego podejścia, tu muzycy w swoich grupach instrumentów tworzą własne zespoły. Moim zadaniem jest, by te poszczególne sekcje stworzyły całość. Nie mam natomiast zwyczaju kontrolowania każdego muzyka.

Trener pracuje z jedną drużyną, współcześni dyrygenci z wieloma orkiestrami. – Takie są reguły – odpowiada na to Storgards. – Nie można się zaszyć w jednym miejscu i robić swoje, nie zważając na to, co dzieje się w świecie. Mimo to każdy z nas potrzebuje zespołu, z którym mógłby związać się na dłużej. To niezbędne do jego rozwoju, choć krótkoterminowe przedsięwzięcia, podejmowane w różnych miejscach, też nas kształcą. Od dobrej orkiestry można się wiele nauczyć, w relacjach dyrygent – muzycy nie zawsze wiadomo, kto jest nauczycielem, a kto uczniem. Moja recepta jest więc taka: trzeba podróżować, ale i mieć do kogo wracać.

Z Filharmonią Narodową przygotowuje dwie symfonie: Mozarta i Brücknera. – Po pierwszych próbach czuję, że jesteśmy w stanie zagrać naprawdę bardzo dobry koncert – mówi. I dodaje, że pierwszy pobyt w Polsce chce też wykorzystać na lepsze poznanie naszej muzyki. Ma w repertuarze utwory Panufnika czy Lutosławskiego, ale z Lapland Chamber Orchestra chciałby przygotować cały sezon z polskimi kompozytorami w roli głównej.

Ma 48 lat, urodził się w Helsinkach, gdzie od kilku sezonów kieruje orkiestrą Filharmonii. Ale prowadzi też koncerty na wszystkich kontynentach, bo w muzycznym świecie fińska marka ma renomę. Dotyczy to zarówno kompozytorów, dyrygentów, jak i muzyków.

Zaczynał i zdobył uznanie najpierw jako skrzypek. – Nie występuję już tak często jak kiedyś, ale ciągle ćwiczę – mówi. – Każdego roku mam kilka ciekawych projektów skrzypcowych, nagrywam płyty. I są nadal kompozytorzy, którzy piszą dla mnie nowe utwory. Nie mogę więc zawieść ich zaufania.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"